Rozdział 2

604 18 5
                                    

    Nienawidził jesieni. Było zbyt ciepło by deszcz zamarzł spadając z chmur zamieniając się w przyjemny w dotyku śnieg. Ale było też za zimno, by korzystać komfortowo z miejskich okoliczności (czyli szarych bloków i domów) bez okrycia wierzchnego. Tym razem Felix założył goretexową kurtkę z mnóstwem kieszeni. Do tego grube jeansy już bez nadmiaru kieszeń i buty górskie również z goretexu. Szedł piętnaście minut wąskimi chodnikami. Trzy dni temu ulewa byłą tak duża, że aż do teraz Słońce miało problem z wysuszeniem kałuż. Ale teraz Słońca nie było. Temperatura bliska zeru sprawiła, że kałuże zamieniły się w brązową pulpę. Przytłaczającej atmosfery dopełniało niebo na którym znajdowały się grube warstwy chmur całkowicie zakrywając gwiazdę. Na dodatek cała strefa niebieska przyjęła szaroburą barwę, jakby była jej domyślnym kolorem.

Zza zakrętu wyjechał wściekle czerwony autobus zupełnie nie pasujący do otoczenia. Przejeżdżając obok pieszego, ochlapał Felixa wpół rozpuszczoną kałużą. Ten jedynie popatrzył smutno na odjeżdżający pojazd. Chciał pokazać kierowcy co sądzi o jego zachowaniu pokazując środkowy palec, ale wtedy przypomniał sobie że obsikał wieczorem hydrofobową substancją wszystkie ubrania. Otrzepał się, i radosnym krokiem poszedł w stronę domu Laury. Wyciągnął telefon i zaczął pisać wiadomość:

Felix: Jestem pod twoim domem

Laura: Za 15 min będe

Felix zamierzał spędzić ten okres czasu przeglądając internet. Odpalił pierwszy z brzegu serwis informacyjny i zaczął czytać. Ktoś umarł, jakaś gwiazda się ożeniła inna rozwiodła, ktoś przedstawiał rewolucyjny sposób schudnięcia 20 kilo w tydzień a jakiś inny powiedział że w Chinach zaobserwowano śmiertelnego wirusa. Ten artykuł znajdował się pomiędzy takimi tytułami: "szczepionki powodują autyzm", "Ziemia jest płaska!!" i "Sieć 5G przywołuje Szatana!!!". Dlatego też Felix podszedł dość sceptycznie do tego tematu. Po całych 20 minutach czytania tych bzdur napisał do Laury:

Felix: Długo jeszcze??? 

Felix: Ja tu marznę.

Laura: Jeszcze minutka

Minutą okazało się całe 10 minut. Wtedy drzwi domu otworzyły się. Wyszła zza nich Laura tyle że nie w plastikowym odcieniu czerwieni tyle że w neonowo różowych włosach.

-Laura? Zmieniłaś kolor włosów?-zapytał Felix patrząc na nią z oczami wielkości spodków od filiżanek.

-A co? Nie podobają ci się?-Laura się zaśmiała i na przywitanie pocałowała chłopaka w usta na całe dziesięć sekund. Albo może i trzydzieści sekund czas bowiem wtedy płynął inaczej dla Felixa. 

-W różowych cię jeszcze nie widziałem-powiedział.

-Pofarbowałam teraz. Dlatego to tak długo trwało. Masz może chusteczki? Zapomniałam z domu.

-Mam-oznajmił. Sięgnął do kieszeni i podał paczkę dziewczynie-były koło wiertarki.

-Po co zabrałeś ze sobą wiertarkę?-zaśmiała się Laura.

-Lepiej się zapytaj po co mi szlifierka kątowa-odparł blondyn. Laura ponownie się zaśmiała.-to gdzie idziemy?

-Może gdzieś do restauracji? Albo kawiarni? Może Zbędne Kalorie?

-Tam już byliśmy. W centrum widziałem obiecująco wyglądającą kawiarnie. Masz kartę miejską?

-Przy sobie nie. Kupimy bilet. Chodź.-złapała chłopaka za rękę i odeszli razem do najbliższego przystanku autobusowego.


W autobusie mimo wczesnej pory było tak tłoczno, że Felix znalazł tylko jedno wolne miejsce. Laura usiadła na jego kolanach i mimo że znajdowali się blisko siebie ich rozmowę zagłuszał panujący w pojeździe harmider.


Sory że tak mało ale nie mialem czasu wiecej napisać

Felix Net i Nika oraz Nadprogramowa HistoriaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz