-Cześć!-usłyszałam za sobą czyjś głos.-Odwróciłam się i ujrzałam przed sobą dwie dziewczyny. Wyglądały przyjaźnie. Jedna z nich miała wyraźnie ciemniejszą karnację, oraz czarne włosy związane w warkocza. Druga nastolatka przypominała mi natomiast jakąś postać z anime. Krótkie do ramion blond włosy w połączeniu z wielkimi niebieskimi oczami sprawiały, że wyglądała pięknie.
-Hej- Uśmiechnęłam się i odeszłam od boksu Phoenixa.
-Jak masz na imię? Nigdy wcześniej Cię tu nie widziałam- odezwała się brunetka.
-Jestem Amy Steinberg- odpowiedziałam.-Przyjechałam na lato do dziadków i...-urwałam, bo dziewczyny przyglądały mi się w osłupieniu.-Eee... Coś nie tak?
-Amy Steinberg?-Zapytała blondynka.-Czyli to ty znalazłaś Phoenixa i przyprowadziłaś tutaj?
-No...tak.-Odpowiedziałam.
-Czyli, jesteś jedyną, której się to udało- dodała pierwsza dziewczyna.- Nawet Klarze, jego właściciele się to nie udało. Gdzie Ty się uczyłaś jeździć?-Zapytała zaskoczona.
-Ja... Nigdy w życiu nie jeździłam konno- odpowiedziałam trochę zawstydzona.
Wszyscy dookoła przerwali rozmowy i popatrzył się na mnie ze zdumieniem.
-Mówisz serio?-Blondynka zamrugała.
-My jesteśmy tutaj od urodzenia, a ledwo udało nam się przejść obok Phoenixa, on nikomu nie pozwala się dotknąć.
-A tak przy okazji, to jestem Diana, a to Nicole-oznajmiła blondwłosa dziewczyna. Uśmiechnęłam się do nich. Wygląda na to, że znalazłam pierwsze przyjaciółki na Arran.😃
***
Kilka godzin później wróciłam do domu. Wyglądało na to, że mama zamartwiała się o mnie.
-Amy, gdzieś ty była?!-Zawołała z mieszaniną przerażenia i ulgi.
-Poszłam się przejść- odpowiedziałam.- A, No i poznałam pewnego konia. Ma na imię Phoenix, a w dodatku mam nowe przyjaciółki. Noi byłam w stadninie! Kim mówi, że skoro tak dobrze się rozumiemy z Phoenixem, to mogę przyjść jeszcze jutro i pomóc i...-Przerwałam na chwilę, żeby się napić. Nie mogłam nie zauważyć, że mama i babcia wymieniły znaczące spojrzenia. Już miałam wracać do opowieści, kiedy mama spojrzała na mnie z wymuszonym uśmiechem.
-A więc, jeździłaś konno, tak?-Zapytała.
-No, jeszcze nie jeździłam, ale udało mi się poprowadzić dzikiego konia. I to jako jedynej w stadninie! A, czy coś się stało?-zapytałam widząc zatroskane spojrzenie mamy.
-Nie, nic-mama uśmiechnęła się sztucznie i zaproponowała mi kawałek ciasta.
-Nie, dzięki-odpowiedziałam i poszłam rozpakować swoje rzeczy. Czułam, że coś jest nie tak. Już wkrótce miałam się przekonać.
✴✴✴
Kilka godzin później siedziałam już w moim nowym pokoju. Pościeliłam łóżko i już miałam kłaść się spać, kiedy usłyszałam przytłumione głosy.
-Nie mogę w to uwierzyć-odezwała się mama.
-Ech...Susan, prędzej czy później będziesz musiała jej o tym powiedzieć.-To był głos babci. Ciekawe o czym rozmawiali...
-Wiem, ale mimo to...Chciałam jeszcze trochę poczekać-westchnęła mama.
-Słuchaj, to przecież było nieuniknione. Nie wiem jak to możliwe, ale to jednak prawda.-Zamrugłam zdziwiona. O co mogło chodzić?
-Po za tym, to chyba nie jej wina, że tak reaguje na konie. Ma to po tobie.-Rozpoznałam głos dziadka.
-To może tak, ale założę się, że to nie jest dobry pomysł. Wiecie co? Mam małą propozycję. Wrócimy do Nowego Yorku, wynajmiemy jakieś mieszkanie i Amy zapomni o koniach.
-Chyba żartujesz!-Babcia z pewnością nie była zachwycona planem mamy.-Nie możesz uciekać od niebezpieczeństwa, tylko stawić mu czoła. Po za tym nie wydaje mi się, żeby dziewczynki chciały wracać do Ameryki.-Przełknęłam ślinę. Z tego co słyszałam mama była przeciwna koniom. Wyglądało na to, że sama również kiedyś jeździła konno, ale przestała, i boi się, o mnie. Pewnie spotkała ją jakaś niemiła przygoda w związku z końmi. Postanowiłam się tego dowiedzieć. Najlepiej jak najszybciej.
CZYTASZ
Podkowy I Czapsy. Amy I Wolny Duch. Rozdział 1
Random13-letnia Amy spędza lato na wsi, ponieważ po rozwodzie rodziców razem z mamą i młodszą siostrą przyjeżdża do babci i dziadka. Jednak dziewczyna będzie musiała przyzwyczaić się do dziwnej ciszy, braku centrum handlowego i... Dźwięku końskich kopyt...