Matteo
Kurwa, ale ze mnie farciarz. Zgarnąłem więcej szmalu, niż była nam winna właścicielka burdelu, a w dodatku mam dziewczynę, która w pewien sposób była dla mnie niedostępna. Zdążyłem się jej dobrze przyjrzeć – jest piękna, taka młodziutka i niewinna. Na pewno nikt jeszcze nie zdążył jej tknąć, co widać po jej zachowaniu i wstydzie, który próbuje ukryć. Już teraz sobie wyobrażam, jak uczę ją wszystkich sztuczek, jak jej pełne usta zaciskają się na moim penisie, a ja mocno owijam sobie jej blond kucyk wokół dłoni i dociskam do swojego fiuta. Bianca, bo tak ma na imię, a przynajmniej burdelmama tak na nią mówiła, jest ubrana tylko w delikatną, białą koszulę nocną. Widzę, że jest jej zimno od rozkręconej klimatyzacji, jednak nie zamierzam tego zmieniać. Od chłodu jej sutki coraz wyraźniej przebijają się przez materiał, co kurewsko mnie nakręca. Czeka mnie jeszcze tylko przeprawa z ojcem, a potem będzie cała moja. Nie wiem na jak długo, ale na jakiś czas na pewno. Muszę wymyślić jakąś śpiewkę dla ojca, bo to, że mam ochotę się zabawić, nie usprawiedliwia tego, że oszczędzam świadka naszych popisów strzeleckich. Coś jednak mnie w tej dziewczynie zadziwia. Uspokoiła się i nawet nie zemdlała, gdy przechodziliśmy koło trupów. Może takie widoki miała na co dzień, choć nie sądzę, bo Debra jak mało kto pilnowała, żeby było jak najmniej rozlewu krwi. Tym bardziej jest dziwne, że dopuściła się robienia w balona mnie i mojego ojca. Z nami się nie zadziera, a jeśli ktoś jest na tyle odważny albo raczej głupi, żeby spróbować, to ginie z takim rozmachem, żeby reszcie wybić z głowy takie pomysły. Nim zdążymy wrócić do domu, o naszej akcji będzie już głośno. Ciekawi mnie tylko, czy ojciec już wie, że oszzędziłem Biancę.
Bianca
Po niespełna półtorej godziny samochód zatrzymuje się na podjeździe przed wielkim domem. Mój oprawca wyciąga mnie z pojazdu i popycha w stronę drzwi wejściowych, które otwiera młoda dziewczyna w uniformie służącej. Nawet na mnie nie patrzy, jej wzrok jest skierowany w dół, jakby obserwowała własne buty. Widocznie mój widok w zakrwawionej koszuli, ze skrępowanymi rękami i z zaklejonymi ustami, nie robi na niej żadnego wrażenia. Pewnie w tym domu to norma. Szerokie dębowe drzwi otwierają się, a z nich wychodzi jakiś niski, ulizany mężczyzna.
– Ettore już czeka – oznajmia kurdupel. Potwór, który mnie porwał, ciągnie mnie za sobą. Sadza na krześle na środku pokoju, a starszy mężczyzna stojący przy oknie odwraca się.
– Matteo, synu, dobrze cię widzieć – mówi do porywacza, a potem patrzy na mnie. – Nie wykonałeś zadania do końca. Przeciwstawiłeś mi się i będziesz musiał ponieść konsekwencje! – Tym razem ton jego głosu jest surowszy. – Nie wiem, co tobą kierowało, że oszczędziłeś tę dziewczynę, ale wieść o tym szybko się rozniesie i będziesz wyglądał na mięczaka, a przy okazji osłabisz też moją pozycję. Nie możemy sobie na to pozwolić! Przełykam ślinę i nerwowo wodzę spojrzeniem po pomieszczeniu. Czuję, że to zaraz się stanie, że już po mnie.– Ożenisz się z nią. W świat pójdzie wieść, że cała akcja była po to, żebyś odbił swoją przyszłą żonę. Nie mogę w to uwierzyć. Z potencjalnej ofiary gwałtu i mordu mam stać się żoną jakiegoś popieprzonego kolesia. Pewnie te role niewiele się różnią. Nie zamierzam brać udziału w tym cyrku, pragnę umrzeć właśnie w tej chwili. Ten cały Ettore podchodzi do mnie bliżej i jednym ruchem zrywa taśmę z mojej buzi. Odskakuje jak oparzony.– Vittoria! – krzyczy i robi się blady jak ściana. Wszyscy obecni spoglądają raz na niego, raz na mnie. – To niemożliwe. – Sapie, jakby miał zaraz zejść z tego świata. Kroczy do barku stojącego pod oknem i nalewa sobie szkockiej, po czym wypija szybko całą zawartość. – Jak masz na imię? – pyta już nieco spokojniej.
– Bianca – mamroczę zdezorientowana.
– Ile masz lat?
– Osiemnaście, ale jak się domyślam, następnych urodzin nie dożyję. – Staruch unosi lekko kąciki ust, jakby zrozumiał mój sarkazm.
– Czy twoja matka miała na imię Vittoria? – drąży, a ja nie rozumiem, o co mu chodzi.
– Nie, Irina. Chwilę zastanawia się nad moją odpowiedzią. Zbliża się do regału i zdejmuje z niego album. Przerzuca jego strony, a następnie zatrzymuje się dłużej na jednej z nich. Wyjmuje jakieś zdjęcie i znowu staje przy mnie.
– Czy rozpoznajesz tę kobietę? – Na widok osoby z fotograf ii zamieram. To moja matka w towarzystwie dwóch mężczyzn i kobiety. Pierwszy raz w życiu odczuwam tęsknotę. Gdyby tu była, nie dopuściłaby do tego wszystkiego. Nigdy nie rozumiałam, dlaczego postanowiła ze sobą skończyć, zostawiając mnie na tym moście zdaną na siebie.
– Domyślam się, że to twoja mama. – Nie odpowiadam. Nie mogę, bo w gardle czuję wielką gulę. – Maleńka zmiana planów. – Odwraca się do syna z wielkim uśmiechem na twarzy. – Poślubisz tę dziewczynę, ale nie za karę, tylko w nagrodę. Porywacz stoi dwa kroki ode mnie; widać, że jest usatysfakcjonowany obrotem spraw. Podchodzi do sofy i kładzie na niej marynarkę, którą zsunął zaraz po wejściu do gabinetu. Biała koszula opinająca jego potężne ciało jest obryzgana krwią i nikomu to nie przeszkadza. Patrzy na mnie pożądliwym wzrokiem, a kąciki ust unoszą mu się w uśmiechu pełnym satysfakcji i zadowolenia. – Urbano, wiesz, co robić! – zwraca się Ettore do swojego niskiego przydupasa, a ten bierze telefon i odsuwa się tak, żeby nie można było nic usłyszeć. Nie rozumiem, co się tu dzieje, co to za zamieszanie z moją matką? Co jej zdjęcie robi w tym albumie? Kurdupel kończy rozmowę i tylko kiwa głową w stronę szefa. – Katalina! – krzyczy stary i w jednej sekundzie w drzwiach pojawia się ta sama dziewczyna, która otwierała nam główne drzwi. – Wykąp Biancę i znajdź jej jakieś ubrania, a potem wezwij lekarza. Musimy się upewnić, że nic jej nie jest i sprawdzić, czy nie jest w ciąży.
– Nie jestem! I nie dam się nikomu tknąć, prędzej umrę! – wycedzam przez zaciśnięte zęby, a na twarzy starucha pojawia się konsternacja.
– Przecież mój syn zabrał cię z burdelu, więc jak to możliwe? – Debra nie pozwoliła się nikomu do mnie zbliżyć. – Zaczynam łkać, uświadamiając sobie, że na pewno niedługo by się to zmieniło. Nie mogę uwierzyć w tę irracjonalną sytuację: rozmawiam z obcym facetem o moim dziewictwie, w dodatku przy innych obcych mi ludziach. Mężczyzna wyjmuje nóż z pochwy przypiętej do spodni i przecina sznurki na moich nadgarstkach. Kręci głową na widok różowych śladów po krępacji.
– Matteo, nie dotkniesz dziewczyny aż do waszego ślubu. Rozumiemy się? – Zerkam w stronę mojego porywacza i uświadamiam sobie, że ten gnój nie zrobi nic wbrew woli ojca. Dziwnym trafem Ettore nie chce mojej krzywdy, przynajmniej na razie. Ma ku temu jakieś powody, z którymi związana jest moja matka i ktoś, do kogo dzwonił kurdupel Urbano.
Katalina zaprowadza mnie na pierwsze piętro. Otwiera drzwi do jakiegoś pokoju i prosi, żebym weszła do środka.
– To sypialnia dla gości – oznajmia. Przekraczam próg i rozglądam się dookoła; jest jasno i przestronnie, a ogromne łóżko zachęca do rzucenia się na nie i ukrycia przed całym światem. Gosposia wskazuje wejście od łazienki i cichutkim głosikiem prosi, żebym się wykąpała. – Przyniosę ci jakieś ubrania – oświadcza i znika za drzwiami. Zdejmuję z siebie zakrwawioną koszulę i wchodzę pod prysznic. Woda przyjemnie ścieka po moim ciele, a ja pozwalam, żeby w tym momencie wszystkie troski zniknęły. Nie wiem, ile czasu minęło, ale Katalina zaczyna dobijać się do drzwi. Owijam się ręcznikiem i wychodzę z łazienki. Dziewczyna przygląda mi się, jakby chciała się upewnić, że jeszcze żyję. Nawet przez moment nie przyszło mi do głowy, żeby ze sobą skończyć. Nie chcę takiej śmierci, jaką zapewniła sobie moja matka.– Proszę, załóż to. – Katalina podaje mi krótkie spodenki i koszulkę. – Kilka ubrań włożyłam do szafy, gdybyś potrzebowała czegoś jeszcze. I proszę, zjedz coś. – Wskazuje na tacę zapełnioną smakołykami. Na pewno nie dam rady niczego przełknąć, nie po tym, co dziś zobaczyłam i czego doświadczyłam.
– Wiesz może, co się tu wyrabia? Kim w ogóle są ci ludzie? – pytam z nadzieją, że cokolwiek uda mi się z niej wydusić.
– To mafia – mówi cicho i ciągnie mnie za rękę w kierunku łóżka. – Tylko błagam, nie wydaj mnie, że cokolwiek ci powiedziałam. Na znak zgody kiwam głową.– Ettore Castelli to capo di tutti capi, czyli szef wszystkich szefów. Urbano to jego consigliere, tak zwana prawa ręka szefa. Matteo jest synem capo i jeśli dobrze pójdzie, to zajmie miejsce ojca po jego śmierci.
– Jeśli dobrze pójdzie? Myślałam, że w mafii dziedziczy się stanowisko z pokolenia na pokolenie?
– Niby tak jest, ale patrząc na narwany charakter młodego, albo tego nie dożyje, albo gdy tylko zostanie capo, inni będą chcieli go obalić. Muszę już iść, odpocznij, a ja spróbuję się czegoś dowiedzieć w twojej sprawie i przyjdę rano. Porozmawiamy przy śniadaniu. – Katalina wstaje z łóżka, po czym wychodzi z pokoju, zamykając drzwi na klucz. Chyba się boją, że ucieknę i pewnie bym tak zrobiła, lecz nie mam dokąd. Spoglądam na tacę wypełnioną jedzeniem, ale nie mam ochoty nic zjeść. Kładę się i zamykam oczy. Widzę obraz matki; dopiero jej zdjęcie wywołało wspomnienie tamtego dnia, gdy popełniła samobójstwo. Muszę się dowiedzieć, jaki miała związek z tymi ludźmi. Nie wiem, kiedy zmorzył mnie sen, jednak nie trwał on zbyt długo, bo dalej czuję okropne zmęczenie. Jak przez mgłę dostrzegam postać siedzącą w fotelu pod oknem – chyba mam zwidy albo jeszcze śnię. Ponownie zamykam oczy i odpływam.
CZYTASZ
Mroczni mężczyźni # 1 Matteo Wydana
RomanceMatteo Castelli jest synem, a zarazem następcą bezwzględnego capo Nowego Jorku. Kiedy wpada do domu publicznego prowadzonego przez znajomą burdelmamę, urządza tam piekło na ziemi. Oszczędza tylko jedną osobę - dziewczynę o imieniu Bianca. Mężczyzna...