6: Okulista i święta

149 4 0
                                    

- Może to się nam tylko śniło i wcale nie słyszeliśmy tego diabelskiego śmiechu z dołu? Może cały ten wieczór był tylko koszmarem?

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Może to się nam tylko śniło i wcale nie słyszeliśmy tego diabelskiego śmiechu z dołu? Może cały ten wieczór był tylko koszmarem?

Ariamon i Cyrielle w piżamach palili wspólnie papierosy przed domem. Słoneczko właśnie wschodziło.

- Nie sądzę. Do czwartej rzygałam jak kot, wszystko doskonale pamiętam. Coś tam potem jeszcze podśmiechiwało z dołu, tak mi się zdaje.

- Ach.

Więc jednak. Tam w tej dziurze w dużym pokoju musiał mieszkać szatan.

- Strułaś się daniem z Chińskiej Republiki Ludowej? W twoim był pies, prawda?

- Najwyraźniej, to wszystko przez to - przyznała niechętnie z lekkim zawstydzeniem. - To z szopem, świnką morską i ewentualnie pandą, które dałam Varielowi, było chyba trochę świeższe. Pójdę sobie potem kupię u Szeląga chrupki kukurydziane Królika Feliksa. Jak się wam spało?

- Mi nie najgorzej - odparł Ariamon niemrawo. - On jeszcze nie wstał.

Variel wylegiwał się na hamaczku pod orzechem i śnił o wąsach Piłsudskiego, halcyliańskich wynalazkach, Woodrowie Wilsonie i pankejkach. Ariamon zerkał na niego co jakiś czas. Zerkał, marząc, żeby go pomiziać, ale jakoś tak brakowało mu już odwagi. I to nawet nie dlatego, że wstydził się tego sam przed sobą. Bał się, że szatan uaktywnia się, ilekroć oni się do siebie zbliżają.

- Wiesz, że deska mi się zepsuła?

- Co?

- Deska, ta, na której miałam spać. Model Tarisa2004. Kurwa mać. Śpię, śpię, a tu jak nie jebnie. 

- Serio?

- No temu się właśnie przebudziłam tak jakby. Chciałam ją poskładać, ale się wypierdoliła. To koniec. Variel miał rację, wszystko tutaj usiłuje nas zmusić do spania na tym odrażającym wyrze w dużym pokoju. Tylko czekać, jak ten hamak też pierdolnie.

W tym momencie spod orzecha dało się słyszeć srogi hałas. Oburzony, niewyspany i potłuczony Variel podniósł się z ziemi i skierował się w stronę domu, nawet nie odpowiadając na powitanie współlokatorów; wszedł do małego pokoju i walnął się na plastikową leżankę, która jeszcze się ostała. Ariamon westchnął i poszedł sprawdzić, czy hamaczka nie da się z powrotem zamontować, ale okazało się, że cały jest jakimś cudem podziurawiony i splątany.

A tak się im miło razem spało na tym hamaczku.

O nie, to pewnie kara od Boga za kolejne przytulaski.

Ale to nie tak, naprawdę. Obaj tak się przerazili tego śmiechu z głębi przepaści w dużym pokoju, że po prostu musieli się położyć razem. Żaden z nich nie protestował, to było absolutnie zatrważające, a taki niewinny przytulasek zawsze trochę dodawał otuchy. To wcale nie było gejowe. Po za tym Variel sam dał mu do zrozumienia, że potrzeba mu trochę miziania po fluffy soft shiny wiałych błosach, zanim umrze.

Mały PierdolnikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz