Wracam do domu.Jest już po północy.Czuję że zaraz zemdleje.Kurwa po co ja tyle wypiłem.Jest mi słabo.Robi mi się ciemno przed oczami.Nie mogę dalej iść,zatrzymuje się.Z daleka widzę grupę znajomych mi dresów ze szkoły,którzy kierują się w moją stronę.Nie mam siły nigdzie uciekać.Są coraz bliżej.Wiem że to się źle skończy.Podchodzą do mnie i zaczynają mnie szarpać.
-Co młody?Upiłeś się?Mama nie uczyła że nie wolno pić alkocholu?-Śmieją się kpiąco
-Trzeba młodemu dać nauczkę-mówi drugi
Zaczynają mnie bić.Nawet nie odczuwam bólu, w sumie wszystko mi już obojętne i tak umrę.Tracę kontrole nad swoim ciałem.Upadam na ziemie.
1 dzień później..
Budzę się.Głowa boli tak mocno.Nie wiem gdzie jestem ani co się stało.Mam mętlik w głowie.Z trudem odwracam głowę.Obok mnie siedzą moi rodzice.
-Kochanie? Obudziłeś się ! On się obudził!Idę po lekarza.Zostań tu z nim Tom.
Lekarz?Czyli jestem w szpitalu.Powoli zaczynają wracać wspomnienia z tamtej nocy.Widzę je jakby przez mgłe.Dużo wypiłem i chyba upadłem.Nie wiem dokładnie co się stało.
-Oj synu..grubo przesadziłeś.
Zawsze byłem tym grzecznym cichym kujonem ale chce to zmienić.Chce robić to na co tylko mam ochotę.Nagle doktor stanął obok mnie i zaczął mówić
-Harry.Wiem o twojej sytuacji dlatego nie zadzwonię na policję.Jesteś niepełnoletni a jednak piłeś alkochol ale to nie znaczy że ujdzie ci to na sucho.Przez to że za dużo wypiłeś mogły wystąpić zmiany w twojej chorobie...
Dalej już nie słucham.Po co niby mam go słuchać ?Wiem co teraz będzie.Pójdę do mojego prywatnego lekarza i on mi powie czy cokolwiek się zmieniło.Nudy.
-.....Rozumiesz mnie?-
-Ta jasne.
W końcu sobie poszedł.A teraz czeka mnie rozmowa z zmartwioną mamą.Naprawdę wolałbym zostać już sam ale co ja poradzę ?
-Tom zostaw nas samych.Musze z nim porozmawiać.
Tata wyszedł.Świetnie zostałem bez wsparcia.
-Synu..dlaczego?Wiesz jak się o ciebie martwię.Nie rób takich rzeczy nigdy więcej.Chce byś żył a używki ci w tym nie pomogą.Masz dobrego lekarza.Pozwól sobie pomóc.Zgódź się na chemię.
O nie.Znowu gadanina o tej głupiej chemii która i tak mi już nie pomoże.Nawet w szpitalu mówią, że to nie jest konieczne bo i tak nie ma dla mnie szans.Po co się oszukiwać?
-Nie.Nie pójdę na chemię.Zostało mi pół roku i będę korzystał z ostatnich chwil a nie siedział ciagle w szpitalu!
Płacze.Nie chce by płakała ale nie chce by miała złudną nadzieje.Przytulam ją.
-Kocham cię-szepcze
-Ja ciebie też
Dawno nie mówiłem tak do mamy.Wiem, że cierpi.Boję się o to co z nią będzie gdy mnie zabraknie.Oddalam się od niej i mówię
-Chce mi się spać czy mogę zostać sam?
-Oczywiście skarbie.
Tak naprawdę chce pomyśleć.Pomyśleć jak pogodzić rodziców.
————————————————-
Hej😝Ten rozdział jest już krótszy.Raz będą pojawiały się dłuższe, a raz krótsze rozdziały.Przepraszam za błędy ale jak widać to jest moja 1 książka👉👈Pisze ją bardziej by się wyluzować wiec nie patrzę aż tak na błędy🤗Miłego dnia😊
CZYTASZ
Ile to pół roku?
Teen FictionMa nieuleczalną chorobę .Zostało mu pół roku.Czy chłopak wytrzyma presję wywołaną przez matkę i dziewczynę?Czy jest tak naprawdę gotowy umrzeć ?