ROZDZIAŁ 2

17 3 0
                                    

Wsłuchany w twą cichą piosenkę, wyszedłem na brzeg pierwszy raz.
Wiedziałem już rzeko, ze kocham cię rzeko. Że odtąd pójdę z tobą.
O, dobra rzeko, o mądra wodo.
Wiedziałaś gdzie stopy znużone prowadzić, gdy sił już było brak.

Wolna Grupa Bukowina, „Dobra rzeko"

Zanurzyła dłoń w spokojnej wodzie, po czym cofnęła ją gwałtownie, poczuwszy przeszywające jej skórę zimno. Odeszła na pewną odległość i stanęła obok niewielkiego krzewu, który dumnie zielenił się wśród wiosennej flory. Szarik szalał niedaleko, pragnąc powtórzyć gest swojej pani, tyle że całą masą swojego futrzanego ciała.

– Jest zimna, piesku, nie wolno – powiedziała do zwierzęcia, które słysząc jej słowa, nastawiło uszu i przechyliło łeb w jedną stronę. Zastygło przez chwilę w takiej pozycji, wpatrując się z błyskiem ciekawości w oku w Aleksandrę. Następnie podbiegło do niej, zostawiwszy za sobą brzeg plaży, na którym jeszcze przed chwilą znajdowały się jego łapy.

– Mądry piesek. – Pogłaskała go za uszami i wtuliła twarz w jego ciepły bok.

Oderwała się od przyjaciela i ruszyła z powrotem w stronę wody, tym razem wstępując na niewielki pomost, zarośnięty trawą od strony plaży. Owczarek pobiegł w ślad za nią. Wiekowe drewno zaskrzypiało pod nimi i wydało głuchy odgłos, gdy przechodzili wspólnie niepewną kładką. Ola jednak nie przejmowała się tym. Znała dobrze ten zaułek i wiedziała, że ich przechadzka po pomoście nie skończy się niechcianą kąpielą. Konstrukcja bowiem była podparta na mocnych, grubych palach z drewna.

Usiadła na skraju kładki, niemal dotykając tenisówkami powierzchni wody. Wpatrzyła się w widok przed sobą, który za każdym razem zapierał jej dech w piersi. Rozległa, zielononiebieska toń żyła swoim cichym życiem, jedynie czasem poruszana niewidocznymi dla oczu dziewczyny prądami. Jej odmęty były bogate w ryby, które zachęcały wędkarzy do połowów w tym rejonie. W oddali majaczyły wysokie pagórki, bujnie zarośnięte drzewami. Z tej perspektywy wyglądały, jakby miały zaraz wyskoczyć z podłoża i wpaść do rozległej wody, którą okalały.

To był jej zakątek. Uwielbiała tu przychodzić. Wiedziała, że na pewno został odkryty przez innych mieszkańców lub turystów. Raczej było niemożliwe, żeby jakiś skrawek plaży nad Soliną pozostał dziewiczym lądem. Tym bardziej, że był tutaj pomost. Jednak Aleksandra Kryszkiewicz za każdym razem, gdy tu przychodziła, czuła, że to miejsce należy tylko do niej. Było jej przystanią w chwilach radości i smutku lub też osobistą pustelnią, gdzie rozmyślała o życiu.

Pamiętała dobrze, jak trafiła tu po raz pierwszy. To było siedem lat temu. Jej świat się właśnie zawalił, a ona szła przed siebie, stawiając niepewnie kroki po nierównym terenie. Łzy przysłaniały jej widoczność. Co chwilę ścierała je rękawem dresowej bluzy. Jednak było to na nic, gdyż za chwilę pojawiały się kolejne. Nie wiedziała więc, jak tu trafiła. Kiedy jednak już znalazła ten urokliwy zakątek, nagle przestała płakać. To miejsce uciszyło ją i sprawiło, że choć na chwilę uspokoiła swoje serce. Każdą myśl – złą i dobrą, kierowała w stronę nieogarnionej wody oraz odwiecznych drzew – jej strażników. A one przyjmowały jej ból, szok i nadzieje z pełną wdzięcznością, nie pytając o nic. Miała nieodparte wrażenie, że to jezioro i zielone wzniesienia w jakiś sposób ją rozumieją. Poczuła pewną metafizyczną więź z tą przyrodą, jakiej nie czuła, nawet przechadzając się po ukochanych górach.

Odtąd przychodziła tu regularnie. Nie tylko w chwilach, gdy przeżywała trudne do zrozumienia emocje. Także na co dzień, gdy tylko znajdywała na to czas. Ta woda ją rozumiała. Czuła to poprzez niewidzialne wibracje, jakie wprawiały w ruch ciemną toń pod jej stopami, zawieszonymi nad jej powierzchnią. Kochała cały Zalew Soliński. Jednak miała wrażenie, że tylko tutaj istniała jakaś niezrozumiała magia, jakiej nie była w stanie ogarnąć rozumem. Widoki rozciągające się z tego miejsca, cisza, która koiła nerwy i zapach wody, zmieszany z wonią, jaką wydawały rosnące tu rośliny, zawsze inny, zależnie od pory roku, a także dnia – to wszystko sprawiało, że za każdym razem, gdy tu była, wiedziała, że odnalazła swój raj na ziemi.

Wiosenne Porządki II Tom Serii Bieszczadzkiej ✔ (W Sprzedaży, WASPOS)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz