POV: Zenitsu
Myślałem, że już po mnie. Całe moje mętne życie pełne upadków przeleciało mi przed oczami. Byłem pewny, że umrę, ale wcześniej kompletnie nieprzygotowany. Pazury demona dzieliły centymetry od mojej szyi. W pewnym momencie usłyszałem huk, a następnie narastającą i niepokojącą ciszę...
KILKA DNI WCZEŚNIEJ...
Siedziałem właśnie w jednej z pustych chatek w jednej z wiosek zajadając się sushi. Inosuke gdzieś wyszedł pod pretekstem treningu, a Tanjiro poszedł załatwić trochę węgla, oczywiście skrzynię z Nezuko zabrał ze sobą. Robiło się już naprawdę zimno, a moje ciało delikatnie drżało. Gdy zjadłem posiłek wstałem i zacząłem iść w stronę łóżka po trzeszczącej podłodze. Położyłem się, było ono twarde i cholernie niewygodne, ale to musi wystarczyć. Włożyłem ręce pod głowę kładąc się na plecach. Popatrzyłem w sufit myśląc co będzie dalej. Czy umrę na którejś z misji czy zwyczajnie się zestarzeję? Znajdę kiedyś miłość życia? Założę w przyszłości rodzinę? Mam dość... Naprawdę dość. Jestem strasznie słaby i zdaje sobie z tego sprawę. Nie nadaję się praktycznie do niczego. Szczerze mówiąc to szczególnie inteligenty także nie jestem, a na barki przyjaciół zrzucam jeszcze większy ciężar. Mianowicie mam na myśli siebie. Posiadam strasznie niską samoocenę i tego także jestem w pełni świadomy. Nagle drzwi się otworzyły, a do środka wparował wkurzony Inosuke dalej z świńską maską na głowie. Podskoczyłem zdezorientowany, a jednocześnie zdenerwowany.
- Głośniej się nie dało, świnio?!... - warknąłem oburzony.
- Taki mądry jesteś?! To walcz ze mną!
- Podziękuję...Zmieniłem pozycję kładąc się na boku i tym samym odwracając się do niego plecami. Opuściłem delikatnie powieki.
- Hey! Nie ignoruj mnie! Hmm!... A może się poddajesz?! Wiedziałem, że jesteś taki słaby! - zaczął się śmiać.
Zacisnąłem pięści, a jedna dolna powieka zadrżała wyczuwając moje zirytowanie. Mimo wszystko nie odezwałem się już. Inosuke także pogarszał i obniżał moje mniemanie o sobie. Miałem po prostu dość. Jedyne osoby, które naprawdę ceniłem to Nezuko, Tanjiro i dziadek, którego kocham nad życie. Chłopak usiadł przy stole jakby czekał na jakieś zbawienie. Drzwi ponownie się otworzyły.
- Już jestem.
Usłyszałem ten przyjemny i wesoły głos. Odwróciłem delikatnie głowę i ujrzałem Tanjiro odstawiającego skrzynkę z Nezuko oraz trzymającego worek węgla. Uśmiechnąłem się delikatnie pod nosem. Minęło zaledwie kilka minut, a w pomieszczeniu zaczęło się robić ciepło. Dalej beztrosko leżałem w łóżku obserwując uważnie tamtą dwójkę. Chyba będę chory, ponieważ brak energii i ta moja obojętność mnie wykańcza. W ogóle źle się czuje i albo to dlatego, że jestem kompletnie niewyspany lub po prostu się rozchoruje. Wolałbym aby ta pierwsza opcja się potwierdziła. Skuliłem się lekko. Ciemnooki podszedł do mnie.
- Leżysz tutaj tak cały dzień... Dobrze się czujesz? - zapytał z wyraźną troską w głosie.
- Chyba będę chory... - zasłoniłem delikatnie twarz po nos rękawami.Chłopak popatrzył na mnie i odgarnął moje kosmyki włosów z twarzy.
- Co ty robisz?...
Nie odpowiedział, przyłożył jedynie dłoń do mojego czoła.
- Ciepły jesteś... Masz gorączkę, Zenitsu. Zrobię ci coś ciepłego do picia, leż dalej.
Tanjiro wstał powoli i odszedł ode mnie. Podciągnąłem kolana aż po brzuch i owinąłem ręce wokół nóg. Głowa zaczęła mnie intensywnie boleć i poczułem jak fala chłodu ogarnia moje ciało przez co zacząłem cicho oddychać przez usta. Aktualnie była jesień więc to idealny sezon na grypy i tego typu inne choroby. Pociągnąłem delikatnie noskiem i cicho kaszlnąłem. Tak, byłem już pewny w stu procentach, że nabawiłem się jakiegoś wirusa i już całkiem się rozchoruje. Nagle poczułem smaczny zapach. Co tak pachnie? Chciałem się rozejrzeć, ale siły nie miałem za grosz więc pozostałem w bezruchu jedynie błądząc wzrokiem po pomieszczeniu. Westchnąłem cicho, ale obok mojego łóżka stanął Tanjiro.
- Dasz radę usiąść?
- Dam... - opowiedziałem słabo.Powoli, ale z skutecznością udało mi się usiąść. Spojrzałem na chłopaka, a ten podał mi miseczkę z tajemniczą zawartością. Wziąłem ją do rąk, była przyjemnie ciepła, ale nie parzyła mocno w dłonie. Wyglądała tak samo pysznie jak pachniała. Ciekawe czy równie dobrze smakuje? Nałożyłem trochę zupy na łyżkę i wziąłem do ust. Nagle poczułem ból, wyciągnąłem łyżkę z jamy ustnej, ale już bez zawartości. Otworzyłem rozchyliłem je lekko zaczynając przez nie oddychać. Oparzyłem sobie język, nic nie poradzę, że gdy jestem głodny staje się niecierpliwy. Po chwili przełknąłem to co miałem w ustach. Niebo w gębie! Ta zupa naprawdę jest świetna! Zacząłem powoli się nią zajadać, ciemnooki uśmiechnął się.
- Ty też chcesz trochę, Inosuke? - zapytał.
- Nie, dzięki... - mruknął naburmuszony.Szczerze nienawidzę charakteru tego guźca. Był denerwujący, irytujący... Można by go nawet porównać do damskiego boksera! No, ale jak można bić dziewczyny?! Jak?! Byłem po prostu oburzony jego zachowaniem i bezczelnością jaką okazywał. Niestety ludzi nie da się zmienić jeżeli sami tego nie chcą. Gdy miska po zupie została już opróżniona to odłączyłem ją na zniszczoną szafkę nocną. Ziewnąłem przeciągle i ponownie położyłem się. Jeszcze raz zmierzyłem wzrokiem pokój aż moje powieki bez sił opadły, a ja odpłynąłem w ciągu chwili do krainy morfeusza.
*******
Oto nowa książka, mam nadzieję, że się spodoba :3 rozdziały będą nieregularnie, ale każdy rozdział będzie liczył około 800+ słów ^^
CZYTASZ
Oddech Śmierci || Demon Slayer: Tanjiro x Zenitsu || Tanzen [ZAWIESZONE]
FanfictionTakie same cele lecz inne charaktery. Trójka przyjaciół: Inosuke, Tanjiro oraz Zenitsu ruszają w ślad za wszelkimi demonami w obronie świata. Kamado chcę pomścić rodzinę, a najbardziej wspiera go chłopak o żółto-pomarańczowych włosach, Agatsuma. Chł...