Twoje włosy jak połoniny, spalone słońcem, pachnące wolnością.
Twoje oczy jak górskie potoki, co chłodzą me skronie w wędrówce bez końca.
Jeśli mam się obudzić, to tylko w Bieszczadach, gdzie Księżyc mieszka w chacie z liści malin.
Gdzie w strumykach się przegląda Wielka Niedźwiedzica, i gdzie nie poznasz, kto Anioł, a kto Bies...Cisza Jak Ta, „Ciepły sen o Bieszczadach"
Do okna na piętrze zaglądało śmiało późno kwietniowe słońce. Krzątająca się po pokoju brunetka, zakładała co rusz swoje długie włosy za ucho, które tego poranka zapomniała spleść w dwa wygodne kłosy. Drobinki kurzu wirowały w ciepłym świetle, kiedy poprawiała energicznie poduszki na dużym łóżku z jasnego drewna.
Dziś rozpoczynał się letni sezon w agroturystyce o wdzięcznej nazwie „Dom na Skarpie", w której pracowała. Nie tylko pracowała, ale również mieszkała w jednym z pokojów na parterze. Mieścił się obok przestronnego, otwartego salonu, a także sypialni Heleny i Grzegorza – właścicieli pensjonatu oraz jej rodziców. Te wiosenne porządki, jak zwykli je nazywać państwo Kryszkiewicz, potrafiły być naprawdę wyczerpujące i zaczynały się już miesiąc wcześniej. Teraz jedynie „zapinała wszystko na ostatni guzik" przed przyjazdem wczasowiczów. Mimo to Aleksandra nie wyobrażała sobie innego życia. Cichego i skromnego, skrytego za zielonymi wzgórzami ukochanych Bieszczadów.
Podeszła do okna i powiodła nieco zmęczonym wzrokiem po widokach, jakie rozciągały się tuż za szybą, przyozdobioną białą firanką. Dzięki temu, że budynek mieścił się dosyć wysoko, około 400 metrów nad poziomem morza, mogła z łatwością zobaczyć „Bieszczadzkie Morze", połyskujące w dole w pierwszych wiosennych promieniach słońca. Dookoła ciągnęły się ciemnozielone lasy, gdzieniegdzie odznaczające się jaśniejszym odcieniem. Usłyszała wyraźne postukiwanie dzięcioła w korę drzewa, który zawzięcie szukał czegoś na śniadanie. To przywołało ją do porządku, dlatego oderwała wzrok od okna i zabrała się z powrotem do pracy.
Zaczęła ścierać meble, nasączoną środkiem do czyszczenia, ściereczką. Półki wiszące na ścianie, etażerka z motywem orlika krzykliwego, stolik RTV, na którym na wąskiej nóżce stał niewielki telewizor oraz dosyć sporą szafę, w której przyjaźnie zadźwięczały metalowe wieszaki, gdy mocno przymknęła jej drzwiczki. Kiedy dotknęła delikatnie suchą ściereczką ram obrazu, przedstawiającego replikę Zalewu Solińskiego, opadła na krzesło, stojące blisko małego aneksu kuchennego. Znajdował się niedaleko okna, które chwilę wcześniej otworzyła, aby poczuć na rozgrzanej skórze rześkie, górskie powietrze.
Odetchnęła kilkukrotnie i napiła się wody z plastikowej butelki. Gdy odpoczęła, ruszyła do niewielkiej łazienki, mieszczącej się naprzeciwko okna. Wyczyściła energicznie wszystkie sanitariaty oraz kafelki, których biel zalśniła czystością. Następnie zawiesiła na haczykach kremowe ręczniki, które przyniosła wcześniej z suszarni, mieszczącej się blisko piwnicy.
– Gotowe! – powiedziała, gdy zamknęła drzwi ostatniego, wysprzątanego pokoju gościnnego.
Wszystko zdawało się tylko czekać na pierwszych gości tego bieszczadzkiego azylu. Ola lubiła ten moment, gdy w ich małym pensjonacie kończył się sezon zimowy, pachnący goździkami i jodłą, a zaczynał letni, przynoszący nowe możliwości i powiew świeżego powietrza.
Zeszła na dół, do kuchni, gdzie już siedziała mama, wciąż w rękawicach ogrodowych na dłoniach. Zdjęła jedną i z wdzięcznością wypiła duży łyk parującej kawy z kubka w czerwone grochy, który postawił przed nią tata. Jej jasne, a kiedyś kruczoczarne włosy, były wysoko upięte, a mimo to i tak odgarniała wolną dłonią niesforne kosmyki, wyplątujące się spod gumki. Helena zaczęła farbować włosy, kiedy tylko na jej głowie zamiast czerni zaczęło pojawiać się srebro. Mówiła, że nie chce wyglądać jak choinka przyprószona śniegiem, a jasna farba maskowała dobrze siwe pasma, pozwalając na rzadsze malowanie odrostów. Jednak Aleksandra uważała, że jest jej pięknie w każdym kolorze włosów – nawet w siwiźnie.
CZYTASZ
Wiosenne Porządki II Tom Serii Bieszczadzkiej ✔ (W Sprzedaży, WASPOS)
ChickLitAleksandra Kryszkiewicz wraz z rodzicami prowadzi rodzinną agroturystykę w Polańczyku. Kocha Bieszczady i swoje zajęcie. A gdy tylko ma wolną chwilę chodzi nad Zalew Soliński i tam w swoim tajemnym zaułku rozmyśla lub po prostu delektuje się ciszą...