"it's always you"

946 123 7
                                    

- Ty wcale nie…

- Owszem.

- Ale…

- Ciii. Pozwól kinematografii przemówić za ciebie.

Candice opadła na fotel kinowy z miną człowieka, który widział już wszystko i to wszystko wcale mu się nie podobało; oczywiście, nie obyło się bez syków ludzi siedzących z przodu, którzy niewątpliwie oberwali po plecach wściekłym kopniakiem Candice.

- Mówiłeś, że to komedia romantyczna.

- Nie, mówiłem że to film, który… może będzie komedią. Z romantyzmem.

- … Ashton. To jest maraton Władcy Pierścieni. Wersje reżyserskie.

- … Wcale nie. Nie reżyserskie.

Candice opadła głębiej w fotelu, wymierzając tym samym jeszcze jeden soczysty kopniak facetowi, który siedział przed nią i który z nienawiścią wyzierającą z oczu syknął, że kawałek dalej są sofy dla zakochanych.

- Idźmy tam, Ash.

- Ale tam się źle patrzy, Candice.

- Wiesz na co mi się źle patrzy? Na…

- Okej, okej, idziemy.

Ashton skierował się we wskazaną przez Candice stronę, powłócząc nogami i mamrocząc o zniszczonym majestacie Gandalfa, jednak po chwili przyszedł mu – Ashtonowi, nie Gandalfowi – do głowy świetny pomysł.

- Candice…

- Hm?

- Ja…

- Czy to Dumbledore?

Ashton postanowił na razie nie wprowadzać swojego planu w życie, ponieważ poczuł głęboki niesmak do ignorancji swojej ukochanej; nagle poczuł silną ochotę, by schować głowę w popcornie i krzyczeć ile sił w płucach.

- To Gandalf.

- Wygląda jak Dumbledore.

- Candice, to rasistowskie. Geriatrystyczne.

- Jestem pewna, że nie ma takiego słowa jak „geriatrystyczne”.

Candice przewróciła oczami, zupełnie nie rozumiejąc oburzenia Irwina, który wyglądał, jakby chciał utopić się w popcornie i polać na dodatek głowę przepłaconą colą, kupioną przy kasie.

- Czy to to o czarodziejach jest?

- CANDICE.

- Nie sycz tak na mnie! Liczyłam na coś tutaj!

- Na co liczyłaś, na Goslinga?!

Candice postanowiła nie skwitować niezwykle ciętej riposty Ashtona i oddać się, jak to wcześniej zostało ujęte, kinematografii, która bądź co bądź, była jakimś sposobem na zajęcie oczu przez najbliższe… dziesięć godzin.

- A ten to kto?

- Candice…

- NO CO.

- Elf.

Ashton zaczynał poważnie żałować wybrania się na maraton Władcy Pierścieni z osobą, która myli Dumbledore’a z Gandalfem; Ashton żałował tego występku bardziej, niż odrzucenia stypendium Julliarda kilka lat wcześniej, a to dość duża żałość.

- Ash…

- Hm?

- Czemu on ma włochate stopy?

- Słodki panie, Candice….

Ashton zaczął również poważnie rozważać, czy odstawienie ataku paniki a’la struś i schowaniu głowy w uprażonej kukurydzy nie byłoby najzdrowszym wyjściem z impasu, mierzącego metr siedemdziesiąt pięć w dwóch warkoczach i ubranego w t-shirt ze Spidermanem.

- …

- Ech. Co?

- …. skąd znasz Goslinga?

- Co? A, na plakacie był.

Candice przejrzała w głowie premiery ostatnich kilku miesięcy i nijak mogła sobie przypomnieć żadnego filmu, w którym Ryan Gosling miałby na tyle dużą rolę, by wepchnąć się na plakat i to w takim miejscu, by zostać zauważonym przez Ashtona „Jazzowe Rączki” Irwina.

- Ej. Ale Gosling teraz w niczym nie gra.

- Ciiiiiii.

- Zaciekawiłeś mnie, więc nie waż się mnie uciszać. Skąd znasz Goslinga?

- Jak słowo daję, Candice…

Candice nie miała zamiaru słuchać, jakie słowo chce dać Ashton, dlatego postanowiła wykorzystać swoja najsilniejszą i jednocześnie, najlepszą broń; bez chwili zastanowienia zaczęła całować szyję Irwina i powoli przesuwać pocałunki na linię szczęki.

- Co się…

- Ash, daj mi buziaka.

- Candice! Nie widzisz! Frodo! Pierścień! Akcja!

- Ashtoooon…

Ashton chciał oglądać film, bardzo chciał, ale czasami najlepsza część filmu to to, co dzieje się na sali podczas projekcji, zwłaszcza, gdy ma się miejsce na wygodnej sofie dla zakochanych par.

Candice bardzo nie chciała oglądać filmu, który na pierwszy rzut oka wyglądał jak Harry Potter dla dorosłych, jednak czego się nie robi dla siedzenia w absolutnie ciemnej sali na sofie dla zakochanych.

Jeśli maraton Władcy Pierścieni był równoznaczny z niezwykle złaknioną dotyku Candice, Ashton mógł odpuścić sobie mamrotanie kolejnych kwestii Frodo i wrócić do kina następnego dnia, samemu.

Jeśli maraton przerobionego Pottera był równoznaczny z pocałunkami, Candice mogła pójść na taki układ i wrócić do kina na wersje reżyserskie.

/ unchained melody /Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz