-Widzę go! Tam jest!- rozległ się nagle męski głos.
-Hmm... Ktoś przy nim stoi- zauważyła kobieta, której głosu nie znałam.
-Fuj! Jesteście pewni, że to prawdziwy Phoenix? Przecież nie podszedłby do jakiegoś włóczęga z własnej woli!-te słowa wypowiedziała zapewne jakaś bardzo zarozumiała nastolatka.
-Klara, przestań już, dobrze? W końcu Phoenix to twój koń. Powinnaś być odpowiedzialna.-Rozległ się ponownie pierwszy głos, należący raczej do chłopaka w moim wieku.
-W sumie, to Klara, ma trochę racji.-Oznajmiła kobieta, która wcześniej mnie zauważyła.- Phoenix nigdy nie podchodził, do nikogo obcego... Z wyjątkiem tej dziewczyny...
Otworzyłam oczy i rozejrzałam się. Przede mną stały trzy osoby. Kobieta, chłopak wyglądający jak jej syn i dziewczyna w moim wieku, którą już dzisiaj widziałam. Przemknęła mi przed nosem, kiedy jechała na białym koniu.
-Dzień dobry.-Zwróciłam się do kobiety.-To wasz koń?
-Tak, zgadza się.-Kobieta uśmiechnęła się do mnie.-Phoenix, nasz mały uciekinier...
-Zwykle nikomu nie daje się dotknąć.- oznajmiła dziewczyna stojąca na przeciwko mnie. Miała długie jasne włosy, niebieskie oczy i markowe ciuchy. Od razu pomyślałam sobie, że jesteśmy do siebie bardzo podobne. Też byłam blondynką, z tą różnicą, że ja miałam nieco krótsze i bardziej zakręcone włosy.
-No cóż, rzeczywiście jesteś pierwszą osobą, której udało się go oswoić-oznajmiła kobieta.-Może przejdziesz się z nami do stadniny, żeby go odprowadzić- zaproponowała.
-Tak, z chęcią-odpowiedziałam i uśmiechnęłam się.
Po drodze trochę rozmawialiśmy. Dowiedziałam się, że ta kobieta ma na imię Kim i prowadzi rodzinną stadninę ,,Kosy". W stadninie wychowuje się jej 14-letni syn (ten który przyszedł) o imieniu Adrian, oraz jej siostrzeńca Klara (Ją też właśnie poznałam). Do tego Phoenix jest koniem Klary, ale z racji tego, że jest dziki, ciężko go upilnować.
-Tylko Tobie się to udało- oznajmił Adrian.-Jesteś wyjątkowa.-powiedział to z tak rozbrajającą szczerością, że aż mnie zatkało. I wtedy postanowiłam rzucić jakąś błyskotliwą odpowiedzią, jednak jedyną jaka przyszła mi do głowy to była:
-No wiesz... Każdy jest wyjątkowy.-Po tych słowach zapadło krępujące milczenie, podczas którego wyrzucałam sobie w myślach, jaka jestem żałosna. Na szczęście Kim udało się uratować sytuację.
-Amy, nigdy Cię nie widziałam na wyspie.-oznajmiła.-Przyjechałaś na wakacje?
-Można tak powiedzieć-odpowiedziałam.-Przyjechałam na lato do dziadków.
-Rozumiem...-Kim pokiwała głową.
Dosyć szybko dotarliśmy do stadniny. O dziwo, Phoenix dał mi się wprowadzić na podjazd i nie panikował, gdy przechodziliśmy obok grupki ludzi z końmi. Uważnie przyglądałam się jak, dziewczyny w moim wieku czyszczą swoje konie, jeżdżą na nich, czy odprowadzają do stajni. Każda miała na sobie dziwne spodnie z wyszyciami w okolicy kolan, a także czarne kaski. Mimo, że nigdy nie byłam w takim miejscu, to świetnie się tu czułam. Prowadziłam Phoenixa jak gdyby nigdy nic, ciesząc się ze szczęścia, jakie mnie spotkało. Czułam, że to najlepsze, co mogło mnie spotkać w te wakacje.
CZYTASZ
Podkowy I Czapsy. Amy I Wolny Duch. Rozdział 1
Acak13-letnia Amy spędza lato na wsi, ponieważ po rozwodzie rodziców razem z mamą i młodszą siostrą przyjeżdża do babci i dziadka. Jednak dziewczyna będzie musiała przyzwyczaić się do dziwnej ciszy, braku centrum handlowego i... Dźwięku końskich kopyt...