Maseczka, herbatka, ulubiony serial, kot na kolanach i kompletne odcięcie się od telefonu i laptopa.
Taki plan na cały dzień miał George, lecz jak to często bywa, gdy coś zaplanujesz to to nie wychodzi.
Pierwszym problemem było to, że nie mógł przestać myśleć o swoim... przyjacielu? Nie miał pojęcia jak go nazywać, ponieważ nie rozmawiali ze sobą od pamiętnego wtorku, głównie z powodu braku czasu.
Drugim problemem był brak prądu w całym budynku, ponieważ w nocy jakiś debil w przypływie złości zniszczył jakieś kable czy skrzynkę.
Trzecim problemem był siedzący w kuchni Sapnap, wyjadający lody z zamrażarki, który uparł się, że jeśli zaraz się nie ubierze w coś innego niż spodnie od piżamy, to wyniesie go z mieszkania w takim stanie, w jakim się obecnie znajduje. A trzeba dodać, że na zewnątrz było tylko pięć stopni.
- Zrób coś z tym kotem! On próbuje mnie zamordować! - do sypialni wbiegł Sapnap goniony przez włochatą kulkę.
- Jakbyś nie pojawił się tutaj i nie zajął kuchni w momencie, gdy on je, a pragnę zauważyć, że je w kuchni, to nie byłoby problemu. - mruknął George, podnosząc kota z podłogi. - Możesz już zejść z mojego biurka, jeszcze się złamie.
- Nie jestem aż tak gruby, nie martw się. - sarknął czarnowłosy.
- Wytłumaczysz mi jeszcze raz, po co tutaj przyjechałeś i dlaczego tak bardzo chcesz mnie wyciągnąć z tego niewinnego mieszkania? - brunet wyciągnął się na łóżku, otrzymując krytyczne spojrzenie kota, który po chwili uciekł.
- Jak już powiedziałem zaraz po tym jak się tutaj pojawiłem, a ty jak zwykle mnie nie słuchałeś, przybywam tutaj jako twój prywatny szofer, bądź, jak wolisz, rumak, który chce cię zawieźć do twojego księcia. - Sapnap zeskoczył na podłogę i skierował się w stronę kuchni. - Masz pięć minut na ogarnięcie się, jak nie zdążysz wyniosę cię w stanie, w którym będziesz się znajdował.
***
- Nienawidzę cię. - warknął George stojąc na klatce schodowej jedynie w skarpetkach, spodniach od piżamy i kurtce zarzuconej na ramiona. - Jeszcze się przeziębię i co wtedy? Ty będziesz płacił za leki i inne rzeczy.
- Tak, tak, oczywiście. Mówiłem, abyś się pośpieszył. - odparł Sapnap, jednocześnie waląc pięścią w drzwi, które zostały po chwili otworzone, ukazując zaspanego Dreama. - No nareszcie, ile można czekać. Zabieraj swoją księżniczkę i róbcie co chcecie. - czarnowłosy poklepał chłopaka po ramieniu i odbiegł.
- I tyle go widzieliśmy... Dlaczego nie masz połowy ubrań na sobie? - Dream wciągnął George'a do mieszkania, po czym profilaktycznie zamknął drzwi na klucz.
- Ten kretyn nie dał mi się ubrać i dosłownie wyniósł mnie z mieszkania. - warknął starszy, czym wywołał śmiech u młodszego chłopaka.
- Chodź, dam ci jakąś bluzę. - Dream złapał go za łokieć i pociągnął do sypialni.
Choć jak dla mnie mógłbyś zostać tak, jak jesteś. - pomyślał.
***
George wylegiwał się na łóżku Dreama, podczas gdy blondyn odbierał zamówioną pizzę. Pizza to też śniadanie (and you can't change my mind). Chociaż była czternasta, więc bardziej obiad.
- Nie uważasz, że powinniśmy porozmawiać? O tym co się stało, co będzie, czy to coś zmienia, czy... - małą litanię George'a przerwał kawałek pizzy wciśnięty mu do ust.
- Pozwól, że ja zacznę, a ty zjedz. - Dream zaśmiał się lekko. - Co się stało, się nie odstanie. Czy to coś zmienia? Osobiście bardzo chciałbym, aby to coś zmieniło, oczywiście na dobre. A teraz możesz się nacieszyć momentem szczerości z mojej strony. - chłopak poczuł na sobie palące spojrzenie George'a, więc mimowolnie wbił wzrok w podłogę. - W momencie, w którym cię poznałem, wiedziałem, że się wkopałem. I to naprawdę głęboko. Nie musiałem czekać jakoś wyjątkowo, aby się w tobie zauroczyć. Byłeś i jesteś naprawdę uroczy, temu trudno zaprzeczyć.
Brunet zakrztusił się kawałkiem pizzy.
- Nasza relacja się pogłębiała, tak samo jak moje uczucie do ciebie. Nawet nie wiesz jak trudno było mi się skupić podczas wspólnego grania, szczególnie kiedy się uśmiechałeś lub śmiałeś się. Sapnap dowiedział się niedawno i oczywiście, jak to on, wyszedł z tym zakładem, który sam w sobie nie był taki zły. I tak oto skończyłem tutaj, zakochany w tobie po uszy. - Dream zakończył swoją litanię i niepewnie spojrzał na George'a
- Dream... - George poderwał się z łóżka, przy okazji zrzucając z niego kota. - Dream... - objął swoimi dłońmi twarz zmieszanego Clay'a. - Ty rzeczywiście jesteś głupszy, niż na takiego wyglądasz. Dlaczego nie powiedziałeś mi wcześnie? - westchnął, uśmiechając się delikatnie i popatrzył głęboko w oczy drugiego chłopaka.
- N-nie chciałem zniszczyć tej relacji, jaką mieliśmy. - Dream z każdą sekundą coraz bardziej zestresowany i zakłopotany wbił wzrok w swoje dłonie, które lekko się trzęsły.
- A pomyślałeś o tym, że ja chciałbym ją zniszczyć? Nie jesteś sam ze swoimi uczuciami.
- Że co? - Dream zaskoczony spojrzał w ciemne tęczówki bruneta.
- A to, kretynie, że ja odwzajemniam to twoje uczucie. - George stanął na palcach i pocałował zszokowanego Dreama. Nie był to nieśmiały i lekki pocałunek. Co to to nie. Był namiętny i przede wszystkim wyrażający wszystkie kłębiące się uczucia w tej dwójce.
Blondyn szybko otrząsnął się z szoku i na chwilę przerwał pocałunek, tylko po to, aby chwilę później móc zaatakować usta starszego chłopaka. Przygwoździł go do ściany, a pizza odeszła w zapomnienie ([*]). Jego dłonie znalazły się na biodrach George'a, który był zarumieniony do granic możliwości, lecz nie pozostawał dłużny i oddawał pocałunek równie żarliwie.
- Wciąż uważasz, że jestem głupi? - Dream przerwał pocałunek (przepraszam za tak często powtarzające się "pocałunek" ale jakoś nie mam lepszego słowa) i pociągnął chłopaka na łóżko w taki sposób, że siedział on na jego kolanach przodem do niego.
- Tak. - w oczach bruneta widniało wyzwanie, a on sam oplótł nogami pas zielonookiego.
- Oh, doprawdy... - Clay uśmiechnął się łobuzersko i przejechał językiem po szyi chłopaka, zostawiając za sobą mokry ślad (niczym ślimak...). Z ust George'a wyrwał się cichy jęk, po którym zarumienił się jeszcze bardziej.
- A jeśli zapytam się, czy zechcesz zostać moim chłopakiem, zgodziłbyś się?
- Tak. Ale osobiście ja wolę zadać ci to pytanie. - ciemnooki wplótł palce we włosy blondyna. - Zostaniesz moim chłopakiem?
- Z wielką chęcią. - Dream uśmiechnął się jeszcze szerzej. - Sapnap zejdzie na zawał jak się dowie. A teraz pozwolisz, że wrócę do poprzedniej czynności. - chłopak objął dłońmi twarz George'a i ponownie go pocałował.
I w tym momencie kot, który wciąż znajdował się w pokoju, postanowił go opuścić, dla dobra własnych oczu i uszu.
autor: Informuję jedynie, iż dalsza część tego się nie pojawi. Być może pojawią się inne one-shoty, ale nie kontynuacja. I jestem z tego dumy. I idę spać
CZYTASZ
DreamTeam, czyli Dream, George i Sapnap (wraz z przyjaciółmi) w akcji
RandomDreamTeam - ponieważ zbyt polubiliśmy tych młodocianych gamerów + jeszcze kilku typów Zbiór talksów, zdjęć, zapisów ze stramów, naszych przemyśleń, dużo dreamnotfound i wiele innych dupereli cz. 1 *mostly photos*