Rozdział 1 - Pierdol się

21 2 16
                                    

Tego dnia zostałam obudzona przez brata a raczej jego muzyką, jak zawsze nie chciało mi się od razu wstać więc przyszedł do mnie do pokoju i zabrał mi kołdrę.
- Wstawaj za pół godziny jedziemy
- No dobra, dobra już wstaje

Poprzedniego dnia obiecałam mu że razem z nim pojadę do szpitala na jego operacje ręki.
Dla mnie to nie był problem bo i tak praktyczne zawsze wszędzie jeździmy razem o ile to możliwe.

Jako że Norbert wstał przede mną był już gotowy więc sprawdzał sobie coś na telefonie. Nienawidze wstawać więc z niechęcią wyszłam z łóżka. Najpierw poszłam umyć zęby, ale zanim to zrobiłam przywitałam się z naszym pieskiem Pusią. Na polu padał deszcz i było pochmurno, uwielbiam taką pogodę. Ubrałam czarna koszulkę, czarne spodenki i oczywiście czarne buty. Bardzo dobrze czuje się w tym kolorze więc praktycznie zawsze chodzę w ubraniach o tym kolorze.

- Jesteś gotowa?-Powiedział do mnie lekko uniesionym głosem z pokoju
- Już prawie, muszę jeszcze ogarnąć włosy- mowilam z wsuwką w ustach,  jednocześnie próbując coś wykombinować na mojej głowie
- Okey, czekam w aucie - mówił wychodząc już z domu

Oprócz telefonu zabrałam też słuchawki, widziałam że operacja może trochę potrwać, a nie chciałam się nudzić i bezczynnie czekać przed salą na krześle. Chciałam też uniknąć w ten sposób kontaktu z ludźmi, nie lubię rozmawiać z ludźmi których nie znam, nie wiadomo jak zagadać i wgl.

Po dotarciu na miejsce Norbert musiał wypełnić jeszcze jakieś papiery. Po chwili podszedł do niego jakiś lekarz i wszytko mu wytłumaczył jak będzie przebiegać operacja.

- Ej, chyba ci nie mówiłem, ale będę nieprzytomny podczas operacji więc sobie trochę po niej po śpię - powiedział to bardzo spokojnie a na koniec zdania się lekko uśmiechnął
- No okey hah, coś jeszcze?
- Wiesz co w sumie tak,  masz tu moje kluczyki  od auta, portfel i telefon wolę żebyś ty je miała przy sobie
- No, spoko - odpowiedziałam chowając kluczyki do kieszeni
- ...Chcesz moja bluzę? - spojrzał na mnie z braterską troska w oczach
- Yy a tobie nie będzie ona potrzebna? - popatrzyłam na niego ze zdziwieniem unosząc jedna z brwi ku górze
- Ja ide na operację więc tak czy siak będę musiał ją zdjąć, a ty będziesz siedzieć nie wiadomo ile na korytarzu, a ty nie wzięłaś bluzy czy czegoś i masz tylko koszulkę, po zabiegu mi ją oddasz- mówił to z uśmieszkiem na twarzy, a w jego oczach można było dostrzec jak się o mnie troszczy
- No dobra, dzięki- odwzajemniłam jego uśmiech
- To narazie
- No hejka

Ubrałam jego bluze na siebie bo zrobiło się trochę zimno i włączyłam muzykę w telefonie z playlista pt. "ReTo" to jedyny głos jaki chciałam w tym momencie usłyszeć nawet w sumie nie wiem czemu, po prostu. Nie wzięłam sobie nic do picia i to był mój błąd.
Po jakiejś godzinie zachciało mi się pić więc zaczęłam poszukiwania jakiegoś automatu, naszczeście byłam tutaj ostatnio z Norbertem więc trochę kojarzyłam gdzie co jest. Z tego co pamiętałam automat był piętro niżej, ale schody były na drugim końcu korytarza. W dalszym ciągu miałam słuchawki na uszach. Z tego co się orientowałam zabieg jeszcze się nie zaczoł bo mieli jakiś nagły wypadek i potrzebowali sali, niestety nie miałm możliwości się z nim zobaczyć i pogadać chociaż na chwilę.

W momencie jak wracałam pod sale zadzwoniła do mnie mama, chwilę z nią porozmawiałam, dosłownie chwilę, mój młodszy brat który ma 3 latka zaczoł płakać więc musiała się rozłączyć. Przez chwilę miałam wyłączną muzykę przez co przypadkowo usłyszałam rozmowę lekarza który miał robić zabieg Norbertowi i jakiegoś typka nie wiedziałam kto to, miał kaptur na głowie, ale było widać trochę twarzy

- Wszystko idzie zgodnie z planem? - spytał mężczyzna w kapturze
- W jak najlepszym - mówiąc to  lekarz uśmiechał się jak psychopata
- No ja mam nadzieję
-Borys spokojnie, dziś będzie po wszystkim
- Oj tak, długo na to czekałem
- Dzisiejszy dzień będzie jego ostatnim hahaha- zaśmiał się szyderczo
- Ciszej, chyba nie chcesz alby ktoś się dowiedział o tym co planujemy
- Tak, masz rację
- Też się bardzo cieszę że dzisiaj go zajebiemy ale nikt nie może się o tym dowiedzieć inaczej cały plan pójdzie się jebać
- Masz całkowitą rację - uśmiechnął się pod koniec zdania
- Dobra idź już

Co!? Oni chcieli go zabić!? Ale, dlaczego!? Nic nie rozumiem!?

Zamarłam, czułam jak do moich oczu napływają łzy. Nie rozumiem dlaczego ktoś chciał to zrobić... Poczułam czyiś wzrok na sobie, był to wzrok tego chuja, Borysa, przechodził obok mnie. Spojrzałam na niego co spowodowało że nasze spojrzenia się zderzyły, uśmiechnął się do mnie. Szybko popatrzyłam w stronę drzwi przy których gadali ale doktorka już nie było. Szybko pobiegłam w ich stronę i próbowałam je otworzyć, ale na chuj moje starania, były zamknięte, nie dałam rady ich otworzyć...

W szpitalu zrobiło się strasznie dziwnie, to wszytko wyglądało jak z jakiegoś horroru. Nigdzie nikogo nie było, zrobiło się ciemno, było strasznie.

Odwróciłam sie w stronę sali gdzie był mój brat a przed drzwiami stało dwóch typów, dwóch dojebanych typów. Nie widzialm co mam zrobić, jak się tam dostać, ale naszczeście przypomniałam sobie o moim zabezpieczeniu w razie W, czyli o scyzoryku. Bez zastanowienia wyciągałam go z kieszeni tak aby tego nie zauważyli, co prawda był mały ale no zawsze coś.

Bez zastanowienia podbiegłam do nich i zraniłam jednego z nich scyzorykiem w udo, chciałam zrobić to samo temu drugiemu, ale nie zdążyłam, złapał mnie mnie. Szybkim ruchem chwycił mnie za nadgarstek, za rękę w której trzymałam scyzoryk przez co wytrącił mi go z reki, a drugą w okolice przedramienia. Szybkim ruchem znalazł się za mną, wykręcił mi ręce do tyłu, zablokował je w taki sposób że nie mogłam nic zrobić.

- Dźgnąłaś mnie suko!- krzyknął trzymając  moja twarz ręką przez co byłam zmuszona na niego patrzeć

O kurrwa... to był ten chuj! Ten który gadał z doktorkiem, Borys.

Miałam ochotę mu zajebać, ale to ja dostałam w mordę. Niekontrolowanie pod wpływem uderzenia z moich ust wypłynęła krew.
Na mojej twarzy pojawił się grymas bólu. Wydałam z siebie ciche jęknięcie.

- Jesteś albo odważna albo bardzo głupia robiąc coś takiego - mówił to cichym głosem jednocześnie będąc zdenerwowanym
- Pierdol się - syknęłam do niego przez zęby i splunęłam na niego krwią którą jeszcze miałam w ustach

Dostałam, poraz kolejny...

- Słuchaj kurwo, bądź grzeczna, albo tego mocno pożałujesz! - krzyknął mi prosto w twarz
- Powtórzę po raz kolejny...PIERDOL SIĘ!

Jak powiedział tak się stało, pożałowałam...

Dostałam dwa ciosy w twarz i w brzuch, w to czułe miejsce po którym nie mogłam złapać oddechu, i znów w twarz. Tym razem ten typ co mnie trzymał, mnie pościł co sprawiło że upadłam na podłogę. Po chwili Borys po raz kolejny, podniósł mnie i zadał kilka ciosów w twarz i brzuch co sprawiło że leżałam skulona z bólu na podłodze i krztusiłam się krwią.
Bił i kopał mnie nieprzerwanie do momentu aż straciłam przytomność...

-Ej Borys może już wystarczy, ona jest nieprzytomna
-...
- Słyszysz kurwa uspokój się już, ona już nie kontaktuje!-  krzyknął w stronę Borysa
-...- ponownie nie odezwał się nawet słowem, popatrzył tylko w stronę mężczyzny
- Mamy tylko pilnować tego żeby nikt za te drzwi nie wszedł, a nie kurwa zabijać ludzi!- mówiąc to szarpnął Borysa, aby się opanował
- Weź już nie drzyj mordy - odpowiedział z pretensjami w głosie
- To się weź kurwa uspokój - krzyknął w stronę Borysa
- Związał byś ją lepiej zamiast drzeć mordę - odpowiedział  cichszym już głosem
- Dobra zwiąże ją, ale ty się masz kurwa uspokoić - odpowiedział uniesionym głosem.

Leżałam na środku korytarza, mężczyzna w czarnej bluzie postanowił przenieść mnie pod ścianę, pod grzejnik. Leżałam w pozycji z lekko podkulonymi nogami i związanymi rękami z tyłu.

Podszedł do mnie mężczyzna którego imienia nie znałam, uklęknął i pogłaskał mnie po twarzy uśmiechając się.

- A ty zakochałeś się, czy co? Hahaha - odparł Borys
- Nie, po prostu wygląda teraz na taką bezbronną - uśmiechnął się lekko
- No to na co czekasz? Bierz się za nią, obiecuję nie będę się patrzeć haha - powiedział ze wzrokiem jakby sam chciał to zrobić
- A tobie w głowie tylko jedno- odpowiedział przewracając oczami
- No a o czym mam myśleć jak obok mnie leży taka bezbronna osóbka - na jego twarzy pojawił się zboczony uśmiech
- Chciałbym ci przypomnieć że jeszcze tak niedawno wyzywałeś ja od suk kiedy cię dźgnęła, właśnie może zajmij się swoja raną
- No w sumie masz rację nie chce się wykrwawić przez tą suke

Borys zajmował się raną, a drugi mężczyzna usiadł obok mnie.

To miała być zwykła operacja...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz