1.
James Potter nie należał do najbystrzejszych.
Chociaż w zajęciach praktycznych był jednym z najlepszych w swoim roczniku, to zgarnął dość przeciętne oceny ze wszystkiego, co nie było eliksirami, a odkąd zapytał co jest stolicą Meksyku, Remus był pewny, że zdecydowanie nauka nie była jego mocną stroną.
Ale założenie, że w jakimkolwiek stopniu się tym przejmował, było by wyjątkowo błędne.
Była to jedna z tych rzeczy, jakie Remus zawsze w nim podziwiał. James znajdował się w nielicznej grupie ludzi, który potrafili żartować z samych siebie, jednocześnie posiadając ego tak wielkie, że trzeba byłoby wykopać na nie osobny grób.
Mimo to Remus nie nazwałbym Jamesa głupim - raczej wyjątkowo niedomyślnym i ślepym, czego wyraz dał jednego jesiennego poranka.
Kończył się wrzesień, wyjątkowo w tym roku ciepły. Przez okna Wielkiej Sali wpadły promienie wschodzącego słońca, a Remus był zaspany, bolała go głowa i jedyne czego chciał, to zjeść w spokoju swoje tosty. I może byłby dodatkowo wdzięczny, gdyby Syriusz przestał co chwila trącać go nogą.
James odchrząknął głośno (akurat kiedy Lupin miał zamiar uprzejmie go poinformować, gdzie sobie może swoją stopę wsadzić) i cała trójka odruchowo spojrzała w jego stronę.
Potter siedział wyprostowany, palce miał splecione nad talerzem, a na twarzy ten sam uśmiech co zawsze, kiedy miał zamiar powiedzieć coś wyjątkowo głupiego. Remus poczuł, jak jego migrena nasila się.
– Panowie. – James rozejrzał się po ich trójce. – Myślę, że nadszedł czas.
Remus zmarszczył brwi.
– Czas na co? – zapytał Peter, dosypując sobie trochę więcej cukru do owsianki
Remus zauważył jednak, jak nieco koloru odpłynęło mu z twarzy, kiedy James spojrzał bezpośrednio na niego.
– Oh nie, znów coś nielegal-
– Myślę, że nadszedł czas, żeby poderwać jakieś dziewczyny.
– Czekaj, co- Ała, kurwa, zaraz ci powyrywam te nogi – syknął, bo Syriusz nagle wyprostował się na słowa Jamesa i wyjątkowo mocno przydepnął jego stopę.
Peter pobladł kompletnie.
– Po prostu czuję, że ten rok będzie naszym. Wiecie o czym mówię?
– To będzie twój rok jak uda ci w ogóle zdać – rzucił Syriusz.
James kompletnie go zignorował. Remus chciał wtrącić, że Syriusz powinien lepiej martwić się o swoje egzaminy, bo na praktyce z zielarstwa ciężko mu będzie ściągać, ale się powstrzymał.
–No i tak pomyślałem, że no... No, czuję, że na tym roku się nam poszczęści w tym aspekcie.
–Wyczytałeś to z gwiazd?– zapytał Syriusz, uśmiechając się przekornie.
–Ta. Z okna sypialni twojej matki.
Remus wywrócił oczami.
–W każdym razie –zaczął na nowo James. – Kto wam się podoba? U mnie to wiecie, więc-
Syriusz zachichotał.
–Znów? Po prostu kochasz, jak Lily tak ładnie mówi „nie, odwal się ćwoku", co?
–Oh, spierdalaj – rzucił od razu, ale czubek nosa lekko mu poczerwieniał.
Peter powoli opuścił łyżkę, która zamarła w połowie drogi do jego ust.
CZYTASZ
James jest skończonym kretynem i są na to dowody || Wolfstar one-shot
Fanfiction"- Panowie. - James rozejrzał się po ich trójce. - Myślę, że nadszedł czas. Remus zmarszczył brwi. - Czas na co? - zapytał Peter, dosypując sobie trochę więcej cukru do owsianki Remus zauważył jednak, jak nieco koloru odpłynęło mu z twar...