"Koniec To Początek Czegoś Nowego"

26 6 4
                                    

Usiadłem na łóżku czując, że ciężko mi było stać. Nevra usiadł obok mnie i mnie przytulił. Zaczęliśmy rozmawiać o jakiś bzdurach unikając tematu rodziny.

W połowie obozu bawiliśmy się w berka, we dwoje. Nieszczęśliwym trafem ja wywaliłem się gdy biegłem tyłem, bo chciałem spojrzeć jak daleko jest Nevra. Czarnowłosy też się wywrócił, tyle że na mnie. Byliśmy trochę za blisko siebie, przez co instynktownie go zrzuciłem z siebie. Szybko się podniosłem. Podałem mu rękę, a ten z jej pomocą również wstał.

– To trochę bolało – przyznał czarnowłosy. Poczułem się przez to trochę gorzej, ale troszeczkę się wystraszyłem, że zaraz mnie uderzy.

– Bardzo przepraszam! Nie chciałem tego, to był odruch – chciałem się jakoś wytłumaczyć.

– Nie musisz się przejmować. Wszysto jest okej – powiedział, uśmiechając się do mnie. Niepewnie odwzajemniłem gest.

Potem zaczęliśmy rozmawiać o jakiś bztetach. Jeszcze później był trening. W końcu po ciężkich dwóch tygodniach wysiłku, przyszło wrócić do domów. Tak bardzo nie chciałem się żegnać z Nevrą, ale na całe szczęście dostałem jego numer. Cieszyłem się jak jakiś pojebany w duchu, ale nie mogłem dać tego po sobie poznać.

Wróciłem do mojego rodzinnego miasta - Москва(czyt. Moskva). Stolica kraju, ale podobno niedługo mieliśmy się przenieść gdzie indziej, jednak to się nie wydażyło.

Miesiąc dzień w dzień uczyłem się do szkoły oraz chodziłem na treningi. Czułem się strasznie pusto, ale przypomniałem sobie, że mam numer mieszańca o pięknych czarnych włosach i ślicznej sercowej twarzy(tak, takie coś istnieje). Od razu po powrocie do domu, napisałem do niego krótkie "hej, to ja Kanashimi". Na odpis musiałem czekać dobre dwie godziny.

Nevra
O, hej!
Myślałem, że już zapomniałeś o moim istnieniu

Kanashimi
Byłem zawalony nauką i treningamj
Jeszcze aż tak źle za mną nie jest, by zapomnieć o tobie

Nevra
Miło
Niestety muszę cię opóścić tak szybko, bo zaraz mam trening

No i tak szybko zakończyła się nasza pierwsza konwersacja. Jednak później umieliśmy rozmawiać do najpóźniejszych wieczorów.

Jak się zachowywał w stosunku do mnie Kirai? Okropnie. Ciągle mi dokuczał, a ojciec udawał, że tego nie widzi albo na prawdę był ślepy. Jednynie kiedy podniósł głos na mojego bliźniaka to w tedy kiedy zadzwonili z logowiska i zapytali się o siniaki na moich rękach oraz nogach.

Jednak miałem wsparcie mojej małej siostrzyczki. Nawet gdy nie miałem czasu to się z nią bawiłem i rozmawiałem. Nie chciałem by czuła się opuszczona, tak jak ja gdy tata zmarł niby w wypadku, tak mi wmawiali.

Dzieciaki w szkole na zajęciach zintegrowanych i nie tylko, były mega fajne. Cieszyłem się, że od szóstego roku życia tam uczęszczałem. Byłem jednym z tych co mieli w szkole podstawowej język obcy, z czego bardzo się cieszyłem.

Niestety gdy rozpocząłem mój dziesiąty 4ok życia to musiałem zmienić szkołę. W szkole niższej średniej było ciężej, ale nie aż tak bardzo bym nie dawał sobie rady. Tygodniowo miałem 29 godzin siedzenia w szkole, ale mi to jakoś nie bardzo przeszkadzało. Niektórzy nauczyciele byli tak mili i jak zrobili już nam lekcje to można było poużywać telefonu. W tedy pisałem do wuja Allana zapytać się czy wszysto z nim okej oraz czy mogę do niego przyjść. Zazwyczaj odpowiadał, że jest dobrze, ale lepiej bym nie przychodził, bo mam treningi i nauke. Często się go nie słuchałem, itak przychodziłem do niego, przynajmniej się przywitać, bo miałem po drodze do domu. Często jednak zostawałem u niego na obiad czy jakiś posiłek by pogadać, przy okazji pomagał mi z lekcjami.

W zimie brałem udział w zawodach. Pierw jedynie z lodowiska, ale trener powiedział, że mogę spróbować swoich sił w regionalnych zawodach. Zapisano mnie jeszcze na zawody krajowe, bo może dobrze mi pójdzie. Czy poszło? W regionalnych tak, udało mi się zająć drugie miejsce w kategorii juniorów. Jak za to mi poszły krajowe? Lepiej nawet o tym nie mówić. Zestresowałem się, widząc ile jest ludzi wokół i cały czas myliłem kroki. Jakimś cudem zająłem przed ostatnie miejsce, a nie ostatnie.

Wszystko było takie same, aż do moich 14 urodzin. W tedy do mojego miasta przeprowadził się Nevra. Los chciał, że zapisał się do mojej szkoły, ale tylko na ostatni rok. Zaczęliśmy częściej się spotykać na kawę czy po prostu na spacer.

Był dokładnie środek października. Już było zimno, ale jakoś bardzo mi to nie przeszkadzało. Miałem pilnie spotkać się z czarnowłosym w parku, bo musiał mi o czymś powiedzieć.

Czekając na czarnookiego spacerowałem po ścierzkach obserwując bawiące się dzieci. Pomyślałem, iż sam kiedyś chciałbym mieć takie maluchy. Może to duża odpowiedzialność, ale na pewno czas by nadszedł. Usłyszałem jakiś bieg, przez ciekawość spojrzałem w tamtą strone. Z daleka rospoznałem czarną czupryne pozostawioną w nieładzie, bo jej właściciel wyraźnie był zabiegany. Był ubrany w jakieś czarne dżinsy i granatowy płaszcz. Na szyi miał biały szal, związany jak w jakiś filmach. Zaśmiałem się widząc go tak wystrojonego, bo zazwyczaj nosił pierwsze lepsze coś z szafy.

Pomachałem mu, a on mi odmachał. Wbiżywszy się na wystarszającą odległość, już spokojniej podszedł do mojej osoby. Uśmiechnął się promiennie, pokazując przy tym swoje wampirze kły.

– Wybacz, że tak negle, ale chce ci to powiedzieć jak najszybciej – powiedział łapiąc jeszcze oddech pomiędzy zdaniami składowymi.

– Nic się nie stało. Nie robiłem nic ważnego – przyznałem szczerze. Przed otrzymaniem od niego SMS'a jedynie pomagałem siostrze w lekcjach, co miał robić Kirai, więc zwaliłem to na niego, przy wyjściu.

– To dobrze – powiedział. Widać było, że chciał mówić dalej, ale był tego nie pewny. – Od jakiegoś czasu zastanawiałem się co do ciebie czuje... – zaczął. Patrzał się wszczędzie tylko nie na mnie. Chwilę staliśmy tak w ciszy. – Doszedłem do wniosku, że mi się podobasz – wymamrotał cicho. Patrzałem się na niego z szokiem, ale też czułem szczęście. Chwilę staliśmy tak w ciszy, aż w końcu go po prostu przytuliłem, bo nie mogłem nic powiedzieć z nadmiaru emocji. Nevra odwzajemnił uścisk, ale już chwilę później się odsunąłem.

– Też mi się podobasz – przyznałem. Uśmiechałem się do niego jak jakiś debil. Ten ma moje słowa też zaczął tak wyrażać swoją radość.

– To może chciałbyś zostać moim chłopakiem Claus? – zapytał specjalnie podkreślając moje nazwisko, bo wiedział, że to mnie drażni. Westchnąłem cicho.

– Chciałbym, ale nie wiem jak ojciec na to zareaguje – mruknąłem z lekkim smutkiem. – Jednak nie musi o wszystkim wiedzieć i jak narazie możemy spróbować – powróciłem do uśmiechu, by nie sprawiać wrażenia przybitego.

Tak oto zaczął się mój pierwszy, jeden z gorszych związków.

~~~

Przepraszam za moje wstawianie jednego rozdziału na miesiąc, ale macie tu ponad 1000 słów rozdziału. Proszę nie bijcie mnie, ale mam za dużo szłoy i zaległych książek do przeczytania.

Stąpając po cienkim lodzieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz