Rozdział 1-Klaun

46 4 1
                                    

Mam na imię Emilii. Jest 3000 rok, a ja mam 16 lat. Nie mam rodziców, bliskich, nikogo. Nie znam swojej przeszłości. Tak jakby ktoś codziennie w nocy wymazywał mi pamięć.  W teraźniejszości nie ma kolorów. Tylko bogaci mają taką moc, siłę. Nie jestem wyjątkowa. Jestem taka jak wszyscy... chodzę po mieście nie wiedząc co robić i gdzie jest moje miejsce. Wszyscy są podobni do mnie, szarzy... ni jacy. Oczywiście jest rozwinięta technologia, ale po co to komu gdy nie ma się z czego cieszyć. Szłam i szłam przed siebie. Chciałam uciekać, ratować się, ale przed czym lub przed kim? Spojrzałam w lewo. Zobaczyłam klauna w dziwnej masce. Chwilę potem ktoś gwałtownie złapał mnie za rękę. Schował coś w mojej dłoni i ją mocno zacisną. Spróbowałam się wyrwać. Upadłam. Odwróciła się by zobaczyć kto to był. Nikogo podejrzanego nie zauważyłam. Czy on zniknął? Ludzie jak gdyby nigdy nic okrążali mnie łukiem. Odwróciłam się zdziwiona. Poczuła się jak gdyby ktoś wyrwał mnie z transu. Wstałam gwałtownie. Jakiś mężczyzna na mnie wpadł. Powiedziałam przepraszam. On jednak szedł dalej tak jakby nie zauważając mnie. Co się nagle wszystkim stało? Nadal zdziwiona spojrzałam w dłoń gdzie znajdował się przedmiot. List... na kopercie było napisane Emilia Gray. Otworzyłam kopertę. Na środku tekturowej karteczki było napisane Wypatruj różowego parasola.  Zakręciło mi się w głowie. Weszłam w persze drzwi na lewo. Prawie się przewróciłam. Czy świat do reszty zwariował? Padłam przy fotelu. Przede mną kucnął jakiś chłopak. Obraz był rozmazany nie widziałam, więc jego twarzy. Powiedział:

-Ocknij się-poklepał mnie po policzku po czym dodał przez zęby- wiedziałem, że dał ci za silny impuls.

O czym on mówił? Nacisnął mi na policzki tak, że miałam otwarte usta. włożył do nich jakąś kapsułkę po czym powiedział podając mi szklankę:

-Proszę popij.

Czułam jak głowa chce mi eksplodować. Pokręciłam przecząco głową. Nie będę nic jeść, pić od nie znajomego. Złapał gwałtownie mnie za szyję i podniósł podbródek . Zaczęłam się szamotać i kopać na oślep. On jednak nie puszczał. Obraz nie zmieniał, a ja raz czułam gorąco, a raz okropne zimno. Przechylił mi tak głowę, że musiałam połknąć. Puścił moje gardło. Zaczęłam dyszeć. On jednak uradowany powiedział:

-No to powodzenia- klepnął mnie w plecy po czym usłyszałam jak wychodzi. Rzuciłam się  za nim, ale w tedy poczułam, że moje nogi ważą tonę. Podciągnęłam się kawałek na rękach po czym upadłam na twarz. Ktoś stanął mi na biodrze. Skuliłam się z bólu. Co znowu? Obraz wracał do normy. Oparłam się o ścianę. Dopiero teraz wiedziałam gdzie jestem. Kawiarnia. Muszę stąd iść i to szybko. Podpowiadał mi szósty zmysł. Wstałam i się zachwiałam. Różowy parasol, o co chodzi? Czy mam wypatrywać bogatej osoby? Kim był facet, który mi to dał i ten chłopak.  Wypadłam na ulice. Poczułam chłód. Padał deszcz.  Szłam blisko ściany. Na raz jak gdyby na zawołanie otworzyli wszyscy parasole. Stanęłam na palcach żeby zobaczyć czy nie ma przypadkiem gdzieś Różowego parasola. W tedy uderzyłam się mocno w głowę i zemdlałam.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Nie które rzeczy moga być nie jasne ponieważ to opowiadanie miało wchodzic w skład zakładu z Valamacilem. Niestety zakład się nie zakończy. Został unieważniony, a ja jednak miałam ochote wstawić to opowiadanie. To jest coś lajtowego dla was do przeczytania na raz :)

OtumanieniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz