#5 (Roy x Riza)

175 16 38
                                    

Witajcie moje kochane Kamyczki! Jak wam mija drugi dzień świąt? Odpoczywacie ile wlezie? Wszyscy sobie na to zasłużyliśmy, nie prawda?

Co dostaliście na święta? Podobało wam się to? Ja dostałam dwie gry ala domowy escape room, dwie czekotubki, czekoladę o smaku masła orzechowego i świeczuszkę o zapachu jabłkowo-cynamonowym. Te dwa ostatnie to od przyjaciółki dostałam.

Wracając do shota, jest on kontynuacja pierwszego shota z naszym Royai, wyjaśnienie jaka to choroba (mam nadzieję że mnie nie zabijecie za to co wybrałam na jej chorobę).

A tymczasem...

Shot z shipem Roy x Riza. Zapraszam serdecznie do czytania!

🔥🔫🔥🔫🔥🔫🔥🔫🔥🔫🔥🔫🔥

Kwiatów moje uczucia

Riza czuła że głowa jej pęknie od siedzenia w swoim domu, gdzie mieszkała od przeprowadzki do Centrali. Cisza która trwała w pomieszczeniu była wręcz nie do zniesienia, chociaż to był jej wybór siedzeć w domu niż w Kwaterze Głównej w Centrali. Mogła pogratulować tylko sobie samej takowej głupoty.

Siedząc na kanapie, patrzyła nieprzytomnie to w ścianę, to w sufit, to na stół w jadalni zawalony dokumentami z pracy by przeglądać je samej w domu. Co prawda co rusz stosik papierologii zwiększał się z dnia na dzień odkąd przestała tam zaglądać, do gabinetu pułkownika, ale nie miała sił podejść do stolika. Czuła się wypruta z emocji, a ból w klatce piersiowej wcale jej nie pomagał w podniesieniu się z wygodnego mebla.

W palcach obracała kwiat fioletowego storczyka. Wokół niej, na kanapie, podłodze i brzuchu blondynki, odzianym w czarny golf który nosiła pod mundurem. Długie, proste blond włosy opadały na ramiona, splątane i przetłuszczone, przez nie mycie ich od kilku dni, ale mało ją to obchodziło w tym momencie.

Bardziej niż własny wygląd, obchodziło ją to, jak bardzo była głupia. Głupia, bo odtrąciła uczucia pułkownika do jej osoby, choć mogło jej to pomóc. Ale nie, ona jest zbyt głupia, bo myślała wtedy że będzie jedną z wielu dziewczyn z którymi Roy się bawi na krótki moment, po chwili porzucając .

Nie pomyślała wtedy że ten nie żartował.

Rebecca miała rację, pogłupiała do reszty.

Black Hayate, który martwiąc się o swoją panią chciał ją pocieszyć, położył głowę  na kolanie swojej pani. Szczeniak smutno patrzył na swoją panią czarnymi oczami, a on sam piszczał smutno. Żal kroiło mu serce, gdy patrzył na panią porucznik w tym stanie. Czuł się bezradnie, nie wiedząc jak ma pomóc swojej pani.

Brązowe oczy przeniosły się na czarno-białego szczeniaka. Delikatnie uniosła dłoń, kładąc ją na pysku zwierzaka, a po chwili na głowie, drapiąc go pomiędzy uszami. Nie mogła sobie pozwolić na pełne radości pieszczoty, kompletnie nie miała na to siły.

***

Nie pamiętała kiedy to się zaczęło. Może jakoś w momencie, gdy omal go nie straciła w laboratorium. Gdy Lust uśmiechnęła się kpiąco w jej stronę, a po jej twarzy zaczęły się toczyć łzy. Czuła że w chwili gdy do niej strzelała, że choć minimalnie czuje ulgę. Skończyło się, gdy magazynek obwieścił koniec amunicji.

Radość jaka opanowała jej serce, gdy zobaczyłam szatyna żywego, rannego ale żywego, tak jak stał przed laboratorium. Ulga zalała jej ciało, chociaż płuca boleśnie ją bolały. Wtedy myślała że to od krzyku, albo od żaru który powstał przez płomienie Mustanga.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 26, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Fullmetal Alchemist, czyli "Kto jest niski, jak pensja nauczycieli?!"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz