1. Dobrzy ludzie nadal istnieją.

3K 176 76
                                    



          Palce zmarzły jej do tego stopnia, że marzyła jedynie o odrobinie ciepła. Chuchnęła w zaciśnięte w pięści dłonie, ale na niewiele się to zdało. Zachciało jej się płakać. Zazgrzytała zębami, by nie okazać słabości, by nikt nie zauważył, jak dygotała, by nie wzięli za słabeusza i rozejrzała się. Ludzie mijali ją, nie zaszczycając ani jednym spojrzeniem, a wręcz przysięgłaby, iż odwracali wzrok. Udawali, że nie widzą, jakby wraz z tym wybielali swoje sumienie. Nie widzieli, więc nie było problemu. Jednak problem był. I to ogromny. Pociągnęła nosem, wyczuwając nieprzyjemny zapach, oblepiający jej ciało, była niemal pewna, że zapach wniknął już głęboko w skórę. Nikt nie zwracał na nią uwagi. Na nią i na innych rozciągniętych wzdłuż chodnika na Eastside, tuż przy murach budynków. Murach, które z jednej strony w jakiś sposób odgradzały od wiatru czy też deszczu, a z drugiej wychładzały jeszcze bardziej ciała poprzyklejane do zimnej powierzchni. Bezdomni. Gdzie nie spojrzeć, skulona postać, czekająca na lepsze jutro.

          Usłyszała głośniejszy brzdęk i skrzyżowała niebieskie spojrzenie z przyjaznym wzrokiem kobiety niewiele starszej od niej. Trzymała za rączkę chłopczyka i to właśnie jego gest, to, że wrzucił jakiegoś drobniaka, sprawił, iż Kaylee przyjrzała mu się uważniej. Dzieciak, uśmiechając się do niej, ukazywał brak dwóch górnych jedynek. Oni jako jedni z niewielu nie patrzyli na nią jak na kogoś z zarazą, jak na trędowatą. Ta kobieta i ten chłopiec, najprawdopodobniej matka i syn, chociaż pewności nie miała, tchnęli w nią nadzieję, że ludzie potrafili okazać jeszcze drugiemu człowiekowi współczucie, dobro, ciepło. I chociaż obserwowała uśmiechniętą buzię dziecka, dostrzegła, jak kobieta pochyliła się, wrzucając do puszki kolejne pieniądze.

– Dziękuję – wyszeptała, nie spuszczając z niego oczu.

– Tommy, pożegnaj się. – Kobieta zwróciła się do chłopca, na co ten uśmiechnął szerzej i pomachał w kierunku Kaylee.

Uniosła dłoń wyżej, by powtórzyć jego gest. Matka z synem oddalili się kilka kroków, wtedy dotarły do niej słowa:

– ...kochanie, nigdy nie skreślaj człowieka, tylko dlatego, że nie ma pieniędzy. Za każdym z tych ludzi kryje się historia, często bolesna...

Więcej Kaylee nie usłyszała, bo skręcili w jedną z bocznych uliczek i tym razem dziewczyna nie powstrzymała łzy. Spłynęła po czerwonym od chłodu policzku, znacząc błyszczącym śladem wąską ścieżkę. Przetarła ją natychmiast skostniałymi palcami, upominając się w duchu i sięgnęła do niewielkiego notesika, który trzymała w kieszeni. Musiała to zapisać, chociaż wątpiła, by kiedykolwiek mogła zapomnieć te słowa.

– Dobrzy ludzie nadal istnieją, co? – odezwał się męski głos tuż obok, więc odwróciła głowę i uśmiechnęła się.

– Masz rację, Ray. Tego nie widać po tej drugiej stronie, zwłaszcza w dzisiejszych czasach.

Ciemnoskóry mężczyzna mocniej naciągnął wełnianą czapkę na zmarszczone czoło i wzruszył ramionami. Raymond i tyle. Nazwiska nie wyjawił. Zapytała raz, ale nie odpowiedział, dlatego też nie paliła się, aby go więcej nagabywać.

          Poznała Raya zaraz pierwszego dnia, kiedy się tutaj zjawiła. Ustawił do pionu dwójkę chłopaków, którzy w dość nieprzyjemny sposób próbowało dowiedzieć się co taka „laleczka" – jak ją nazwali – robiła w tych zakazanych rejonach. Miała ochotę zetrzeć im te cholerne uśmieszki z twarzy, jednak wtedy pojawił się on we własnej osobie, przeganiając natrętów. W jego oczach dostrzegała pewien smutek i zmęczenie. Zaoferował w końcu swoją pomoc, kiedy wyjaśniła mu, dlaczego się tu znalazła. I chociaż w pierwszej chwili wyraźnie widziała na twarzy malującą się podejrzliwość, to w jakiś sposób zaufał jej a ona jemu.

Kobieta z tajemnicą #BLIZNY1(JUŻ W KSIĘGARNIACH❤️) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz