Rozdział 3

6.4K 306 23
                                    

Rozdział 3

Chloe

Zostałam brutalnie wciśnięte na tylną kanapę dość małego radiowozu. Mimo drobnej sylwetki było mi strasznie niewygodnie. Na tak mikroskopijnej przestrzeni ciężko mi było przyjąć odpowiednią pozycję. Dlatego przykurczyłam nogi i wbiłam w spojrzenie w dwójkę policjantów, od których dzieliła mnie tylko metalowa krata. To było typowe zabezpieczenie w tego typu pojazdach, mające chronić przed ewentualną agresją ze strony zatrzymanych. W żadnym wypadku nie miałam zamiaru się na nich rzucać, byłam drobna i bez problemu by mnie pokonali. Ale najwyraźniej mężczyźni mieli inne zdanie na ten temat, bo dodatkowo skuli moje nadgarstki kajdankami. Zimny metal wbijał mi się w skórę, powodując nieprzyjemni ból i otarcia. Próbowałam wpłynąć na policjantów, by mnie uwolnili, ale byli głusi na moje racjonalne argumenty. Dlatego zrezygnowana położyłam głowę na oparciu kanapy, po czym przymknęłam powieki, wsłuchując się w cichy szmer silnika, który co zaskakujące, pozwalał mi się uspokoić.

W tych dość nieprzyjemnych okolicznościach starałam się oczyścić umysł i wymyślić plan ucieczki. Po cichu liczyłam, że uda mi się jakoś z tego wywinąć. Nie powiedziałam mężczyznom o Matyldzie. Na samo wspomnienie siostry poczułam strach w piersi, który z każdym przebytym kilometrem jeszcze bardziej się nasilał. Bałam się, że zostanie zabrana do pogotowia opiekuńczego. Nawet nie chciałam sobie wyobrażać, jak mocno byłaby przerażona, mając na około siebie obcych ludzi i nie wiedząc co się z nią stanie. Tak naprawdę byłam jej jedyną rodziną i tylko mi ufała. Wiedziała, że ochronie ją przed złem tego świata. Pokładała we mnie zbyt duże nadzieje.

Na razie była bezpieczna. Opiekowała się nią Lucy, sąsiadka mieszkająca po drugiej stronie ulicy. Od czasu do czasu pomagała mi, gdy tak jak dziś, musiałam iść na robotę. Nie lubiłam prosić Lucy o przysługę, bo niechętnie mi jej udzielała, ale nie miałam wyjść. Ktoś musiał mieć oko na Matyldę. Dlatego schowałam dumę do kieszeni i zacisnęłam zęby, znosząc przykre słowa, które kobieta kierowała pod moim adresem za każdym razem, gdy mnie widziała.

Z ociąganiem otworzyłam powieki i ponowienie próbowałam przemówić policjantom do rozsądku. Musiałam walczyć o wolność w każdy możliwy sposób. Jeśli będzie trzeba, zacznę nawet błagać.

– Nic złego nie zrobiła – zaczęłam mówić, mocnym głosem. Chciałam sprawiać wrażenie osoby pewnej siebie, zdeterminowanej. – To jest jakaś pomyłka. – Przybliżyłam twarz do kraty, by móc lepiej ich widzieć. Mężczyźni nawet na mnie nie spojrzeli. Zachowywali się tak, jakbym była niewidzialna. Dopiero po chwili jedne nich się odezwał:

– Taa, pomyłka – zakpił ten który prowadził. – I co pewnie byłaś na spacerze w tej okolicy i zabłądziłaś akurat pod drzwiami garażu Benito.

– Dokładnie! Z ust mi pan to wyjął. – Przykleiłam do twarzy szeroki, nieszczery uśmiech. Miałam nadzieję, że uwierzą w moją bajeczkę. Starałam się być bardzo przekonywująca w swoim kłamstwie.

Oczywiście nikt trzeźwo myślący nie zapuściliby się w te niebezpieczne tereny, gdzie nawet nie było jedne pieprzonej latarni. Wiedziałam doskonale, że wystarczyło tylko na kogoś krzywo spojrzeć i można było oberwać za to nożem w brzuch. Byłam aż nazbyt świadoma zagrożenia, ale nie miałam innego wyjść. Dlatego strach pochowałam głęboko w sobie i z wysoko uniesioną głową robiłam to co do mnie należało. Czyli starałam się przetrwać, tylko to się dla mnie liczyło.

– Obserwowaliśmy Benito od kilku tygodni i doskonale wiem, czym się zajmuje po godzinach, kiedy nie naprawia samochodów. Jest paserem, skupuje kradziony towar i sprzedaje dalej – poinformował mnie, jakbym sama o tym nie wiedziała.

– Skoro obserwowaliście go od tak długiego czasu, to dlaczego zamiast jego w tym samochodzie znajduję się ja? – zapytałam, ciekawa odpowiedzi.

Mężczyźni spojrzeli po sobie. Chyba dopiero teraz do nich dotarło, że zamiast łapać prawdziwego przestępcę, w samochodzie przetrzymywali niewinną osobę. No dobra, może i taką niewinną osobą nie byłam, jednak to i tak nie zmieniało faktu, że Benito był grubą rybą i to jego powinni przymknąć, a nie mnie.

Król ulicy ZOSTANIE WYDANY! (28.06.2023)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz