Nowy obozowicz

576 15 5
                                    

*Annabeth*
Wracałam właśnie z zajęć z greki, kiedy zaczepił mnie Will Solace grupowy domku Apolla.
-Hej Annabeth Chejron cię szuka. Jest jakiś nowy heros, leży w Izbie Chorych. Dotarł tu sam. I.., a z resztą powie ci.- poinformował mnie i poszedł w swoją stronę. Ja natomiast udałam się do Wielkiego Domu zastanawiając się czemu ten heros sam się tu dostał i skąd o nas wiedział. Gdy doszłam do niego trochę mnie zatkało. Chlopak był w moim wieku! Miał 17 lat i dopiero teraz jest w obozie. Jakim cudem przeżył?
-Hej jestem Annabeth -zaczęłam.
-Cześć jestem Percy. Uprzedzam twoje pytanie. Moim ojcem jest Posejdon. A o obozie wiem, bo jak miałem 12 lat to satyr miał mnie tu przyprowadzić więc wszystko mi wyjaśnił. Niestety napadły nas trzy gorgony i biedak zginął. Mi udało się je pokonać i od tamtego czasu szukałem tego miejsca- powiedział mi to wszystko zanim zdążyłam go o to zapytać.
-A skąd wiesz, że twoim ojcem jest Posejdon?-zaciekawiłam się.
-Przyśnił mi się mówiąc to. I dał mi miecz. Stąd wiem, że to naprawdę był on. Nie miałbym miecza z powietrza.-odpowiedział. Muszę przyznać przystojny to on był. Miał ciemne włosy, morskie oczy, w których można by utonąć, był umięśniony, wyskoki i opalony. Chyba miał to po ojcu.
Annabeth ogarnij się nawet go nie znasz.
-Dobrze, że nie muszę ci tłumaczyć całej boskiej sprawy- roześmiałam się.
- Spokojnie już wszystko wiem- powiedział- mam nadzieję, że niedługo pozwolą mi stąd wyjść.
-Masz szczęście Percy wychodzisz dziś na kolację i możesz już wtedy całkiem opuścić to miejsce- powiedział Chejron, który przyszedł tu w swojej końskiej postaci- widzę, że się poznaliście.
-Tak jest bardzo miło- uśmiechnął się chłopak- prawda Annabeth?
-Owszem jest- powiedziałam.
-Oprowadzisz go jutro po obozie,a na razie odpoczywaj Percy, bo jeszcze Will cię tu przytrzyma dłużej- poradził centaur. Zaśmialismy się i wyszłam, a chłopak poszedł spać.
Wieczorem zobaczyłam Percy'ego na kolacji. Nasze spojrzenia się spotkały. Uśmiechnął się do mnie, a ja zaczerwieniona odwzajemniłam uśmiech. Widziałam poruszenie wśród wszystkich obozowiczów, a zwłaszcza wśród córeczek Afrodyty. One to zawsze się na takich ślinią. Możliwe że zajmie miejsce najprzystojniejszego chłopaka w obozie.
Po kolacji wróciłam do domku dalej myśląc o synu Posejdona. Czemu każda moja myśl się do niego sprowadzała? Nawet go nie znam. Wiem tylko to co wszyscy. On wie o mnie jeszcze mniej. Z takimi myślami zasnęłam.
Następnego dnia obudziło mnie moje rodzeństwo. Ubraliśmy się i czekaliśmy na konchę ogłaszającą śniadanie.
-Annabeth co myślisz o tym nowym?- spytał się jeden z moich braci.
-Nie wiem nie znam go prawie wogóle. Może dziś się to zmieni jak będę go oprowadzać po obozie- odpowiedziałam. Mój brat chciał się jeszcze o coś zapytać, ale rozległ się dźwięk konchy i trzeba było iść na śniadanie. Wyszliśmy z domku i skierowaliśmy się do pawilonu jadalnego. W drodze zobaczyłam Percy'ego wychodzącego z domku. Na śniadanie zjadłam tosty z serem i pokrojoną paprykę. Spojrzałam kontem oka na stół Posejdona. Jego syn jadł niebieskie naleśniki z niebieskim sosem. Może już tak ma. Gdy skończyłam ten chłopak do mnie podszedł.
-Hej Annabeth. Kiedy masz czas na to oprowadzanie?- zaczął.
-Mozemy nawet teraz.- stwierdziłam.
-Jak dla mnie spoko- uśmiechnął się. Przeszedł mnie dreszcz. Co się ze mną dzieje?
-W takim razie chodźmy- powiedziałam i poszliśmy.

/////////////////////////////////////////

Tak wiem, że krótkie, ale chce zobaczyć czy ktoś to wgl przeczyta. Piszcie co o tym sądzicie. Postaram się wstawiać często, ale zaczęła się szkoła i mam dużo nauki. I dużo lekcji. Zostawcie po sobie jakiś ślad.

Relacja Silniejsza Niż Wszystkie InneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz