1

34 1 0
                                    

Nazywam się Diana Davis. Chodzę do szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie i należę do Ravenclawu. Dzisiaj jadę na szósty rok. Właśnie wsiadam do pociągu. Usiadłam w przedziale razem z moimi przyjaciółmi i moim chłopakiem Harrym. Jak już ruszyliśmy pomachałam przez okno mojej mamie.

W trakcie podróży ciągle gadaliśmy i opowiadaliśmy o wakacjach. Ja z moim chłopakiem ciągle się przytulaliśmy lub całowaliśmy.

- Możecie przestać? – zapytał lekko irytowany Thomas gdy ja siedziałam na kolanach Harrego i całowaliśmy się dość intensywnie.

- Zaraz – wymamrotałam przez pocałunki. Ten natomiast wymruczał coś pod nosem i wrócił do rozmowy z resztą przyjaciół.

W połowie trasy usłyszałam że ktoś wszedł do naszego przedziału. Nie patrzyłam kto to bo byłam zajęta. Po chwili usłyszałam swoje imię więc na chwilę odsunęłam się od bruneta i spojrzałam na drzwi do przedziału. Stał w nich Malfoy. Draco Malfoy. Obok niego stał Thomas i oboje się na mnie patrzyli.

- Cześć Davis. – powiedział do mnie Malfoy

- Hej?

- Mogę cię na chwile porwać? Muszę z tobą pogadać. – powiedział, a ja spojrzałam na Harrego z pytaniem o zgodę

- Ona nigdzie nie idzie. Czego chcesz Malfoy? – powiedział brunet. Widać było że nie podobała mu się jego obecność tutaj.

- Zluzuj Potter. Nic jej przecież nie zrobię – uśmiechnął się blondyn.

- Zaraz wrócę kochanie. – odezwałam się i posłałam w jego stronę uśmiech. Wyglądał na nieco zdziwionego, ale nie próbował mnie zatrzymywać. Wstałam więc i wyszłam za blondynem. Weszliśmy do jakiegoś pustego przedziału obok. – Więc czego chcesz? – zapytałam składając ręce w krzyż na mojej klatce piersiowej i spoglądając na mojego towarzysza w pomieszczeniu.

- Zależy ci na Potterze, prawda? – powiedział co mnie trochę zdziwiło bo odpowiedź wydawała się oczywista.

- No raczej! Jesteśmy już razem prawie rok.

- Ufacie sobie?

- Tak? – odpowiedziałam nie wiedząca o co mu chodzi – O co ci do jasnej cholery chodzi Malfoy? – powiedziałam z lekko podniesionym tonem.

- Myślisz że nadal by ci ufał gdyby się dowiedział że jego ukochana dziewczyna okazała się być po stronie czarnego pana? – zapytał na co mnie zatkało.

Tak to prawda że moi rodzice są śmiercożercami, a ja miałam niedługo do nich dołączyć. Nie przystałabym nigdy na to gdyby nie fakt że mogliby mnie zabić.

Blondyn patrzył na mnie i uśmiechał się w moją stronę ty swoim łobuzerskim uśmieszkiem.

- Skąd ty no niby wiesz? – zapytałam. Ten podszedł do mnie i dotknął kciukiem mojego policzka, a następnie zjechał dłonią na mój nadgarstek. Gdy to robił przeszły przeze mnie dreszcze.

- Mam swoje źródła słonko. – nachylił się i szepnął mi na ucho.

- Dobra, ale co ci do tego? – powiedziałam już lekko zdenerwowana.- Czego chcesz? – zapytałam bo traciłam już powoli cierpliwość.

- Ciebie. – zatkało mnie.

Wyszłam z przedziału i wróciłam do moich przyjaciół. Resztę drogi spędziłam na rozmowie z nimi i przytulaniem się z Harrym.

____________________________________________________________________________

Hejka! To mój pierwszy ff więc z góry przepraszam  za wszystkie błędy jak jakieś są. Pisałam go z pomocą mojej przyjaciółki









Oh, Davis | d.mOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz