1. Uczta

13 0 2
                                    

Hogwart. Ciężko sobie wyobrazić bardziej magiczną szkołę na świecie. Poważana, ceniona, tradycyjna, ale od kilku lat życie w tej zacnej placówce stało do góry nogami. A wszystko, przez niespodziewane pojawienie się Białego Domu. Był to utworzony wieki temu piąty dom Hogwartu poświęcony uczniom niedopasowanym. Takimi uczniami były dzieciaki, którymi szkoła nie specjalnie chciała się chwalić. Przydzielano tam wybitnie skrajne przypadki. Jednak jak się okazało nie wszystkich da się dopasować. Przed takim faktem Hogwart stanął kilka lat temu, kiedy w jego mury przyjęto trójkę uczniów, których Tiara Przydziału nie była w stanie dopasować nigdzie indziej. Wszyscy troje doskonale pamiętali moment, w którym po przepłynięciu jeziora weszli do wielkiej sali i lustrowani przez setki uczniów i nauczycieli usłyszeli od Tiary "Biały Dom Merlina!" co stanowiło swego rodzaju wyrok. Pierwszą z nich wszystkich była Idalia. Chudziutka dziewczynka o fioletowych włosach zaplecionych w ciasny, lecz wymyślny warkocz.

-Czysta krew i ani grama magii!- Niemal oburzyła się Tiara.- Z pewnością jest czarownicą, lecz tylko w posmaku! Do tego tak ukryta osobowość... Nie mam wyboru, Biały Dom Merlina!- Oznajmiła Tiara, a dziewczynka, która miała ją na sobie z całej siły starała się podołać wszystkim spojrzeniom, które w niej utkwiono. Kilkaset osób zamarło. Tiara była okrutna ogłaszając wszem i wobec skąpe umiejętności magiczne dziewczynki. Gdy po sali zaczęły krążyć coraz śmielsze szepty i wyzwiska, a w stronę dziewczynki posłano kremówkę z głośnym okrzykiem HARŁAK dyrektor i nauczyciele wreszcie się otrząsnęli. Idalii w końcu pozwolono zejść z podwyższenia i kazano stanąć z boku, tuż przy ścianie. Nikt nie wiedział co począć z dziewczynką nie pasującą absolutnie nigdzie. Stojąc pod ścianą w towarzystwie pani Pots Idalia starała się nie popłakać ścierając kremowe nadzienie ciastka ze swojego mundurka.

Wkrótce przyszedł czas na kolejną nowinę. Drugim mieszkańcem Białego Domu okazał się Cyrus, chłopiec o urodzie chochlika.

-To niebywałe, żeby młody czarodziej o tak dobrym sercu okazywał się równie podstępny. Biały Dom Merlina!- Zarządziła Tiara. Chłopca natychmiast poprowadzono do pani Pots i nowej koleżanki, aby poczekał z nimi do końca ceremonii. Ostatnia sensacją wieczoru była złotowłosa dziewczynka imieniem Alice.

-Osobowość dosyć złożona, lecz równie niesprecyzowana... Niech będzie Biały Dom Merlina! -Oznajmiła Tiara i tak o to okazało się, że Hogwart musiał uruchomić dawno zapomniany dom, aby trójka nowych uczniów miała choć namiastkę domu. Wydzielono dla nich część stołu Krukonów, ale inne dzieci cały czas gapiły się na nich, szeptały, a co śmielsze rzucały w ich stronę jedzeniem. Żadne z trojga dzieci nie zjadło nawet jednej kanapki podczas wielkiej uczty. Pani Pots wymusiła na dyrektorze szybką reakcję, więc ten koszmarny posiłek trwał tylko kwadrans. Pielęgniarka, którą okazała się być pani Pots zabrała dzieci z wielkiej Sali, a dyrektor Dumbledoor zajął się ukaraniem co wredniejszych jednostek. Tak właśnie zaczęła się przygoda w Hogwarcie dla trójki bardzo wyjątkowych dzieci. Od tamtego wieczoru minęło 6 lat. Tym razem wielka uczta zapowiadała ferie wiosenne, na które większość uczniów wracała do domu.

-Matko jedyna, jak on przynudza... -Jęknęła Idalia spuszczając głowę w teatralnym geście znudzenia, jednak żadne z jej przyjaciół nie zwróciło na to uwagi. Dziewczyna spojrzała na nich z wyczekiwaniem. Cyrus siedziała w skupieniu patrząc na swoje kolana, co jak się okazało było czytaniem komiksu. Alice siedziała zapatrzona w odległy punkt stołu nauczycielskiego. Idalia popatrzyła w tę samą stronę, co jej koleżanka i wywróciła oczami.

-Halo halo, ziemia do Alice.- Idalia pomachała złotowłosej przed twarzą.

-C-co? Ach, to ty. Co jest tak ważnego, że ściągnęłaś mnie z powrotem w to miejsce?- Zapytała Alice.

-Och nic aż tak ważnego jak robienie maślanych oczu do naszego uroczego wykładowcy moja droga.- Uśmiechnęła się Idalia. Alice się zaczerwieniła.

-Daj spokój, po prostu go lubię. Sama pamiętasz, że to prawdziwy mistrz, a na jego zastępstwo dali nam jakiegoś kretyna i dobrze o tym wiesz.

-To akurat prawda. Emanuel był kretynem i nie ciężko to było stwierdzić. Miejmy nadzieję, że w końcu będziemy mogły się wykazać. Brakuje mi jego pochwał za moje klątwy.- Odpowiedziała Idalia.

-Co tam dziewczęta?- Wtrącił się Cyrus odkładając swój komiks.

-A nic, śmiejemy się z Alice, bo robi maślane oczy do Snape'a.- Odpowiedziała Id, a Alice kopnęła ją pod stołem.

-Ała!- Zaprotestowała Idalia schylając się, żeby rozmasować lewą kostkę. Alice i Cyrus zaśmiali się i w stronę całej trójki poleciały karcące spojrzenia kilkorga krukonów.

-Niech zatem rozpocznie się uczta!- Ogłosił wreszcie dyrektor Dumbledoor i wszyscy odetchnęli z ulgą.

-Tak czy siak jutro rozpoczynamy ferie! Nareszcie będziemy mieli czas, aby coś nawyrabiać.-Oznajmił Cyrus. Jego oczy błyszczały złowrogo.

-Śmiem przypuszczać, że masz już jakiś plan.- Odezwała się Alice, a złowroga mina Cyrusa pogłębiła się.

-Owszem. Pamiętacie pożar w szklarni, który tydzień temu wywołał Zed, a my musieliśmy to wszystko sprzątać? -Zapytał, a dziewczęta skinęły głowami.

-Myślę, że możemy się odegrać dzięki jednej z twoich klątw Id. Zrobisz trochę czegoś tam czym zwykle trujesz debili?- Zapytał. Idalia uśmiechnęła się złowrogo.

-Oczywiście.- Odpowiedziała.- Zawsze mam trochę klątw w zanadrzu.

-A więc już wiemy co będziemy robić jutro.- Uśmiechnęła się Alice i wszyscy zaczęli jeść.

Biały Dom MerlinaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz