Rozdział 1-Czas spełnić marzenia (Harry)

18 2 0
                                    

Harry
Mam dość tej walki. Chce już tylko umrzeć i mieć święty spokój.Codzienne obowiązki mnie przytłaczają, każdy dzień to walka ale nie dla mnie. Ja nie widzę sensu stosowania chemii albo innych magicznych sposobów na wyzdrowienie. Zostało mi pół roku, a moja mama dalej wierzy w cud. Myśli, że lekami czy ziołami zdoła mnie utrzymać przy żywych ale to nieprawda,natomiast ojciec już się pogodził z tym, tak samo jak ja. Próbuje umilić mi ostatnie chwile życia i zachowywać się tak jakbym był zdrowy,dlatego ciągle się kłóci z moją rodzicielką. Jestem świadkiem ich kolejnej kłótni, a o co znowu poszło? Tata chce zabrać mnie do parku rozrywki ,,PortAventura'', zawsze o tym marzyłem ale ona nie jest za ty bym gdziekolwiek wyjeżdżał bo może mi się  ,,pogorszyć'' i tak gorzej ze mną nie będzie i tak umrę, więc chciałbym spełnić swoje marzenia. Postanowiłem przerwać ten cyrk.
-Możecie przestać?Mamo pozwól mi tam jechać. To dla mnie bardzo ważne. Nie pogorszy mi się ani nie polepszy.
-Masz 17 lat i co? I chcesz już umrzeć?Nie pozwolę ci na to! Rozumiesz?
-Ja się już z tym pogodziłem, teraz twoja kolej.
-Stella, musisz się z tym w końcu pogodzić.- Odpowiada rodziciel.
-Tom czy ty nie rozumiesz,że nie pozwolę wam nigdzie jechać?Zdania nie zmienię.Idę do pracy a ty skarbie weź te zioła i nawet mnie nie denerwuj!
Nie chce brać tego cholerstwa.Postanowiłem to po prostu wyrzucić.Jeśli się nie zgodzi to ja i tak tam pojadę.Potrzebuje trochę rozrywki.Całe dnie siedzę w domu lub w szpitalu.
-Przepraszam cię synu.Pogadam z nią jeszcze i napewno się zgodzi.Może nawet we trójkę  pojedziemy.
-Ja i tak tam pojadę z zgodą mamy lub nie!-krzyczę na cały głos.
Godzinę później
Jest mi niedobrze.Kręci mi się w głowie i już drugi raz wymiotuje .Niestety muszę,się do tego przyzwyczajać .Bardzo chce wrócić do szkoły,do moich kolegów i dziewczyny,lecz to niemożliwe,mama mi zabrania.Chcę by zrozumiała jak mi na tym zależy .Ból głowy robi się coraz silniejszy.Nie widzę sensu brania jakichkolwiek tabletek,dlatego kładę,się na swoje wygodne łóżko i próbuje zasnąć.
Jakiś czas później..
Czas wstawać.Jest już siedemnasta.Spałem około dwie godziny.Miałem zadzwonić do Laury (mojej dziewczyny),cholera zapomniałem o tym.Mam w planie opowiedzieć jej o tym co się dzieje u mnie w domu.Napewno się martwi.Nagle ktoś zaczął dosłownie dobijać się do drzwi.Pewnie ojciec zapomniał kluczy,jak zawsze.Powoli wstaje i wychodzę ze swojego pokoju w kierunku korytarza.Pomyliłem się.To jednak nie jest on tylko Laura.
-Kochanie..
Ma czerwone oczy.Widać, że przed chwilą płakała.Nie rozumiem tylko dlaczego.
-Hej.Coś się stało?Czemu płakałaś ?
Nie odpowiada.Tylko patrzy  na mnie z małym prawie niewidocznym uśmiechem.
-Słońce ? Co się dzieje?
-N-nie nic po prostu nie odbierałeś długo i myślałam, że coś ci się stało.
Zachowuje się teraz jak moja mama.Jestem jednocześnie zły i smutny.Obie traktują mnie jak dziecko.Mam tego pieprzonego guza mózgu ale dalej mam uczucia i irytuje mnie ta nadopiekuńczość.
-Jak widzisz jeszcze żyje.Możesz traktować mnie jak kiedyś ? Normalnie?
-Ja..chce by było tak jak kiedyś ale się nie da ! Nie potrafię tak..
-Nie potrafisz?
-Nie chce cię stracić.
Nie mogę tego słuchać.Mówię jej,że zaraz wychodzę i nie mogę dłużej rozmawiać .Zamykam przed nią drzwi.Chce być w tej chwili sam.Nie chce by ludzie się nade mną litowali.Po co to wszystko?Może lepiej by było gdybym po prostu odszedł?Przeszywa  mnie dziwne uczucie samotności.Każdy chce dla mnie ,,dobrze'', a jednak nikt mnie nie pyta co ja o tym wszystkim myśle.Tyle bym dał by znowu być tym samym nieśmiałym piętnastoletnim chłopakiem, który wiedzie spokojne życie z jedynie dwójką wspaniałych kumpli.Laure znam od półtora roku.Dzięki niej nauczyłem się kochać i doceniać to co mam.Jest bardzo gadatliwa,czyli totalne przeciwieństwo mnie.Ja jestem bardziej introwentrykiem.Bardzo ją kocham,ale ostatnio jest nam bardzo ciężko.Ona za bardzo się martwi a ja się szybko denerwuje.Oboje musimy zmienić nastawienie.Nie chce być dla nikogo ciężarem, a jednak od dłuższego czasu uważam,że tak właśnie jest.Gdyby nie to wszystko moja dziewczyna była by szczęśliwa,mama by nie płakała codziennie w nocy,tata nie pracował by za dwóch tylko, dlatego by nie kłócić się z mamą.Moi rodzice byli sobie bardzo bliscy.Niestety ten czar kochającej się rodziny prysł.Nigdy nie będzie już tak samo.Musze się przewietrzyć,za dużo myśle.Nie chce czuć się winny ale trudno mi myśleć inaczej.Ubieram ciepłą kurtkę,czapkę ,adidasy i wychodzę.Na dworze jest bardzo zimno.Cały czas zastanawiam się czy kiedy odejdę będzie ktoś o mnie pamiętał,a może nikt nie będzie tęsknić?Tak naprawdę na ziemi jest miliardy ludzi,a ja się niczym nie wyróżniam.Jestem zwyczajny,nikim wyjątkowym.Mam tyle niespełnionych marzeń.Zostało mi mało czasu na wykonanie ich.Wyciągam z spodni listę rzeczy do zrobienia przed odejściem i czytam w myślach:

Lista rzeczy do zrobienia przed odejściem

1.Wypić pierwszy w życiu alkohol

2.Pogodzić rodziców

3.Zrobić prawo jazdy

4.Pojechać do parku rozrywki

5.Nauczyć się tańczyć

6.Oświadczyć się dziewczynie

7.Przeprosić wszystkich,których
zraniłem

8.Wykonać tatuaż opisujący mnie

9.Nauczyć się postawiać na swoim

10.Pierwsza bójka

Boje się,że nie uda mi się wykonać tego przed śmiercią.Musze z kimś pogadać o moich problemach.Dzwonie  do mojego najlepszego przyjaciela Luki
-Siema stary!Co tam brachu?-zaczyna mój kolega
-Siema.Słuchaj jest źle.W domu piekło.Starzy ciągle się kłócą,a ja wiem,że to przeze mnie.Mam dość.
-Oj.Może nie wiem co czujesz bo nigdy tak nie miałem ale stary głowa do góry.Pamiętaj nie poddawaj się tak łatwo i rób co tylko chcesz nikt cię już nie zatrzyma.
Ma racje nikt mnie nie zatrzyma.Tylko od czego zacząć?
1.Wypić pierwszy w życiu alkochol
Kieruje się w stronę baru brata mojego znajomego,on napewno pozwoli mi się napić czegoś mocniejszego.

Ile to pół roku?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz