1: Witamy w Śledziamizawie

254 5 1
                                    

Polska, Śledziamizawa, lipiec 2004.

Przyjechali tam busikiem. Z 1917 roku.

Dobrze się jechało. Czasoprzestrzeń wyginała się na wszystkie strony wszechświata, ale dało się to przeżyć. Mieli nadzieję, że sam pobyt w domku letniskowym na sielankowej wsi będzie równie przyjemny. Nie wiedzieli wprawdzie, jak będzie się owa chatka prezentować, ale przybyli do Śledziamizawy nastawieni w pełni pozytywnie. Potrzeba im było wakacji, naprawdę. W oryginalnej, kanonicznej fabule praktycznie nie mieli okazji, żeby sobie odpocząć i nacieszyć się dniem powszednim, o jakichkolwiek wakacjach w ogóle mogli zapomnieć. Jeden miał w życiu stały zapierdol, odkąd tylko się urodził, drugi borykał się ciągle ze skomplikowanymi problemami natury moralnej i w dodatku ciągle oskarżany był o morderstwa. Naprawdę potrzebowali się stamtąd wyrwać, a że nadarzyła się taka okazja, to skorzystali i wsiedli do busa z firmy ZaginaczCzasoprzestrzeni sp. zoo. I nieważne, że średnio uśmiechało się im spędzenie razem dwóch tygodni. To znaczy, tak w każdym razie utrzymywali, a w już szczególności Ariamon. Variel to tylko przez chwilkę sprawiał pozory, ale prędko zaczął po sobie pokazywać, że perspektywa zamieszkania z tym typem i uwolnienie się od natłoku obowiązków napełnia go najszczerszą radością. To tak, jakby wreszcie znalazł sobie przyjaciela, a nie kolejnego przydupasa, który albo posłusznie wypełnia jego  polecenia, albo na niego krzyczy, żeby się ogarnął. Variel, sympatyczny młodzian o puszystych wiałych błosach, w kanonie był przywódcą wielkiej jebitnej organizacji i do jego obowiązków należało zarządzanie przydupasami, kontaktowanie się z królową magicznej wyspy, walka o honor, pokój i te sprawy, łagodzenie konfliktów między ludźmi a halcylianami, szpiegowanie mrocznej sekty oraz udowadnianie całemu światu, jaki jest zajebisty, a dodam, że był on zaledwie dancing kween, only seventeen. Tutaj mógł o tym wszystkim kompletnie sobie zapomnieć. Chociaż nie, nie do końca. Variel nie potrafiłby funkcjonować, gdyby zakazano mu prezentować swoją zajebistość. Jego dziadek miał na czole wypisane, że był zajebisty i on odziedziczył to po nim w genach. Czasem nawet wydawało mu się, że faktycznie ma jakieś ślady liter na czole.

Ariamon z kolei, okularnik o włosach w barwie ciemnego vivrilskiego mahoniu, był tym typem spod ciemnej gwiazdy, którego nikt nigdy nie lubił. Nie należał do osób specjalnie rozrywkowych i z założenia gardził halcylianami, czyli jednostkami magicznymi, takimi jak Variel, sęk w tym, że w Rielu coś go wyjątkowo oczarowało i był tak trochę rozdarty między swymi uczuciami. Jego marzeniem było zostać masowym mordercą halcylianów, ale po tym, jak Variel zabrał go do swojej organizacji, pogadał z nim i podzielił się z nim naleśnikiem, zamiast - jak też powinien był uczynić - postawić go przed sądem i zamknąć go w pierdlu - trochę jakoś na tych marzeniach przestało mu zależeć. Tutaj już o żadnych morderstwach, zemstach i klątwach myśleć nie musiał. Perspektywa mieszkania z Varielem przez dwa tygodnie na jakimś zadupiu sprawiała, że robiło mu się trochę słabo.

Variel dość dziwnie czuł się bez swoich przydupasów wokoło, ale musiał przyznać, że przeżywanie nowego doświadczenia bardzo go ekscytowało. Variel sporo podróżował, ale nigdy nie w celach wypoczynkowych, nigdy nie był na wakacjach, papa nigdy nie puścił go na kolonie, generalnie miał  mocno przesrane. Aż nie mógł uwierzyć, że będzie mógł spędzić dwa tygodnie, nie uganiając się za Trómkąciarzami, nie grzebiąc w milionie konstytucji i uchwał, nie zbierając dowodów na winy podejrzanych wąsaczy i nie zakuwając piętnastego języka. Trudno było mu uwierzyć, że będzie mógł się odmóżdżyć. Co czeka ich w tej urokliwej, sielankowej Śledziamizawie? Jak będzie im się żyło w tym legendarnym domku?

- To musi być gdzieś tutaj, Mon, nie rozumiem, dlaczego nie mogę znaleźć tego domu. To frustrujące. Według wskazówek od szefa firmy ZaginaczCzasoprzestrzeni powinien stać obok tej wielkiej chawiry z irytującą imitacją psa i na przeciwko domu pana Władka.

Mały PierdolnikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz