Słońce, jak w prawie każdy letni dzień, dopisywało. Inaczej, nic nie zakłócało spokojnego marszu pewnego bożka. Tak samo miał się Feliks, spokojnie przenosił kosze z owocami zebranymi przez kobiety z wioski. Mieli je dzisiaj wymieniać z kupcami z innych wiosek, którzy przyjechali do nich z różnych stron państwa. Te nie przetworzone były przeznaczone dla kupców mieszkających bliżej, te zaś już zasuszone lub spreparowane odpowiednio były warte trochę więcej i były dla kupców mieszkających dalej, tak aby te owoce (i mięsa, ale tych Feliks nie miał w koszykach jakie nosił) mogły spokojnie przetrwać podróż.
Zaraz obok niego szedł jego młodszy brat z mniejszym koszyczkiem, w którym miał śliwki i truskawki.
- Widzisz jakie mam śliczne śliweczki? Sam je zbierałem! - Powtarzał dumnie Kubuś z zapałem maszerując by odnieść swoje owoce na miejsce przy którym za zwyczaj zbierali się kupcy. Feli tylko uśmiechnął się do brata i pogłaskał go po głowie- No popatrz! Oby tak dalej. - Pochwalił go. Lubił patrzyć jak jego rodzeństwo jest z siebie dumne. Zwłaszcza Kuba, ponieważ Radmila często go denerwowała. No i była od niego starsza, więc, gdy byli skłóceni, był zdania, że powinna sobie już sama radzić ze wszystkim i nikt nie musi jej za to chwalić. Kuba za to miał dopiero dziesięć wiosen. On jeszcze, w oczach Feliksa, był niewinnym dzieckiem które zasługuje na pochwały.
Po skończonej pracy, bracia wrócili do domu. Czekała tam już matka z obiadem i siostra która kończyła wszystko wystawiać by można było w ogóle zjeść. Feliks mógł się sprzeczać z siostrą, jednak nie mógł zaprzeczyć jej wielofunkcyjności. Czasem zajmowała się domem z o wiele większą dokładnością niż matka. Z innych rzeczy z których słynęła jego siostra była jej samowystarczalność i upór. Każdego adoratora skutecznie odpędzała od siebie, a gdy ojciec wyjeżdżał z domu, chodziła za niego na poranne polowania. Uważała bowiem, że Feliks nie da sobie jeszcze rady o takiej porze w walce ze zwierzętami. Faktycznie, lepiej jej szła praca z bronią. Chłopak często jej tego zazdrościł, jednak nie miał zamiaru się jej do tego przyznawać. On wolał z rana zająć się zwierzętami. Mógł wstać później, więc po prostu korzystał. Podziwiał siostrę i te sprawy, ale są rzeczy ważne i ważniejsze. Nie mógł przecież być jej kopią!
-I jak poszło? Co otrzymaliście z wymian? - Zapytała matka, gdy już odstawili wszystkie worki i usiedli przy stole.
-Jest trochę mięsa w różnych formach, mamy też nawet trochę soli! Ale głównie to są tam jakieś przetwory - Opowiedział Feliks. Nie pamiętał już co dokładnie było w workach jakie przyniósł z bratem. Wiedział, że chce szybko zjeść i wyjść w pole. Chciał spotkać się ze swoim wieloletnim przyjacielem i odpocząć trochę. Wiedział, że on nie zbombarduje go pytaniami, jak matka.
Po obiedzie chłopak wstał od stołu i skierował się do wyjścia z domu.
-Idę do Tolysa! Będę wieczorem - Rzucił i wyszedł z domu truchtem. Cała wioska akceptowała Tolysa, także matka Feliksa, więc nikt nie miał nic przeciwko temu, że lata on po wioskach. Dodatkowo były to zaprzyjaźnione wioseczki, więc tym bardziej nikt nie miał do tego problemu.Chłopak wbiegł w pole z takim rozpędem, że nikt raczej nie posądziłby go o takie zdolności. Był podekscytowany niemiłosiernie, dawno nie widział przyjaciela, ponieważ oboje mieli nadmiar pracy w swoich domach. Chciał go wypytać o wszystko! Może w końcu udało mu się znaleźć sobie ładną wybrankę? A może widział jakiegoś Biesa? Te tematy zawsze interesowały blondyna. Chociaż Biesy były niebezpieczne, kochał o nich słuchać. Najbardziej podobała mu historia wąpierza. Oni we dwójkę uwielbiali mroczniejsze tematy, więc raczej oboje by sobie do gardeł nie rzucali po takim pytaniu.
Przemyślenia Feliksa przerwał jego przyjaciel śpiący na granicy lasu i pola, w cieniu drzew. Spokój jaki okalał jego osobę był nie do opisania. Kosmyki jego jasnobrązowych włosów idealnie pasowały do trawy na jakiej się w tej chwili znajdowały. Pojedyncze kwiaty dookoła nadawały tylko uroku. Klatka piersiowa Tolysa delikatnie poruszała się za jego każdym oddechem, jego twarz była wyprana z jakiegokolwiek stresu, chociaż pod oczami można było zobaczyć jasne cienie. Chłopak miał problemy ze snem po dużym wysiłku wcześniejszego dnia, na prawdę potrzebował tej drzemki. Feliks postanowił go nie budzić. W czasie gdy Tolys spał, on zaplatał wianki dla nich.
CZYTASZ
~Złote Pola~ [Lietpol]
FanfictionCiepłe, letnie dni. Beztroska okala wszystkich, nie ma za dużo pracy, duchy dopisują. jedynie południca... Ale to nie dotyczy nastolatków, nie przepracowują się oni przecież bezsensownie na polu w największe słońce. Wykorzystują uroki bujnej roślinn...