~ Ten pierwszy ~

1K 29 5
                                    

1 września. Najgorsza data każdego uczącego się jeszcze człowieka. Zwlekłam się z łóżka kierując w stronę szafy lekko chwiejnym krokiem.

Melanż przed rozpoczęciem roku nie był świetnym pomysłem. Stanęłam przed lustrem patrząc na masakrę, którą przedstawiam. Zaczęłam zastanawiać się jak w ogóle wróciłam do domu, bo film urwał mi się chwilę przed otwarciem trzeciej flaszki. Pewnie jak zwykle Puma odstawiła mnie do domu.

Puma, czyli Dinah Jane Hansen to moja najlepsza przyjaciółka. Znamy się od urodzenia, mieszkamy dom w dom. Nie męcząc mojej obolałej głowy, wyciągnęłam biały kombinezon na ramiączkach z długimi do kostek nogawkami i udałam się pod zimny prysznic. Ubrana wróciłam do pokoju, aby się pomalować, ale widząc, że pozostało mi tylko 30 minut, zrobiłam zaledwie rzęsy. Uznałam, że wyglądam w miarę okej, aby pokazać się światu, więc bez śniadania (na które i tak już nie miałam czasu) wsiadłam do mojego czerwonego mercedesa i wysłałam wiadomość do Pumy, że czekam. Razem z blondynką kończymy właśnie swój czas w tej szkole. Nigdy nie byłyśmy typem good girl z dobrymi ocenami i wzorowym zachowaniem. Pewnie dlatego, że mój tata ma swoją wytwórnię muzyczną w Anglii i nie przejmuje się tym, co tu robię, a tata Dinah jest dyrektorem naszej szkoły, więc mamy pewność, że nie wylecimy. Dziewczyna dorabia sobie weekendami w klubie, do którego często przychodzę pić i z nią rozmawiać, chociaż nie musi, bo dostaje dość kasy na wszelkie dogodności. Chwilę później drzwi od strony pasażera otworzyły się i na miejscu obok mnie zasiadła piękność. Długie, podkręcone delikatnie lokówką włosy idealnie wręcz pasowały do jej czekoladowych oczu. Kreska na jej górnej powiece nadawała jeszcze bardziej kociego wyglądu szczupłej, perfekcyjnie zarysowanej twarzy.

- No cześć Jaguar, żyjesz po wczorajszym?? - zaśmiała się całując mój policzek w geście przywitania.

- Ty mi kurwa nawet nie mów, ja nie pamiętam jak się do domu dostałam. - wybuchłyśmy obie śmiechem. - Ale podejrzewam, że to sprawka mojej idealnej przyjaciółki. Dzięki ci bardzo, bo chyba skończyłabym na ławce przed klubem.

- Po to tam jestem, żeby wyprowadzać takich jak ty. - uderzyłam ją lekko w kolano udając oburzoną. - Ałłł. Ale wisisz mi hajs za taksówkę i za wniesienie towaru do twojego pokoju, skarbie.

- Z tyłu mam portfel, wyciągnij sobie. A tak w ogóle to jakie masz na dziś plany oprócz wkurwienia ojca swoją kreacją? - zaśmiałam się patrząc na jej sukienkę, która odkrywa zdecydowanie zbyt dużo, ale taka już jest Puma.

- Hmm, właściwie to jeszcze nie wiem, ale mam już dla ciebie super wyzwanie na nowy rok.

- No to oświeć mnie prędko, bo już dojeżdżamy. - podekscytowałam się. Jako, że nie boimy się nikogo ani niczego w tej szkole, to wymyślamy sobie często śmieszne i dość odważne wyzwania. Ciekawa jestem jakie ma tym razem dla mnie.

- Nie mogę powiedzieć, pokażę ci na akademii. - pokazała ten swój chytry uśmieszek wysiadając z auta. Dalej obgadując wieśniary i ich ubiór miałyśmy się udać na aulę, ale do Pumy zadzwonił ważny telefon z klubu, a ja stwierdziłam, że w tym czasie pójdę się przejrzeć w lustrze. Otwierając drzwi łazienki akurat ktoś wychodził, więc spotkały się z moim nosem, a krew zaczęła się delikatnie z niego sączyć.

- Kurwa, uważaj jak chodzisz. - wysyczałam przez zęby stojąc z zaciśniętymi powiekami i głową pochyloną w dół.

- Przepraszam, pozwól mi to opatrzyć. - usłyszałam cichy, wystraszony głos. Podniosłam głowę, a moje oczy napotkały spojrzenie przepięknych, błękitnych.

- Nie szkodzi. To ja powinnam bardziej uważać. - odpowiedziałam dziwnie miłym dla siebie tonem.

- Boże Jergi, co tu się stało? - krzyknęła moja przyjaciółka znajdując się w sekundę obok mnie i oglądając mój nos. Błękitnooka delikatnie się speszyła widząc nas razem. Dlaczego chciałam, żeby wiedziała, że ja i Puma jesteśmy tylko przyjaciółkami? Od kiedy ja się tym przejmuję? Jednak moje rozmyślania i chęć wytłumaczenia sytuacji przerwał zdenerwowany, a wręcz wkurwiony ton Dinah. - Co ty jej suko zrobiłaś? Chyba nie wiesz z kim zadarłaś blond szmato. Jak ci zaraz..

- Puma skończ, wpadłam na drzwi, gdy ...

- Kate. - przedstawiła się nadal przestraszona blondwłosa.

- Gdy Kate wychodziła z łazienki. Od wczoraj chyba jeszcze nie odzyskałam trzeźwego rozumu.

- Mówiłam ci skończ po drugiej flaszce, to nie słuchałaś. - zaśmiała się blondynka. Rzeczywiście coś ze mną nie tak. Od kiedy staję w obronie innych? Przy każdej sytuacji razem z Pumą urządzałyśmy ludziom niezłe piekło. Jednak teraz było zupełnie inaczej. Poczułam obowiązek uratowania błękitnookiej przed gniewem mojej przyjaciółki. - Dobra, masz chusteczkę i chodź, bo muszę się pokazać w tej sukience, a zaraz skończy się akademia. - Przyłożyłam więc pospiesznie papier do jeszcze delikatnie krwawiącej dziurki i pobiegłam za DJ. Kate zniknęła mi z oczu zaraz po tym jak się przedstawiła. Nigdy wcześniej jej tu nie widziałam. Po akademii musiałyśmy wysłuchać wykładu na temat nieodpowiednich ubrań na uroczystość szkolną, ale ja miałam gdzieś jego słowa. Moje myśli krążyły wokół nowo poznanej blondynki. Dlaczego poczułam przymus wytłumaczenia i obowiązek obrony? Chyba już się starzeję, albo coś było w tej trzeciej flaszce. Szybko zwinęłyśmy swoje rzeczy, aby nacieszyć się ostatnim dniem wolności.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Tak więc oto pierwszy rozdział, niektórzy już go znają. Do jutra ;)

~13'🍀

Always someone has to have harderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz