Rozdział 2

6.7K 316 14
                                    

Rozdział 2

Viktor

Przedzierałem się przez gęsty tłum gości, który z godziny na godzinę był coraz to większy. Mimo że był środek tygodnia klientów w klubie nie brakowało. Uśmiechnąłem się pod nosem, nadal nie wierząc, że połowa lokalu należała do mnie. Leonardo przepisując na mnie część udziałów chyba oszalał. Oczywiście nie miałem zamiaru zagłębiać się w stan psychiczny wspólnika, tylko cieszyłem się własnym szczęściem. Niecodziennie miało się okazje dostać szanse od losu, by stać się kimś lepszym. I to wszystko właśnie dzięki dupkowi, który oddał swoje jaja kobiecie nie sięgającej mu nawet do ramion. Emily była wrzodem na tyłu, ale wiedziała doskonale, jak postępować z Leonardo, by ten jadł jej z ręki. Pochodzili z dwóch różnych światów, jednak udało im się odnaleźć wspólną drogę i szczerze cieszyłem się z ich związku. Zasługiwali na dobre życie.

Wydostając się z głównej sali udałem się prosto do gabinetu Leonarda, który od niedawna był również i moim miejscem. Nie cieszyła mnie perspektywa dzielenia się z nim przestrzenią, ale lokal był za mały na wygospodarowanie osobnego pomieszczenia tylko dla mnie. Zaproponowałem mu, aby przeniósł się do piwnicy, ale nie był tym pomysłem zachwycony. Mało tego, zagroził, że odstrzeli mi jaja. Dlatego wolałem się wycofać i zacisnąć zęby, starając się znieść jego obecność i to, że oddychałem tym samym powietrzem co on. Nie chciałem się kłócić, bo szkoda mi było moich bezcennych klejnotów.

Nie czekając ani chwili dłużej, bez pukania wszedłem do środka. Rozejrzałem się po wnętrzu i dostrzegłem Leonarda, pochylonego nad stosem papierów. Mężczyzna uniósł głowę, po czym spojrzał na mnie zaskoczony, marszcząc przy tym swoje brwi.

– Może byś w końcu zaczął pukać, a nie wchodził jak do siebie.

Chciałem mu przypomnieć, że w połowie gabinet należał do mnie, ale nie dał mi dojść do słowa.

– Co by się stało, gdyby właśnie w tej chwili Emily obciągała mi pod biurkiem? – Jak zwykle nie owijał w bawełnę.

– Nic. – Wzruszyłem ramionami wchodząc głębiej do pomieszczenia i zamykając za sobą drzwi głośnym hukiem. Leonardo zacisnął usta, ale nie skomentował mojego zachowania, choć widać po jego minie, że bardzo tego chciał. – Popatrzyłbym na niezłe przedstawienie. A tak w ogóle, jeśli już o ty mówimy. To, dlaczego ona może wchodzić bez pukania, a ja współwłaściciel już nie? – zapytałem, szczerze zaciekawiony jego odpowiedzią.

Leonardo przez chwile mi się tylko przyglądał, po czym westchną ciężko, jakby coś go bolał i przemówił:

– Ona ze mną sypia, a na dodatek jest ładna i jest na co popatrzeć, nie to co twoja brzydka gęby.

– I tak jestem od ciebie przystojniejszy, tylko nie potrafisz się jeszcze do tego przyznać. – Wiedziałem, że igram z ogniem, ale nie potrafiłem się powstrzymać. Odkąd zostałem jego wspólnikiem nabrałem większe pewności w rozmowie z Leonardo. Oczywiście nadal bez mrugnięcia okiem mógł mnie zabić. Miałem jednak duże względy u jego dziewczyny, i on o tym doskonale wiedział. Emily odcięłaby mu jaja, gdyby coś mi się stało z jego winy.

– Cały czas się zastanawiam, dlaczego pozwalam ci żyć. – Rozsiadł się wygodnie w fotelu, splótł dłonie na brzuchu, po czym posłał mi przeszywające na wylot spojrzenie.

Na plecach poczułem nieprzyjemny dreszcz, ale nic nie dałem po sobie poznać. Leonardo nadal w niektórych sytuacjach wzbudzał mój lęk. Chyba nigdy się go nie pozbędę.

– Bo Emily mnie lubi – odpowiedziałem zgodnie z prawdą.

Aby ukoić nerwy podszedłem do barku i nalałem sobie drinka. Przytknąłem szklankę z bursztynowym płynem do ust i gdy tylko poczułem w gardle przyjemne ciepło, momentalnie się rozluźniłem. Odwróciłem się do Leonardo i posłałem w jego kierunku pytające spojrzenie.

Król ulicy ZOSTANIE WYDANY! (28.06.2023)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz