Rozdział 2 - Ona ma już dość

7 2 7
                                    

Obudziłam się obok mężczyzny w czarnej bluzie, nie ruszałam się nadal, by nie pokazać że się ocknęłam, nie chciałam zwrócić na siebie ich uwagi. Mężczyzna obok mnie siedział z podkulonymi nogami, z rękami na nich, patrząc się w dół. Borys miał już opatrzoną ranę, siedział i palił fajkę.

Musiałam być chyba długo nieprzytomna, ale to nie ważne muszę go za wszelką cenę ratować, nawet kosztem tego co się niedawno stało...

Dla mężczyzn byłam nadal nieprzytomna, postanowiłam wykorzystać moment i rozglądałam się wokół siebie w poszukiwaniu rzeczy którą mogę się bronić, w końcu chce się uwolnić. Zrobiłam mały ruch, ale gwałtowny, poczułam coś ostrego na skórze, zraniłam się i to dostać mocno bo ból był przeogromny. Mimo wszytko to był dobry znak, na moje szczęście byłam związana jakimś sznurem, więc mogłam go przeciąć. Wykonywałam powolne ruchy próbując przeciąć sznur, ale tak żeby tego nie widzieli. Czułam że z mojej rany na ręce wypływa dużo krwi, mialam nadzieję że nie na tyle dużo aby mogli to dostrzec...w mojej głowie zrodził się plan.

- A kto to się obudził? Hmm - powiedział Borys uniesionym głosem
- Borys, spokojnie, pokazałeś już swoje -powiedział cichym, ale dającym do zrozumienia głosem że ma odpuścić
- A ty co kurwa bronisz jej? Do reszty cię pojebało!? - krzyknął w stronę drugiego mężczyzny
- Nie bronie jej, tylko przypominam ci że jedyne co mieliśmy robić to pilnować tych jebanych drzwi, aby nikt za nie, nie wszedł... NIE ZABIJAJĄC NIKOGO - syknoł przez zęby wypowiadając ostatnie słowa do Borysa
- Pierdol się - krzyknął, a w jego oczach można było dostrzec wkurwienie, kompletnie puściły mu nerwy, po raz kolejny...

Odepchnął mężczyznę stojącego obok mnie, chwycił mnie za ubranie i przystawił do ściany. Z mojej ręki ciekła krew, powoli kąpiąc na podłogę robiła coraz większą kałuże krwi.
Pomimo krwi na mojej twarzy można było dostrzec jak bardzo jest ona blada z powodu ubytku dużej ilości krwi z organizmu.

- Ona ma już dość..- powiedział lekko zmartwionym głosem mężczyzna
- Co?-odpowiedział zdziwiony i zdenerwowany Borys
- Nie widzisz że ona ledwo co stoi!? Nawet głowy nie potrafi utrzymać!?- krzyknął w stronę Borysa, chcąc uświadomić mu mój stan
- W chuju to mam, sama się o to prosiła! -krzyknął w twarz mężczyźnie
- Kurwa, debilu popatrz w dół -odpowiedział uniesionym głosem
- Co jest kurwa...? - powiedział zdziwiony patrząc na kałuże krwi docierającą ku jego stopom
- Nie mogłeś jej zranić w taki sposób podczas tego jak ją biłeś, musiała się zranić o coś ostrego... -przerwał zdanie gdy zobaczył co było tego powodem
- Co? Co się stało? - mówił próbując dotrzeć do mężczyzny
- Spójrz na ścianę obok której leżała, a raczej na grzejnik- wskazał palcem na kałuże krwi
- O kurrwa, co ty odjebałaś!? - krzyknął do mnie Borys

Popatrzyłam na mężczyznę, odtworzyłam usta by mu odpowiedź po czym "zemdlałam". Padłam swoim ciałem na ciało Borysa który mnie trzymał. Pochyliłam się lekko ciałem w stronę ławki, mężczyzna mnie powoli położył.

Chwilę wcześniej gdy Borys do mnie podbiegł i mnie podniósł zauważyłam za ławką mój scyzoryk. Naszczeście oni go nie zauważyli.
W prawdzie nie czułam się najlepiej, ale nie aż tak źle jak udałam, to była część mojego planu, który puki co idzie zgodnie z planem.

- Co ona kurwa odjebała!? - Borys powtórzył pytanie
- Z tego co widzę to przecięła się o jakąś wystającą część kaloryfera - odpowiedział przyglądając się plamie krwi
- Ale jak ona to zrobiła? Kiedy?? - powiedział mocno zdziwiony Borys
- No nie wiem! A może wtedy jak nią szarpnąłeś bo ci puściły nerwy i chciałeś jej przyjebałać, po raz kolejny zresztą -odpowiedział z pretensjami w głosie
- A tobie co? -spytał poddenerwowany
- Mi? To ty się kurwa nie umiesz opanować, patrz co się przez to stało, narobisz nam tylko kłopotów! - krzyknął do Borysa
- Dobra kurwa, uspokoję się jak ci tak bardzo ci na tym zależy - z każdym kolejnym wypowiadanym słowem schodził coraz bardziej z tonu
- Skąd wziąłeś bandaże? -spytał lekko podnosząc brew
- Stamtąd, a na co ci? Aa no tak nie chcemy by się wykrwawiła, żebyśmy nie mieli przez to kłopotów. - odpowiedział wskazując palcem na szafkę że szklanymi drzwiczkami.
- Dokładnie, cieszę się że mnie rozumiesz - uśmiechnął się sztucznie.

To miała być zwykła operacja...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz