#1 Bloody Tubbie

12 3 4
                                    

Info od autora: uprzedzam że jest to prawdopodobnie najbardziej bekowe i rakowe "opowiadanie" jakie kiedykolwiek czytałeś.
Dobra, przejdźmy do historii:
————————
Cześć! Nazywam się Aureliusz Bożydar Czesław Dezyderiusz Eustachy Fryderyk Gniewomir Hubert Ireneusz Jeremiasz Klaudiusz Lechosław Łazarz Mattaniasz Nataniel Oktawian Polikarp Qetësor Ryszard Szczepan Teofil Ulryk Vincent
Wawrzyniec Xawier Yoda Zachariasz Żelisław von Brzęczyszczykiewicz-Konstantynopolitańczykowieneczek Braun i opowiem wam przerażająca historię.

Gdzieś na Wattpadzie przeczytałem Strasznymakaron aka Creepypastę o Krwawym Teletubisiu z lustra, który pojawia się tam gdy powie się 69 razy słowa "BlOoDy TuBbIe". Creepy Tubiś z lustra ma nieco poszarpany i podrapany kostium z którego wystają kości, a jego twarz ma wydłubane oczy z których leci krew. Żeby zadziałało, trzeba zrobić to dokładnie w nocy z 6 na 7 września o północy.

Możliwe konsekwencje wywołania go, to:
- przytulenie przez niego tak mocno, że po prostu wszystko wyleci z twojego ciała (+ będzie pokryte brokateeem)
- wciągnięcie cię do lustra i zarazem lustrzanego Teletubisiowego wymiaru w którym odkurzacz Noo-Noo (czy jak on się tam tak nazywa) wciągnie cię niczym typowy ćpun Mąkę Basię
- po prostu zniknięcie niczym plama po Vanyszu

Tak się składa, że sprawdziłem to i... działa! Jako jedna z nielicznych osób przeżyłem spotkanie z nim...

05.09.2019, godzina 23:55
Poszedłem do pokoju po świecę, a następnie wszedłem do łazienki.

05.09.2019, godzina 23:56
Zapaliłem świeczkę, położyłem ją na brodziku umywalki pod lustrem i zgasiłem światło. Ładnie pachnie, ale to nie jest ważne.

05.09.2019, godzina 23:57-23:59
Przygotowuję się do wypowiedzenia słów.

06.09.2019, godzina 00:00:00-00:00:59
Szybko wypowiadam słowa, muszę zmieścić 69-krotne wypowiedzenie słów "Bloody Tubbie" w ciągu pięćdziesięciu dziewięciu sekund!!!

06.09.2019, godzina 00:00:59-00:01:00
Na szczęście jakimś cudem mi się udało (mimo, że gdy mówię tak szybko zazwyczaj cholernie się jąkam), więc Teletubiś pojawia się w lustrze na równiutką sekundę. Mimo to bardzo dobrze zapamiętałem jego straszliwe oblicze. Potem zostaję wciągnięty do Lustrzanego Wymiaru Teletubisiowego!!!

Nieznana data, Lustrzany Wymiar Teletubisowy, godzina 03:30
Orientuję się że wciągnięto mnie do Lustrzanego Wymiaru Teletubisiowego. Spoglądam na zegarek, jest godzina 3:30. Robię to w pozycji leżącej, nie zdając sobie sprawy czemu nie stoję. Nagle dostrzegam, że to na czym leżę rusza się. Jeździ. Obracam głowę w kilka stron. Zauważam cztery Teletubisie wożące mnie na czymś przypominającym nosze ratownicze. Próbuję się ruszyć, ale nie mogę. Jestem przywiązany do noszy! Spoglądam jeszcze w samą górę, gdzie widzę nocne niebo. Gapi się na mnie Słoneczko oblizujące swój ryj umazany krwią (chvj że jest noc). Jestem śmiertelnie przerażony.

Nieznana data, Dom Teletubisiów, godzina 03:32-03:34
Wjeżdżam na noszach do jakiegoś pomieszczenia, chyba wypasionego salonu z plakatami horrorów (tylko że w większości zamiast ludzi i zwierząt są słoneczko, teletubisie albo ogólnie coś ze świata Teletubisiów), ale walić to. Teletubisie rozwiązały mnie i postawiły na podłodze. Wstrzyknęły mi coś, co miało mnie "sparaliżować". Na szczęście (przynajmniej w tej sytuacji) przypomniałem sobie, że miałem robionych już 1234567890987654321 operacji i za każdym kolejnym wstrzyknięciem takiego środka zasypiałem coraz wolniej. Pff, ostatnio zasypiałem chyba z trzy i pół godziny, a lekarze nie wytrzymali i chcieli mnie zoperować żywcem. W tym momencie środek zadziałał i usnąłem. Tylko jest jeden haczyk - za każdym takim wstrzyknięciem tego śpię dłużej! Potrafię nawet 2 dni... Boje się reakcji moich rodziców. Nie lubię gdy się o mnie martwią... Dobra więcej jest tu mojego prywatnego życia niż tej historii - Gdy mi to wstrzyknęły, poczułem że troszeczkę mnie sparaliżowało. TYLKO troszeczkę, dzięki Bogu w którego nie wierzę... Podniosłem głowę i zobaczyłem Noo-Noo, był prawie cały okryty krwią. Teletubisie odeszły i zamknęły mnie w pokoju. Tymczasem Noo-Noo włączył się. Zaczął mnie powoli wciągać i powolutku zbliżać się do mnie. Próbowałem wstać z podłogi, udało mi się ale bardzo ciężko. Środek działał mocniej niż ten stosowany w szpitalach. Wszystko mi się mgliło i wirowało. Co chwilę obraz się rozmazywał i wyostrzał. W końcu zauważyłem kolczasty, drewniany kij do baseballa. Z trudem chwyciłem go. Poczułem wiatr na poziomie swoich kolan. Odwróciłem się. Noo-Noo prawie mnie dopadł!!!  Walnąłem żywy odkurzacz całą siłą kijem. Za drugim, trzecim i czwartym, piątym i szóstym razem chybiłem. Mimo, że nieźle dostał za pierwszym razem i tak się trzymał!! Prawie mnie wciągał, aż w końcu celnie trafiłem kilka razy pod rząd. Odkurzacz umarł. Popatrzyłem na zegarek. Z godziny 3:33 zrobiło się na 3:34. Chwilę znowu byłem w łazience. Naprawdę była 3:34. Nagle obraz mi się rozmazał, potem całkowicie ściemnił i upadłem.

Nieznane miejsce, 11.09.2019, godzina 14:44
Obudziłem się w bardzo ciasnym i ciemnym pomieszczeniu. Leżałem na czymś nieco miękkim, w mojej ręce były kwiaty. Spojrzałem na zegarek, była godzina 14:44. Na szczęście był to zegarek elektroniczny i widziałem również datę. Był już 11 września!! Zacząłem pukać w ścianę pomieszczenia. To było drewno! Dodatkowo usłyszałem muzykę. Muzykę żałobną. Zdałem sobie sprawę, że znalazłem się w trumnie a wokół mnie odbywał się mój własny pogrzeb! Pukałem i pukałem, ale nikt mnie nie słyszał. Zostałem już zakopany. Zacząłem krzyczeć "Pomocy!!!", "Żyję!!!", "Proszę otworzyć tą cholerną trumnę!!!". Niestety nikt mnie nie słyszał. Brakowało mi powietrza. Aż w końcu - wziąłem głęboki wdech i wykrzyczałem "POMOCY!!!!!!" najgłośniej jak potrafiłem. Muzyka przestała grać, a to na pewno nie był koniec utworu, ponieważ już go kiedyś słyszałem. "Czy tylko mnie się wydało, że coś słyszałem?" - "mnie też!", "I mnie również!". - Usłyszałem nieznajome męskie głosy oraz znajome - męskie, kobiece, dziecięce... To była moja rodzina! Ponownie nabrałem głębokiego wdechu i krzyknąłem ile tylko się da. Następnie usłyszałem, że ktoś mnie wykopuje. Jestem ocalony! W końcu łopata uderzyła o wieko trumny w której miałem spoczywać już na zawsze. Otworzono mnie. Był to mój ojciec. Podał mi rękę i wstałem. Goście i orkiestra nie uwierzyli w to co właśnie zobaczyli. Moi dziadkowie nawet prawie dostali zawału! Następnie przytuliłem moich rodziców. Oni mnie też. Zabrali mnie do domu i potem zacząłem opowiadać... Oczywiście nie za bardzo mi uwierzyli. Potem już nie chciało mi się o tym gadać.

Pamiętajcie, uważajcie na wszelkie Creepypasty tego typu! Możecie nawet zginąć. Ja sam miałem więcej szczęścia niż rozumu. Od tamtej pory boję się spojrzeć do lustra w obawie przed tym. Lustra już nigdy nie będą takie same...
————————
Podobało ci się? (pewnie nie hah) Zostaw głos i obsa! Niedługo kolejna dziwna historia.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 20, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Bekowe creepystories z mojego łba.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz