2.

3.4K 176 83
                                    

Samantha

Obudził mnie potworny ból głowy oraz tak silne pragnienie, że miałam ochotę napić się wody z kranu, która zdecydowanie nie nadawała się do spożycia.

Wyplątałam się z pościeli w sypialni gościnnej Megan. Właściwie mogłam powiedzieć, że to moja druga sypialnia, bo to właśnie ja najczęściej tu nocowałam, co wyraźnie świadczyło o tym, jak bardzo mój związek był do kitu.

Opłukałam twarz w łazience i umyłam zęby, a później zeszłam na pierwsze piętro, po czym skierowałam się do kuchni. Megan siedziała na wysokim stołku, przy kuchennej ladzie, opierając głowę o dłonie. Przed nią stała szklanka soku pomarańczowego.

– Ja też chcę – wymamrotałam. Wzięłam szklankę z szafki, po czym otwarłam lodówkę.

– Wypiłyśmy pięć butelek wina – jęknęła Meg, patrząc na mnie przez palce. – Jeśli dzisiaj nie umrę na kaca, to znaczy, że jestem nieśmiertelna.

Już miałam jej odpowiedzieć, jednak przerwał mi dzwonek do drzwi.

– Ja pierdolę, kurwa – mamrotała przyjaciółka, zsuwając się ze stołka. – Jestem sobota, dwunasta w południe. Kogo tu, do cholery, niesie?

Oparłam się o ladę, zanurzając usta w zimnym soku. Chryste, miałam kaca giganta, nie pamiętałam nawet, jak znalazłam się w sypialni, za to pudełko po pizzy, które wciąż leżało na stoliku w salonie, jasno sygnalizowało, że najwyraźniej zgłodniałyśmy w środku nocy. Cóż... tego również nie mogłam sobie przypomnieć.

Nagle z korytarza dobiegły mnie podniesione głosy. Najwyraźniej Megan musiała wdać się w pyskówkę z nowym gościem. Westchnęłam przeciągle i zasłoniłam twarz dłońmi. W takim razie, to musiał być...

– Samantha – warknął Jackson, stając w kuchni. – Co ty odpieprzasz? Musiałem zabrać McKinleyów do restauracji i kłamać, że jesteś chora. Jak ty wyglądasz?

– Wybacz, Sam – powiedziała przyjaciółka, siadając na swoim miejscu i posyłając mi przepraszające spojrzenie. – Wepchnął się środka. Wcale nie chciałam go wpuszczać.

Popatrzyłam na mojego chłopaka. Miał na sobie ciemne dżinsy oraz jasną koszulkę polo, która opinała jego mięśnie. Czarne włosy były idealnie ułożone, a twarz świeżo ogolona. Wyglądał, jakby wyszedł wprost z sesji zdjęciowej dla jakiegoś modnego magazynu. Jaka szkoda, że za takim wyglądem nie kryło się nic więcej. Wczoraj, gdy tylko odczytałam wiadomość od Sullivana, przezornie wyłączyłam telefon. Wiedziałam, że kiedy Jackson zauważy moją nieobecność, od razu zacznie wydzwaniać. Na pewno domyślił się, gdzie może mnie znaleźć, jednak nie mógł nic z tym zrobić. Nie wystarczyłoby mu czasu, żeby po mnie przyjechać i dopiero wtedy pojechać na kolację z McKinleyami. Mogłam się więc spodziewać tego, że pojawi się z samego rana.

– Daj mi spokój, Jackson – powiedziałam, upijając kolejny łyk. – Nie chce mi się z tobą rozmawiać.

– Świetnie – warknął. – Wcale nie musisz. Zbieraj się. Zarezerwowałem ci kosmetyczkę. Tak sądziłem, że się tu upijesz. – Rzucił pogardliwe spojrzenie mojej przyjaciółce, na szczęście Meg nic sobie z tego nie robiła. – Dzisiaj jest przyjęcie charytatywne, na którym musimy być. Nie możesz tak wyglądać.

– Jakie znowu przyj... – Wtedy to do mnie dotarło: zapomniałam. Zapomniałam o balu, podczas którego, pod przykrywką dobrych uczynków, zwykle załatwiało się biznesowe sprawy i umawiało na milionowe kontrakty. – Zapomniałam.

– Ty nigdy o niczym nie pamiętasz – wysyczał. – Zbieraj się.

– Bo mam za dużo na głowie! – krzyknęłam tak głośno, że aż Megan jęknęła i zasłoniła uszy dłońmi. – Wszystko zwalasz na mnie, sam skupiając się tylko na kolacjach, spotkaniach i balach!

Pomyłka [WYDANA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz