Rozdział 1

65 5 2
                                    




Ciemne niebo nade mną wydawało się nieskończenie wielkie w porównaniu do mnie, małego człowieka, samotnie spacerującego wzdłuż asfaltowej drogi. Idąc tak przez te kilka godzin rzadko odwiedzaną jezdnią, zdążyłam porządnie zmarznąć mimo trzech warstw składających się z t-shirtu, koszuli zapętej pod samą szyję i jeansowej kurtki. Jedynie stare, znoszone martensy w połączeniu z grubszymi skarpetkami dawały mi ciepło, któego potrzebowałam. Spodnie, jak spodnie, bezużyteczne. Pod wpływem kilku impulsywnych decyzji nie spakowałam zbyt wiele cieplejszych ubrań, w końcu komu są potrzebne kiedy w dzień świeci idealne słońce. Jednak teraz, nocą, gdy nie ma w pobliżu żadnej żywej duszy czy miasta, żałowałam. Zostałam skazana na chłód przenikający całe moje ciało, powodujący od czasu do czasu niewielkie dreszcze.Uciekając z domu nie liczyłam się z niczym, jedynie z myślą o uwolnieniu się od bólu, którego przyswarzało mi to miejsce. Wciąż podziwiam siebie za odwagę, naprawdę. Mając szesnaście lat nie jest łatwo się wyrwać z kilku oczywistych powodów. Jeden. Jestem pewna, że już za kilka dni zostanie zauważona moja nieobecność i będę poszukiwana, czego ogromnie się obawiam. Drugą sprawą jest to, że chodzenie samej w nocy, dokładnie tak jak to robię w tej chwili, narażało mnie zapewne na nieprzyjemne rzeczy, moja mocno rozwinięta przez horrory wyobraźnia wcale nie pomagała. Ah. I pieniądze. Tego tak naprawdę jeszcze do końca nie przemyślałam.

Tak jak wcześniej mówiłam. Impulsywne decyzje.

Szłam przez kilka minut rozważając czy ktokolwiek zmieściłby się za cienkim pniem drzewa jakieś trzy metry przede mną kiedy usłyszałam cichy warkot silnika. Cała spięta odwróciłam się za siebie i zobaczyłam całkiem duży samochód, co prawda nie był to żaden czarny van gotowy mnie zabrać niczym przesyłkę amazonu, jednak moje chude ciało bez problemu mogłoby leżeć w pick-upie. A nawet cztery takie ciała.

Serce zaczeło mi bić jeszcze mocniej niż początkowo kiedy zobaczyłam, że pojazd zwalnia. Próbowałam udawać, że tego nie widzę, ale jestem pewna, że szanowny pan kierowca zauważył moje zmarszczone brwi i szybszy krok.  Ostatnie co mi pozostało to walka. Jedyną bronią jaką miałam był mój plecak, może jego ciężar zdążyłby jakoś ogłuszyć przeciwnika, a ja wskoczyłabym do samochodu i spróbowała odjechać. A przynajmniej tak wyglądało to w mojej głowie.

Samochód w końcu się zatrzymał, z nieprzerwanie włączonym silnikiem, który zagłuszył spokojne do tej pory mi towarzyszące dzwięki świerszczy. Stanęłam w miejscu i patrzyłam z wyczekiwaniem i pozorną odwagą na szybę, która w końcu została spuszczona w dół ukazując twarz młodego mężczyzny z niewielkim zarostem.

- Wszystko w porządku młoda?- Zapytał z, w moim mniemaniu, troską.

- Tak.

- Na pewno? Bo jadę w stronę miasta i mogę bez problemu cię podwieźć, o tej porze jest dość niebezpiecznie.

Pominiemy fakt, że to on może być potencjalnym zagrożeniem?

- Nie trzeba, dziękuje.

Patrzył na mnie przez dłuższą chwilę po czym zrobił to czego się obawiałam. Wyszedł z samochodu. Podszedł do mnie trzymając coś co wyglądało jak broń. Nie. Jak Ogórek. Nie, chwila. Butelka. Tak to była butelka z wodą.

- Przyjmij chociaż wodę i trochę drobnych. Starczy ci na noc w motelu, a to ci się na pewno przyda.

- Dzięki...-  Odpowiedziałam zmieszana.

- Uciekłaś prawda? Z domu.

- Tak...- Może on był z policji, co by oznaczało, że już mnie znaleźli.

- Uważaj na siebie.- Powiedział po czym się odwrócił i zaczął powoli się oddalać w stronę samochodu, co sprawiło, że troszkę się zrelaksowałam. Ściągnęłam zatem plecak z jednego ramienia i otworzyłam go z zamiarem schowania do niego pieniędzy, które mi wręczył, a ja jak w jakiejś hipnozie je przyjęłam. W następnej chwili przykuł moją uwagę ruch przede mną, przez co szybko spojrzałam w górę, jednak zanim zdążyłam jakkolwiek zareagować, do mojej twarzu została przystawiona nasączona czymś ścierka. Wystarczyło kilka chwil abym zupełnie odpłynęła zapamiętując jedynie brązowe oczy przede mną.


Wieki nie pisałam, przez co widzę, że moj umiejętność pisania w dużej mierze zaniknęła, To moje pierwsze fanfiction z supernatural jak i pierwsza powieść/ książka od miesięcy albo i dłużej. Teraz może nie czyta się jej za dobrze, ale może z czasem gdy nabiorę wprawy, będzie naprawdę dobrze.





Magda

Hey KidOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz