1.

6.4K 202 78
                                    

Samantha

Z wyrazem szoku wymalowanym na twarzy, po raz kolejny spojrzałam na ekran monitora.

– To nie może się dziać naprawdę – jęknęłam cicho, tak żeby nikt inny mnie nie usłyszał. – Ja pierdolę.

W końcu wzięłam się w garść i zabrałam za pisanie kolejnej wiadomości. Im szybciej ją napiszę, tym lepiej, a przynajmniej taką miałam nadzieję. Nawet nie chciałam myśleć o konsekwencjach swojej nieuwagi.

Panie Sullivan, z całego serca przepraszam za poprzednią wiadomość. Jak zapewne się Pan domyślił, została wysłana przez pomyłkę.

Z wyrazami szacunku,

Samantha Spinster, DeF Interactive Inc.

Ponownie spojrzałam na wcześniejszego e-maila, którego wysłałam do naszego największego, a jednocześnie najważniejszego klienta. Zażenowanie, które czułam, sprawiało, że miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Przez tyle lat budowaliśmy pozytywny wizerunek firmy, a ja w jednej sekundzie to wszystko przekreśliłam.

Megan! Red Alert!

Ten pieprzony skurwysyn zaprowadzi mnie wprost w ciasne objęcia kaftana bezpieczeństwa. Dzisiaj ja + Ty i dużo wina.

Ps. Nocuję u Ciebie!"

Kliknęłam „usuń", ponieważ Jack miał dostęp do mojego służbowego maila, co prawda wiedziałam, że nie zagląda na niego regularnie, ale wolałam nie ryzykować. Gdyby to zobaczył, zabiłby mnie albo od razu żywcem zakopał w ogrodzie. Zabiłby mnie po raz drugi, gdyby się zorientował – a zrobiłby to na pewno – że e-mail był o nim.

Jackson De Feo, mój najlepszy przyjaciel ze studiów oraz chłopak od ich końca. Zamieszkaliśmy razem zaraz po opuszczeniu akademickich murów i tak trwamy już od pięciu lat. W tym czasie wspólnie założyliśmy DeF Interactive Inc. ­– agencję reklamową, która była naszym dzieckiem.

Niestety, odkąd pojawił się Sullivan, a wraz z nim cała masa jego partnerów biznesowych, nasza agencja zaczęła zarabiać duże pieniądze, co wpłynęło na to, że najwyraźniej Jacksonowi ktoś wsadził kij w dupę. Z miłego i zabawnego chłopaka zmienił się w gburowatego pajaca, traktującego każdego jak gówno, a mnie dodatkowo jak pięciolatkę, która z niczym sobie sama nie umie poradzić. Zupełnie nie widział tego, że od lat nie robi nic poza kontaktem z klientem oraz pozyskiwaniem nowych zleceniodawców. Całą najgorszą robotę odwalałam ja, wraz z innymi pracownikami, a on ograniczał się do podpisywania tego swoim nazwiskiem.

Powinnam odejść. Nie tylko z firmy, ale również od niego i doskonale o tym wiedziałam, jednak z jakiegoś powodu wciąż tego nie zrobiłam. Za każdym razem, gdy krzyczałam mu w twarz, że nie chcę go więcej widzieć, nagle zamieniał się w starego Jacksona, którego pokochałam, i obiecywał mi, że tym razem naprawdę się zmieni. A ja, chociaż już w to nie wierzyłam, przyjmowałam jego przeprosiny po to, żeby po tygodniu wszystko wróciło do normy. Normy z kijem w dupie w roli głównej. Chyba po prostu miałam problem z przyznaniem przed samą sobą, że całe moje życie było jedną wielką pomyłką.

Dzisiejszy dzień zaczął się paskudnie i najwyraźniej miał skończyć się jeszcze gorzej. Kiedy rano przyszłam do biura, okazało się, że mamy do poprawy cały projekt, ponieważ klientowi nie spodobała się nasza wizja. Miałam więc w planach zostać po godzinach, żeby zrobić jak najwięcej, jednak Jackson oznajmił mi, że zaprosił na kolację państwa McKinley.

Gdyby to była kolacja w restauracji, nie powiedziałabym ani słowa, ale nie. Jack zaprosił ich do naszego domu! Nie widział żadnego problemu w tym, żebym przez cały dzień poprawiała projekt, w międzyczasie zamawiała catering, sprzątała dom i szykowała najlepszą zastawę. Właśnie dlatego pękłam. Chciałam napisać e-mail do Megan, jednak przez to, że byłam roztrzęsiona półgodzinną kłótnią z moim facetem w jego gabinecie, którą słyszeli chyba wszyscy pracownicy, nie zauważyłam, że pomyliłam adresatów. A mogłam wysłać SMS-a! Albo zadzwonić! Wybrałam e-mail, ponieważ Meg, jako asystentka starszego biznesmena, wiecznie siedziała w sieci lub na telefonie służbowym, a swój sprawdzała zaledwie co kilka godzin. Miała na głowie praktycznie całą firmę, więc zupełnie się nie dziwiłam, że nie ma czasu na prywatne sprawy i już dawno wypracowałyśmy sposób komunikacji w nagłych sytuacjach – wysyłałam jej wiadomość na służbowego maila, którego kasowała po odczytaniu, a następnie do mnie dzwoniła.

Pomyłka [WYDANA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz