Rozdział 31

1.6K 56 81
                                    

Chciałam tylko przypomnieć, że Always, od wieki wieków jest opowiadaniem +18, także wiecie! Nie żebym coś sugerowała, tak tylko mówię xD. No... ale zgodnie z obietnicą, nowy rozdział. Mam nadzieję, że się spodoba. Aaaaaa, i w dalszym ciągu nic się nie zmieniło co do ilości komentarzy. Nadal lubić spam, także nie krępujcie się ^^ <3.


W tamtej chwili Alec nie myślał za dużo. Chyba po raz pierwszy. Jedyne myśli jakie do siebie dopuszczał, to te, które przepełniał Magnus całym swoim lśniącym, brokatowym jestestwem. I to Alecowi wystarczyło. Dlatego w dalszym ciągu zatracając się w czułym, lecz z każdą chwilą nabierającym na sile pocałunku, delikatnie popchnął Magnusa w stronę domu. Śnieg wirował wokół nich, całkowicie pokrywając białą powłoką ich włosy i koc, którym w dalszym ciągu byli okryci. Nad ich głowami nieustannie rozbłyskiwały magicznie iskrzące się fajerwerki, choć wystrzały dobiegały do ich uszu jakby z oddali. Nie liczyło się nic, poza nimi i ich rozpalonymi ciałami złączonymi w jedność. Nawet jeśli sceneria była iście romantyczna, niczym jak z filmu...

Kiedy niemalże po omacku przekroczyli próg domu, Alec natychmiast zrzucił z nich koc i kurtkę z Magnusa. Na wejściu zdążyli skopać z nóg przemoczone buty. Przez ten czas nawet na chwilę nie oderwali się od swoich ust. Serce jak oszalałe waliło Alecowi w klatce piersiowej, a w głowie wirowało. Magnus nie był w lepszym stanie. Pomiędzy kolejnymi pocałunkami spazmatycznie łapał powietrze, wydając przy tym ochocze pomruki, co tylko jeszcze bardziej nakręcało Aleca. Gdzieś w oddali, pomiędzy kolejnymi odgłosami ocierających się o siebie ust, słychać było pojedyncze i zapewne ostatnie wystrzały fajerwerków.

Z początku plan był taki, żeby skierować ich w stronę salonu i kanapy, gdzie Alec do woli mógłby zachwycać się gładkim, karmelowym ciałem oświetlonym przez ogień padający z kominka. Oczami wyobraźni widział już wijące się, lekko spocone ciało, reagujące w ten sposób na niezliczoną ilość pocałunków opadających na nagą klatkę piersiową. Ale Alec był w gorącej wodzie kąpany, a emocje kompletnie przyćmiły mu umysł. Dlatego zamiast do salonu, popchnął Magnusa w kierunku schodów.

Bane był zbyt zszokowany zachowaniem Aleca, by w jakikolwiek sposób zareagować. Bez zbędnego gadania podporządkował mu się, pozwalając sobą kierować. Przez tę zachłanność chłopaka, jego rozpalający dotyk i zaborczość pocałunków całkowicie stracił kontrolę nad tym, gdzie się znajduje. Dopiero w chwili, gdy między łopatki wbił mu się róg poręczy, zrozumiał, dokąd się kierują.

Alec w dalszym ciągu pozostawał nienasycony, jakby nieustannie było mu mało i mało drugiego ciała. Sprawiał wrażenie, jakby miał się zaraz rozpaść w drobny pył od zbyt małej dawki bodźców, w postaci dotyku ukochanego. Szarpnął Magnusem niezbyt delikatnie, popychając go w stronę stopni. Bane po raz pierwszy w swoim życiu potknął się o własne nogi, tracąc częściowo kontrolę. Gdyby nie silny uścisk Aleca, zapewne z głuchym łoskotem wylądowałby na ostrych stopniach. Ale chłopak trzymał go w stalowym uścisku, pilnując, zresztą jak zwykle, żeby nic mu się nie stało.

Oboje zachichotali sobie nawzajem w usta, przerywając na chwilę zażartą sesję pocałunków.

- Gdzie mi uciekasz? - szepnął Alec, owiewając gorącym oddechem szyję Magnusa. Złożył na niej rozpalający, mącący umysł, pocałunek.

- To mnie nie popychaj! - fuknął Bane roztrzęsionym głosem.

Zacisnął zęby, kiedy Alec z szyi, przesunął się na płatek ucha, przygryzając go. Serce zadudniło w magnusowej klatce piersiowej, chcąc z niej niemalże wyskoczyć. Co to było za uczucie! Nie dało się go porównać do niczego innego, ponieważ przez całe swoje życie, Magnus nigdy nie doświadczył czegoś tak dobrego - przepełnionego miłością i pożądaniem. Alec był zachłanny w swoich poczynaniach, ale jednocześnie dawał mu poczucie swobody i bezpieczeństwa. Wszystko to sprawiało, że Magnus nie chciał, aby to kiedykolwiek się skończyło.

Always and Forever Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz