lo vas a olvidar pt2

244 19 122
                                    

kontynuacja poprzedniego shota moi drodzy. i mordki pamiętajcie, narkotyki nie są dobre. z góry także przepraszam za błędy, więc jeśli jakieś zauważycie, to dajcie znać

edit; tutaj też błędy zostały poprawione.

M I C H E L L E

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

M I C H E L L E

Byłam właśnie na etapie, gdzie moje przerażenie, osiągało dość wysoki poziom. Nie wiem, czy powinnam wam się chwalić, ale o ostatniej sytuacji, tak chodzi mi o tą, w której rzygałam w toalecie, dowiedziała się większość uczniów. No i niektórzy nauczyciele, którym woźny doniósł, że widział chłopaka wchodzącego do łazienki, a później wychodzącego ze mną. Łatwo było im połączyć dwa do dwóch, a wieść się rozniosła. Ale ci drudzy mieli to totalnie gdzieś, bo; "znalazł się przydupas, który ją jednak uratował i nie zaliczyła zgona w naszej szkole, więc jesteśmy bezpieczni".

Okej, zapędzam się. Wróćmy do tego, o czym naprawdę chcę mówić.

Gdy uczniowie dowiedzieli się o tym, że jednak żyje, ale i tak chciałam znowu przedawkować, stwierdzili, że to dobra okazja, aby mnie gdzieś zaprosić. No, Flash stwierdził, że to dobra okazja. Wierzcie mi, z początku zapierałam się nogami i rękami, aby tylko nie iść na tą imprezę, ale Betty, jako moja jedyna przyjaciółka, stwierdziłam, że mogę ją tak nazywać, bo w podstawówce obcięła mi kawałek włosów, postanowiła, że tam pójdę, a ona mnie do tego wystroi.

Nie lubiłam sprawiać jej przykrości, więc zgodziłam się na jej chory pomysł. Nie twierdzę przy tym, że moje są normalniejsze, bo pojęcie chorych pomysłów według mojego słownika, a Betty, charakteryzują się sporą różnicą.

Skoro wiecie jak mniej więcej wygląda teraz moja sytuacja, przejdźmy do konkretów.

Obróciłam się wokół własnej osi, z uniesionymi po bokach rękami. Spojrzałam na siebie od dołu do góry, a zaraz po tym miałam ochotę zabić Betty. Ubranie składające się z bordowych spodni, czarnego stanika, którego prawie nie było widać, pod krótką koszulą na ramiączkach, ozdobioną cekinami i odkrywającą mój brzuch, sprawiało, że wyglądała, jakbym miała iść na casting do burdelu.

Betty zaklaskała w obie dłonie, podskakując w miejscu i ciesząc się nienaturalnie mocno, jakby właśnie stworzyła coś, co miało zmienić wszechświat.

— Betty, czuję się w tym naprawdę niekomfortowo. — powiedziałam monotonnie, wciąż sztywno stojąc w miejscu. Miałam cichą nadzieję, że swoim zachowaniem zmuszę ją, aby zmieniła moje ubranie. — Czy możesz, proszę, dać mi coś innego?

— Nie. — podskoczyła jeszcze raz, podbiegając do mnie i przytulając mocno. Uśmiechnęłam się kącikami ust, klepiąc ją lekko po plecach. — Wyglądasz w tym ślicznie. — skomentowała, ściskając moje policzki.

lo vas a olvidar | michelle jonesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz