***
RZEKA MISSISSIPPI - 300 LAT WCZEŚNIEJ"Przez całe długie życie wierzyłem, że jesteśmy na zawsze związani z tymi, z którymi łączą nas więzy krwi. Chociaż nie wybieramy rodziny, ta więź może być ogromną siłą...lub przekleństwem. Ta myśl prześladuje mnie od kiedy sięgam pamięcią"
Nieznany nikomu statek bez jakiejkolwiek bandery lub flagi zakotwiczył do jednego z portów miasta. Zaciekawieni mieszkańcy z początku myśleli, że to statek widmo i postanowili go przeszukać, aby w razie czego zabrać ze sobą wszelkie dobra pozostawione na nim
Grupa śmiałków weszła na opuszczony statek i w pierwszej kolejności zeszli pod pokład, gdzie znajdowały się rzeczy, jednak brak właścicieli
- Gdzie się wszyscy podziali?- zapytał pierwszy mężczyzna rozglądając się dookoła
- Zbiegli. Statek jest porzucony.- odpowiedział drugi, który również rozglądał się uważnie na boki.- Bierzcie co chcecie.- polecił do reszty ludzi. Przeszukiwanie statku przerwało odkrycie dwóch czarnych trumien z dziwnym symbolem wyrytym na wieku
- Zobacz na to.- polecił pierwszy oświetlając lampą trumny
- Otwórz to!- polecił drugi mężczyzna. Kolejny wykonał polecenie i otworzył trumnę po prawej, gdzie w niej leżał Kol Mikaelson ze sztyletem w piersi, co przeraziło mężczyzn
- Co do licha?- zapytał jeden z nich zszokowany tym widokiem. Wtedy także po kolei każdy członek grupy zaczął tajemniczo znikać robiąc przy tym hałas. Próbowali uciec, jednak bez skutku, aż w końcu pozostał tylko jeden, ich przywódca
- Witaj.- rozbrzmiał damski głos. Mężczyzna odwrócił się czym prędzej zauważając blondwłosą kobietę o arystokratycznym wyglądzie i demonicznej twarzy. Uśmiechnęła się delikatnie patrząc na niego i starła z kącika ust krew chusteczką, a jej twarz powróciła do normalnego wyglądu.- Miło zobaczyć ładną buzię po długiej podróży. Mogę go zjeść bracie?- zapytała
- Wolałbym nie.- odpowiedział męski głos. Mężczyzna odwrócił się czym prędzej w tamtą stronę dostrzegając przystojnego mężczyznę.- Nie ma powodu do obaw. Zrobisz co ci każę. O wszystkim zapomnisz.- powiedział podchodząc do mężczyzny i używając na nim perswazji
- O wszystkim zapomnę.- powtórzył ostatnią część jak zahipnotyzowany
- Przebyliśmy długą drogę. Niestety straciliśmy całą załogę. Uprzejmie proszę, być przetransportował nasz dobytek na brzeg.- oznajmił Elijah
- Co z was za demony?- zapytał mężczyzna
- Jesteśmy wampirami. Pierwotnymi.- odpowiedziała.- Rebekah.- pokazała na siebie.- Elijah.- pokazała na brata.- Nasi zmarli bracia Kol i Finn, niech spoczywają w spokoju.- pokazała na dwie trumny
- Mówisz jakby naprawdę byli martwi. Wystarczy jednak wyciągnąć sztylety i witamy z powrotem.- rozbrzmiał kolejny damski głos. Pomiędzy trumnami stała piękna kobieta o jasnych włosach i niebieskich oczach. Była tak jak Rebekah ubrana w piękną suknię
- Jak na razie są martwi.- odparła jej Rebekah.- To Seraphine, najstarsza z naszego całego rodzeństwa.- przedstawiła przy okazji
- Najlepsze zakochujesz na koniec.- rozbrzmiał czwarty głos, ty razem jednak męski
- Oraz przyrodni brat, Niklaus.- dopowiedziała odwracając się w kierunku wyjścia, nad którym stał wspomniany mężczyzna trzymając martwego mężczyznę- Zignoruj go, to bestia.- dopowiedziała. Niklaus uśmiechnął się jedynie i zrzucił martwego człowieka pod nogi siostry
- Uciekliśmy z Europy i przebyliśmy ocean. Wolałabyś bym dotarł głodny do naszej nowej ojczyzny.- usprawiedliwił się poprawiając rękawy koszuli
- Twoje maniery jak zwykle nie mają sobie równych.- podsumował Elijah
- Skoro doszliśmy do tematu ojczyzny. Byłby pan łaskawy powiedzieć nam, gdzie dopłynęliśmy pod tej jakże długiej, męczącej i skąpanej w krwi podróży?- zapytała uprzejmie Seraphine patrząc na mężczyznę
- Do francuskiej kolonii Luizjany. To wybrzeże zwane Nowym Orleanem.- odpowiedział patrząc na kobietę, a raczej na jej biust
- Oczy mam wyżej, mój drogi. Gdyby to była Rebekah, najpewniej zjadłaby cię od razu. Jednak przez to, że nasze rzeczy muszą zostać przeniesione na brzeg, daruję to panu.- oznajmiła i ruszyła w kierunku schodów na pokład. Niklaus podał siostrze rękę pomagając jej wejść
- Dziękujemy.- powiedział Elijah idąc za starszą siostrą, jednak jeszcze się zatrzymał.- Będzie pan potrzebował kilku pomocników. Proszę wybaczyć.- zauważył, po czym wszedł na górę. Mężczyzna spojrzał na ściany, gdzie ujrzał martwe i zakrwawione ciała swoich ludzi
***
Seraphine Mikaelson siedziała w swoim apartamencie, który znajdował się w Paryżu. Od całego zamieszania w Mystic Falls, śmierci Finna i Kola, nie była już tą samą osobą. Przeszukała masę ksiąg, by znaleźć sposób na sprowadzenie ich z zaświatów. Wiedziała jednak, że odpowiedź na ten problem znajdzie w księgach swojej matki, których nie miała
Zmęczona oparła się o oparcie fotela i odłożyła księgę na stolik naprzeciwko niej. To była ostatnia księga - i nic. Zamknęła oczy i spróbowała rozluźnić się oraz oczyścić umysł co pomagało jej myśleć. Zawsze kiedy to robiła, widziała obrazy i urywki scen. Coś w rodzaju wizji
W głowie rozbrzmiał płacz noworodka. Tajemnicza kobieta, której oczy świecą się na złoto - wilkołak. Kobieta i Klaus w jednoznacznej sytuacji. Potem pojawiły się obrazy miasta, który niegdyś nazywała domem - Nowy Orlean. Cmentarz tamtejszych czarownic. Jedna z krypt. Elijah, Klaus, tajemnicza kobieta oraz jakaś tamtejsza czarownica. Wilczyca i ona były połączone. Z brzucha wilkołaka było słychać bicie serca - serca nienarodzonego dziecka. Decyzja jej brata dotycząca jego
Seraphina zszokowana przebudziła się ze snu oddychając głośno. Dziecko! Dziecko Niklausa i tej kobiety! Jak to w ogóle możliwe. Chwyciła telefon i wybrała telefon do Elijah, który zaraz odebrał
~ Seria.~ odezwał się po drugiej stronie
- Mam nadzieję, że nasz młodszy brat zmienił zdanie inaczej osobiście mu to wyperswaduje z jego pustego łba.- zaczęła od razu
~ Nie rozumiem.~ stwierdził Elijah
- Mówię o jego dziecku i tej wilkołaczycy, którą trzymają czarownice i jedna z nich jest z nią połączona.- oświeciła go natychmiast
~ Szybka jesteś.~ podsumował będąc pod wrażeniem
- To jak? Zmienił zdanie, czy muszę osobiście mu przemówić do rozumu?- zapytała zniecierpliwiona
~ Zmieniłem zdanie, spokojnie siostro.~ po drugiej stronie rozbrzmiał głos Klausa, co nieco uspokoiło kobietę
- Za parę dni będę w mieście. Do tego czasu macie się nie pozabijać i nie narozrabiać.- oznajmiła i rozłączyła się
YOU ARE READING
SERAPHINE • The Originals • (od nowa)
Vampire"W całym swoim tysiącletnim życiu mam tylko jeden cel i jedno marzenie. Celem jest by moja rodzina się zjednoczyła ponownie. Marzeniem jest by umrzeć i ponownie zobaczyć moją Freyę" - Seraphine Mikaelson