Rozdział 4 - It's okay to cry sometimes

653 64 4
                                    

Tymczasem Iwaizumi stał nie mogąc poruszyć nawet palcem i wpatrywał się w przyjaciela ze łzami w oczach.
Widząc to szatyn uśmiechnął się pod nosem.

- Jesteś idiotą Iwa-chan. - powiedział z uśmiechem i objął drugiego chłopaka.

Po chwili Hajime niepewnie przytulił Oikawę.

I zanim zdążył się nad tym zastanowić, mocno przyciągał szatyna do siebie i uspokajająco gładził go po włosach.
Chociaż w tym przypadku chciał uspokoić bardziej siebie niż Oikawę.

- Wiem. Ale ja naprawdę... Naprawdę się bałem, że znowu zrobisz jakieś głupstwo.

Mówił Iwaizumi, cały czas mocno obejmując przyjaciela.

Po pewnym czasie puścił go jednak i spojrzał na niego chłodnym wzrokiem.
Oikawa nie potrzebował słów by zrozumieć czego oczekuje brunet.

Oczekiwał rozmowy.
Wyjaśnienia.
Ale zasługiwał przede wszystkim, na przeprosiny.

- Wybacz mi Iwa-chan. Nie powinienem był mówić, że to twoja wina. Wiem, że tobie też jest bardzo ciężko, a mimo to zarzuciłem ci, że...

- W porządku.

Iwaizumi uciął wypowiedź przyjaciela i zmierzwił mu włosy.
Oikawa skrzywił się nieco, ale nic nie powiedział.

- Na początku byłem wściekły, to fakt. Ale ja też nie jestem bez winy...

Hajime chciał coś jeszcze dodać, ale przeszkodził mu dźwięk kapania.

Najpierw odruchowo spojrzał w górę, a gdy jego wzrok powędrował w dół, na chodnik skapnęła właśnie kolejna kropelka krwi z przedramienia Oikawy.

- Cholera... - zaklął pod nosem Iwaizumi.

Po chwili jego wzrok padł na jasny kawałek materiału, który Tooru dalej ściskał w dłoni.

No tak przecież swoim przybyciem, brunet przeszkodził Oikawie w opatrzeniu rany.
A potem wszedł z nim w dyskusję, zamiast jak rozsądny człowiek pomóc mu zatamować krwawienie.

- Daj mi to. - powiedział wyrywając koszulkę z rąk zdezorientowanego szatyna.

Następnie zaczął powoli i delikatnie wycierać przedramię przyjaciela z cieknącej krwi.

Nie będąc pewnym czy Tooru przemywał już ranę, Iwaizumi wyjął z torby wodę i polał nią rękę szatyna, a także nieco zmoczył koszulkę, którą wycierał krew, która miejscami zdążyła już zakrzepnąć.

Gdy przyłożył mokry materiał bezpośrednio do rany usłyszał ciche syknięcie, ale oprócz tego, Oikawa nie wydał z siebie żadnego dźwięku.

Chwilę później bluzka była zawinięta na przedramieniu szatyna, dzięki czemu krew powoli przestawała płynąć.

- Dziękuję. - powiedział cicho Oikawa, a Iwaizumi skinął tylko głową.

Zaraz po tym poprowadził przyjaciela do najbliższej ławki, by mógł trochę odpocząć.
Utrata krwi mogła być niebezpieczna, dla osłabionego organizmu Oikawy.

Tooru jednak zamiast odpoczywać wolał poważnie porozmawiać.

- Iwa-chan, jeszcze raz przepraszam. Za to co dzisiaj powiedziałem. Ja po prostu... Nie wiem już co mam robić. To, że dbasz o mnie w taki sposób jest dla mnie nowe, a okoliczności... Ja... Mówiłem, że wszystko ze mną w porządku, ale to nie prawda.

Wyrzucił z siebie Oikawa, a Iwaizumi spojrzał na niego, w połowie z zaskoczeniem w połowie z ulgą.

Cieszył się, że szatyn wreszcie przyznał przed nim i przed sobą samym, że coś jest nie tak.

I've Had Enough ▪︎IwaOi▪︎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz