Rozdział 2

19 2 0
                                    

Weszłam do szkoły. Zapach kurzu dusi mnie przez maseczkę. Kaszlę. Stan przed zawałowy po jednym kichnięciu pani woźnej. Uciekam pod salę, w której będę miała lekcję. Słyszę na korytarzu trąbkę.
   -,, Już się zaczynają rozgrywać"- pomyślałam.
      Położyłam plecak na ziemi i wyjęłam telefon jak to typowy bachor XXI wieku. Siedzę i gapię się w ten ekran, aż nagle czuję oszałamiający ból w stopie. To nie wszystko. Czuję też coś mokrego na moich łydkach, które na szczęście miały pancerz z jeansów. Najgorsze w tym całym zdarzeniu jest to, że to co mi nadepnęło na stopę ma rozmiar 45, jeansy były białe, a napój kawą z mlekiem.
- Co ty odwalasz baranie?!- wrzasnęłam. Popatrzyłam na moje spodnie i autentycznie się załamałam.

   - A ty co kładziesz syry na korytarzu?!
- Słucham?
- Głucha?! Gdybyś się nie rozpychała na korytarzu to by się to nie wydarzyło - mówił to wycierając swoje buty jakbym była brudna czy coś.
- A ty co, królewicz, że pod nogi nie możesz patrzeć?!
-Wiesz co ,zrobię ci wyjątek bo jesteś ładna, ale jeśli jeszcze raz to się stanie...
- Słucham?! Traktujesz mnie tak tylko dlatego, że jestem ładna?!
        Byłam tak wściekła, że palnęłam jeszcze kilka dziwnych tekstów, ale on zdążył odejść. Spojrzałam jeszcze raz na spodnie. Akurat był dzwonek i weszłam do klasy, a tam czekał na mnie totalny cringe...

(nie) normalna klasa siódmaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz