Czułam się jakbym płynęła w ciemnej, kleistej mazi, która za nic w świecie nie chciała mnie wypuścić. Gdy tylko na chwile zdołałam się z niej wydostać, ona od razu pochłaniała mnie, pozostawiając jedynie zmęczenie. Po jakimś czasie, ciężka masa zaczęła się ode mnie odsuwać, pozwoliła mi oddychać swobodniej a nawet usłyszeć coś. Ten dzwięk przypominał mi buczenie, jakiś warkot...powoli próbowałam otworzyć oczy, powieki były cięższe niż powinny, dlatego też zajęło mi to chwilkę, jednak gdy były w pełni otwarte, zobaczyłam gdzie jestem.
Jestem w samochodzie. Zmarszczyłam brwi, próbując sobie przypomnieć, w którym momencie swego życia wsiadłam do tak dużego pojazd. Dopiero po kilku sekundach wspomnienia nocy we mnie uderzyły przez co szarpnęłam głową w bok i spojrzałam na mężczyznę prowadzącego auto. Przez chwilkę pomyślałam, że być może mam kłopoty z pamięcią, ale naprawdę mogłabym przysiąc, że facet z drogi miał ciemne oczy i kilkudniowy zarost, może nawet czapkę z daszkiem, podczas gdy człowiek przede mną wyglądał zupełnie inaczej. Miał podobnie ciemne włosy, jednak jego oczy były błękitne, lekko zmęczone, a zarostu jakby nigdy nie było. Dodatkowo jego ubiór różnił się diametralnie od poprzedniego kierowcy. Ten, który widocznie mnie tu posadził miał ubiór stereotypowego farmera, jeansy, czerwoną koszule, kurtkę bez rękawów i czapkę z daszkiem. Mężczyzna przede mną natomiast ubrany był w garnitur i dość długi beżowy płaszcz, na niego lekko za duży.- Użył środka odurzającego, poza tym, nie odniosłaś żadnych obrażeń.- Odezwał się niskim, chrapliwym głosem.
Zmarszczyłam lekko brwi na jego słowa. Nie spodziewałabym się ich po kimś kto chciałby mnie uprowadzić, więc pierwszą myślą jaka mi wpadła do głowy była wizja tego, że bezpiecznie wysiadam z auta. Jednak dla pewności zaczęłam zadawać pytania, jakiekolwiek tak naprawdę, byleby rozejrzeć się po samochodzie bez dużego zwracania na siebie uwagi.
- Współpracujesz z nim?- Pytanie pierwsze. Jechaliśmy przez polną drogę, na której w oddali można było dostrzec budynki miasta. Wschód słońca już się zbliżał, więc byłabym naprawdę zauroczona widokami, jednak okoliczności w jakich się znajdowałam, wiadomo, nie były sprzyjające.
- Nie.
- Chcesz mnie porwać?- Pytanie drugie. Spodziewałam się dłuższej odpowiedzi na pytanie pierwsze, ale cóż, trzeba pracować z tym co się ma, wiec powoli pokiwałam głową i obejrzałam się za siebie. W pojeździe były tylko dwa siedzenia, oba zajęte przez nas, jednak w przykrytym pikapie można by zmieścić sporo, powiedzmy, podejrzanych rzeczy lub ciał...
- Nie.
- Czy wywieziesz mnie bardzo daleko i mnie zabijesz?- Pytanie trzecie, którego teoretycznie nie chciałam zadawać, ale praktycznie...nie wyszło. Odpowiedział równie krótko, tym samym monotonicznym głosem jakim mówi się do pięciolatka, które zadaje za dużo pytań.
- Nie.
- A jego zabiłeś?- Pytanie czwarte. Czy chciałam znać odpowiedź? Ciężko powiedzieć, żadna nie zmieniłaby tego jak się czuje, a czuje, że zaraz zwymiotuje.
- Nie.
- A kiedykolwiek kogoś zabiłeś?- Pytanie piąte. Najstraszniejsze z nich i jedyne na które nie odpowiedział. Nie jestem ekspertem, ale to chyba bardzo, ale to bardzo zły znak. I teraz na pewno choroba lokomocyjna się odezwie.
Westchnął cicho i spojrzał na mnie spokojnym wzrokiem, co byłoby miłe, ale przepraszam bardzo oczy na drogę, nie chce skończyć w wypadku samochodowym z człowiekiem, który może, a może nie, mnie porwał.
- Nie chce cię skrzywdzić w żaden sposób. Zabrałem jego samochód wyłącznie w celu dojechania do Lebanon, a że byłaś w środku, to cię zabrałem. Trochę mi śpieszno. Potem widząc cię nieprzytomną, wiedziałem, że dobrze zrobiłem.
CZYTASZ
Hey Kid
FanfictionKiedy myślała, że nocne niebo będzie jej jedynym towarzyszem, spotkała na swojej drodze anioła, który nieświadomie otworzył drzwi przeszłości. First "Supernatural" fanfiction.