Na poczatek, jest to kontunacja tekstu, który już pojawił się na moim wattpadzie AaronxKanpa. Zawiera tyle samo o ile nie więcej głupiego humoru i ogólnie jest to napisane tylko dla żartu, więc proszę o wyrozumiałość, jeśli charaktery postaci się nie zgadzają. Być może pojawią się kolejne części, bo z dziewczynami z discorda wymyślałyśmy coraz bardziej odjechane scenariusze. Nie przedłużając, zapraszam do czytania.
P.S nie odpowiadam za uszczerbek na zdrowiu spowodowany tym tekstem. Czytasz na własną odpowiedzialność.
Patrzyłem na moich przyjaciół zebranych w bibliotece. Miałem im do przekazania niesamowitą wiadomość.
- Chciałem was poinformować, że biorę ślub - powiedziałem w końcu. Wszyscy patrzyli na mnie w osłupieniu. Pierwsza ocknęła się Eloise, podchodząc do mnie i lekko przytulając.
- Gratulacje Aaron. Kiedy poznamy twoją wybrankę? - zapytała, uśmiechając się do mnie szeroko.
- Już ją znacie. To nasza przepiękna kanapa z salonu.
- Ty sobie żartujesz, prawda? - zapytał Ethan, patrząc na mnie, jakbym był niespełna rozumu.
- Ani trochę. Kochamy się i nasz romans trwa od lat. Aż dziwne, że się wcześniej nie zorientowaliście.
- Jesteś szalony! - stwierdził.
- A czym różni się miłość, którą darzę kanapę od miłości, którą ty darzysz Eloise? - zapytałem zirytowany.
- Tym, że Eloise jest człowiekiem! Żywą istotą! A ta twoja kanapa to rzecz! Nie ma uczuć!
- Nic o niej nie wiesz! - krzyknąłem. - Ona też mnie kocha!
- Gościu! To kanapa!
- Ethan, daj spokój - wtrąciła Eloise - Musimy wspierać Aarona w jego decyzjach, nawet jeśli wydają nam się dziwne.
- Ale Eloise...
- Proszę. Zrób to dla mnie - powiedziała, przytulając się do niego lekko. Ethan nic już nie powiedział.
- Dziękuję Eloise. A teraz Raphaelu czy poprowadziłbyś ceremonię? - zapytałem,
- To będzie dla mnie zaszczyt mój przyjacielu.
- A ty Belitath zostajesz moją druhną?
- Mam włożyć dla ciebie sukienkę, na twoim ślubie z naszą salonową kanapą? Nie ma szans. - powiedział, zakładając ręce na piersi.
- Ale pomożesz mi w przygotowaniach?
- Oczywiście.
- Dziękuję Wam bardzo przyjaciele.***
Beliath
- Nie wierzę, że naprawdę to robimy - jęknął Ethan, podnosząc kanapę, żebym mógł ubrać na nią specjalnie uszytą suknię ślubną. - Aaron postradał zmysły i my też, bo mu w tym pomagamy.
- Zamknij się i podnieś tę kanapę!
- A niby co ja teraz robię?!
- Co to za krzyki? - zapytała Eloise, wchodząc do salonu z welonem. - Jeszcze nie ubraliście tej sukni?
- To wina Ethana, nie chce współpracować! - powiedziałem oskarżycielskim tonem. Eloise roześmiała się lekko, a mój przyjaciel powiedział.
- Ubieramy suknię ślubną kanapie! To jest nienormalne! - krzyknął wyraźnie zirytowany. - Dobra, miejmy to już za sobą. Mam dosyć tego absurdu - powiedział i podniósł kanapę wyżej, tak że mogłem naciągnąć suknię. Kiedy już była ubrana, Elosie zaczęła przypinać jej welon, ale zabrałem go i nałożyłem jej.
- Jestem pewien, że gdyby to był ślub twój i Eloise to nie narzekałbyś tak bardzo - powiedziałem, uważnie obserwując jego reakcję. Zarumienił się i warknął.
- Zajmij się lepiej przygotowaniami do ślubu Aarona i odczep się od mojego i Eloise prywatnego życia.
Eloise tylko się zaśmiała, podeszła do niego i ucałowała jego policzek.Aaron
Stałem cały zestresowany przy kominku w salonie. Już za kilka minut miałem poślubić miłość mojego życia. U mojego boku stał Beliath. Nagle w drzwiach pojawiła się Elosie ubrana, w ładną łososiową sukienkę, a tuż za nią szli Ethan i Vladimir niosący moją ukochaną. Ceremonia rozpoczęła się.
- Czy ty Aaron bierzesz tę o to kanapę za żonę? - zapytał Raphael. Popatrzyłem na moich przyjaciół. Elosie łkała w ramionach wyraźnie zirytowanego Ethana. Ivan uśmiechał się lekko do mnie, Vladimir jak zwykle miał swój nieprzenikniony wyraz twarzy, a Beliath jako mój drużba stał za mną, również się uśmiechając. W końcu spojrzałem na moją ukochaną. Wyglądała cudownie i cieszyłem się, że wreszcie zostanie oficjalnie moja.
- Tak biorę - odpowiedziałem i nagle drzwi gwałtownie się otworzyły. Stał w nich jakiś wysoki mężczyzna z długimi białymi włosami.
- Neil? Co ty tu robisz? Jak wyszedłeś z piwnicy? - zapytał nagle Vladimir.
- Jak to w piwnicy? - zapytała, łamiącym się głosem Elosie.
- Długa historia. Opowiem Ci kiedyś przy herbacie.
- Nie, nie opowiesz - warknął Ethan, zaborczym ruchem przyciągając ją do siebie.
- Czyżbyś nie był tak pewny siebie, jak wszystkim mówisz? - zapytał złośliwie Ivan. - Boisz się, że Eloise cię zostawi...
- Zabiję go! - wrzasnął białowłosy i rzuciłby się na młodego wampira, gdyby nie Elosie, która złapała go za rękę, nie pozwalając mu na ten ruch.
Patrzyłem na to kompletnie osłupiały, to miał być najpiękniejszy dzień mojego życia, a powoli zmieniał się w koszmar.
- Puści mnie maleńka. Nie chcę ci przypadkiem zrobić krzywdy, kiedy będę wyrywał serce z jego piersi.
- Dosyć! - wrzasnął nagle Beliath. - Jesteśmy tu dla Aarona. To jego dzień. Nie psujmy mu go.
- Dokladnie - wtracił Raphael.
-Ekhem - chrząknął nowo przybyły wampir, przez Vladimira nazwany Neilem, tym samym przypominając nam o swojej obecności. Wszyscy zwróciliśmy wzrok na niego.
- Przyniosłem prezent ślubny dla Aarona - odpowiedział i podszedł do mnie i kanapy. Dotknął jej oparcia i zaczął coś mówić. Nagle kanapa zaczęła się poruszać i ku mojemu zdziwieniu w jej oparciu pojawiła się ludzka twarz. Jęknęła cicho i powiedziała
-Ach jak cudownie móc w końcu mówić.
-Jak ty to zrobiłeś? - zapytałem zaskoczony i niesamowicie wzruszony.
- Pradawna wampirza magia. Dokończcie ceremonię.
Raphael odchrząknął i zapytał.
- Czy ty Kanapo bierzesz Aarona za męża?
- Ależ oczywiście, że tak mój ukochany! Te lata z tobą były cudowne i już nie mogę się doczekać kolejnych. Wzruszony jej wyznaniem ująłem ją w ramiona i namiętnie pocałowałem. Kiedy w końcu się od niej odsunąłem, powiedziałem.
- Kocham cię
- To takie romantyczne - wyszeptała Elosie wtulając się w ramiona Ethana, wciąż mordujacego wzrokiem Ivana.

CZYTASZ
Historia miłości Aarona i kanapy
Любовные романыZbiór żartobliwych historyjek o Aaronie i kanapie w salonie w rezydencji. Osoby o niskiej tolerancji głupiego humoru proszę o nieczytanie