#2 Zostawili mnie

1.5K 115 109
                                    

Obudziło mnie drażniące swiatło i ćwierkanie ptaków. Otworzyłem leniwie oczy. Czułem się bardzo słabo i od razu wiedziałem, że zapewne jestem cały blady. Tym razem było mi strasznie gorąco. Przetarłem spocone czoło i powoli się przeciągnąłem, a następnie rozejrzałem się po pomieszczeniu. Znowu nikogo nie było, usiadłem powoli. Zastanawiam się czasem co oni mają w tych głowach, że zostawiają mnie samego bez słowa. W dodatku piekielnie chorego, skandal. Nagle ujrzałem kartkę na szafce, a raczej list. Może jednak mają mi coś do powiedzenia? Sięgnąłem po niego wciąż leżąc. Zacząłem czytać zawartość takowej białej kartki. W środku było napisane, że idą poćwiczyć aby nie spadła im forma, bo dopóki jestem chory nie ma mowy o żadnych misjach. No pięknie, przyprawiam ich o kolejne problemy. Nie mówię, że nie podoba mi się wylegiwanie w łóżku, ale szczypanie w gardle zaczęło okazywać swoje skutki. Oczywiście także nie chciałem wypaść z formy i zostać gdzieś w tyle. Mimo wszystko nie miałem siły nawet się podnieść więc wiedziałem, że póki co muszę odpuścić nawet te najprostsze ćwiczenia. Okropnie się nudziłem, ale cóż mogłem poradzić?

Minęły równe trzy dni. Każdy z nich był taki sam czyli leżenie ciągle w łóżku, picie, jedzenie i chodzenie do toalety. No oczywiście do tego trzeba doliczyć cierpienie jakiego zaznałem. Nienawidzę być chory, ale na szczęście już wyzdrowiałem. Strasznie rozleniwiłem się przez ten czas. Właśnie szedłem przez las razem z Inosuke i Tanjiro. Oczywiście mnie jak zwykle zostawili gdzieś w tyle. Nie wytrzymam tego dłużej, nie potrafiłem ich nawet dogonić przez moją formę więc zwolniłem zrezygnowany głośno oddychając przez chwilę.

- Zaczekajcie chwilę!... - ledwo wydusiłem z siebie na co towarzysze zatrzymali się i spojrzeli za siebie prosto na mnie.
- Mówiłem ci Zenitsu żebyś ćwiczył!... - powiedział Tanjiro i podbiegł do mnie.
- Przecież byłem chory... - kaszlnąłem.
- Tylko, że ja ci mówiłem to już od ponad miesiąca, ale ty za każdym razem mówiłeś, że nie masz czasu lub źle się czujesz... - podbiegł do Inosuke - zwolnijmy trochę tępo, dobra?
- Sam się w to wpakował to niech sam się ogarnie!
- Inosuke!
- Ugh... No dobra...

Gdy trochę doszedłem do siebie dołączyłem do nich i trochę wolniejszym tempem ruszyliśmy do miasta obok.

- Tanjiro, a tak właściwie to o co tam chodzi?... - burknąłem trochę.
- Z tego co mi wiadomo to ludzie codziennie znikają, a właściwie głównie dzieci, nawet niemowlaki... Nie zniknęła nigdy osoba powyżej osiemnastego roku życia...
- A-Ale... J-Ja mam szesnaście lat! Co jeżeli mnie zabije i pożre tak jak zapewne całą resztę?! - zacząłem panikować.
- Zamknijcie się wreszcie, bo tylko marnujecie energię! - krzyknął czarnowłosy razem ze swoją słynną maską na twarzy.

Ich gadanie wcale mnie nie uspokoiło, a raczej wręcz przeciwnie. Czułem się coraz bardziej zestresowany, a głos rozsądku powtarzał, że zginę. Wolałbym raczej żyć sobie beztrosko jak normalny człowiek i żeby demony na tym świecie nie istniały. Niestety, ale mogłem jedynie pomarzyć. Gdy dotarliśmy na miejsce przyznam, że byłem zmęczony w porównaniu do moich przyjaciół.

- Chodźmy podpytać mieszkańców o te wydarzenia, które tu zaistniały... - powiedział Tanjiro patrząc na nas.
- Dobra. - mruknął Inosuke.
- Zaczekam tutaj... - usiadłem na ławce.
- No dobra, ale nie oddalaj się za bardzo. - ciemnooki spojrzał na mnie.

We dwoje poszli w stronę centrum miejscowości. Zaczęło się powoli ściemniać, a ja patrzyłem w niebo czekając na nich. Dziwię się, że chce im się tak ciągać mnie ze sobą, ponieważ tylko ich spowalniam. Inosuke dawno by się mnie pewnie pozbył gdyby nie Tanjiro...

Minęła około godzina, a ich dalej nie było. Poczułem zirytowanie, bo do głowy przychodziła mi tylko jedna myśl, a mianowicie „Zostawili mnie!". Westchnąłem ciężko zrezygnowany, ale dalej czekałem. Niebo było już granatowe i niemal czarne, ale pełne gwiazd. Wysokie lampy oświetlały wąskie drogi, a większość mieszkańców była już w domach. Wstałem powoli rozglądając się. Wsłuchałem się w dźwięki dookoła mnie, ale nie usłyszałem głosu żadnego z przyjaciół. W tym momencie zacząłem panikować... A co jeżeli ten demon ich załatwił?! Rozerwał ich ciała na strzępy aby mogli w cierpieniu patrzeć jak umierają?! Nie, Zenitsu! Uspokój się! Musi być logiczne wytłumaczenie, a nawet jeśli coś się wydarzyło kto ich obroni? Na pewno nie ty, Agatsuma. Jesteś zbyt słaby... Mimo wszystko martwiłem się dalej. Nagle usłyszałem zgrzytanie pazurów o drzewa, które były nieopodal mnie. Mianowicie obok miasteczka był las. Poczułem jak fala nieprzyjemnych i zimnych dreszczy ogarnęła moje ciało. Nie miałem pojęcia co zrobić. Iść tam czy nie? Miałem dwie opcje do wyboru... Zostać i czekać na cud lub poszukać ich w tym lesie. Jedno jest pewne, właśnie tam znajduje się demon... Postanowiłem, że muszę być odważny i mimo, że moje nogi oraz szczęka intensywnie drżały, ruszyłem w stronę tego ciemnego miejsca.

POV: Tanjiro

Razem z Inosuke przeszukaliśmy całą wioskę, ale ni jak nie potrafiłem wyczuć zapachu krwi lub demona. Było to dla mnie niezrozumiałe. Oznacza to, że demon albo porwał dziecko w miejsce dla nas aktualnie niedostępne lub zwyczajnie odpuścił. Wątpiłem w tą drugą opcję.

- Inosuke, wracamy. Zenitsu pewnie się martwi, a my szukamy już od kilku godzin.
- E tam. W dupie z nim... i tak pewne śpi. - wzruszył ramionami.

Westchnąłem trochę podirytowany, ale nie odezwałem się. Poszliśmy w stronę miejsca gdzie miał czekać na nas Zenitsu. Właśnie... Miał.

- He? Zenitsu? - rozejrzałem się po okolicy, ale nie zauważyłem przyjaciela.
- A tego gdzie wcięło?

Przybliżyłem się bardziej w stronę lasu... Zenitsu, gdzie jesteś?... Chwila... Nagle zamarłem. Czy to zapach krwi?!

Oddech Śmierci || Demon Slayer: Tanjiro x Zenitsu || Tanzen  [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz