Znowu wstałam przed budzikiem. Wszyscy wokół mówią mi, że chodzę jak zombie... Ale ja inaczej nie potrafię. Spojrzałam na zegarek jednak w ciemności nie mogłam dostrzec, która jest godzina. Sięgnęłam więc pod poduszkę szukając mojego telefonu. Zapaliłam ekran, na którym widniała godzina 5:20. Włożyłam głowę pod poduszkę, czując że i tak nic nie zrobię w ciągu najbliższych dziesięciu minut. Leżałam i starałam się wyostrzyć wszystkie zmysły, by dowiedzieć się czy ktoś już wstał. Nic nie słyszałam, nie czułam zapachu śniadania ani nie widziałam światła, które zazwyczaj wbija się do mojego pokoju przez uchylone drzwi. Śpię tak tylko dlatego, że mój młodszy brat ma astmę. Mimo że jest młodszy tylko o dwa lata ode mnie, czuję, że tylko ja przejmuję się się nim w tym domu. Jeśli dostały ataku - jako jedyna wiem jak mu pomóc.
W końcu usłyszałam dźwięk budzika. Ustawianie swojej ulubionej piosenki na budzik - najszybszy sposób na zmienienie gustu muzycznego. Jak nie zapomnę, muszę to zmienić. Może na jakieś proste piszczenie albo ściągnę coś kreatywnego z internetu. Pomyślę o tym później.
Wstałam szybko wpakowując moje stopy do czerwonych kapci. Załączyłam lampkę nocną, mimo iż jest już kwiecień słońce jeszcze nie wchodzi tak szybko. Poszłam do łazienki po drodze zgarniając wszystkie potrzebne mi rzeczy. Po 20 minutach wyszłam gotowa do porannego treningu.
Wiem, że nie powinnam tak się przemęczać zważając na to, że cały dzień nie ma mnie w domu, jednak czuję, że jak o siebie nie zadbam będę w jeszcze większej depresji niż teraz - a ktoś musi zarabiać na ten dom!
Miałam ubrany na sobie sportowy stanik, czarne długie leginsy z jasnoniebieskimi wstawkami i niebiesko-szare buty. Na to założyłam czarną bluzę, i do ręki wzięłam butelkę wody.
Wyszłam z łazienki i poszłam na dół. Przechodząc koło sypialni rodziców usłyszałam chrapanie ojca. Znaczy to, że potwory są w domu. Zresztą gdzie indziej mogliby być... Jeśli nie ma ich w domu, to znaczy że są w barze lub przy ulicznym sklepie zapewne ledwo stojąc na nogach. Wchodząc do kuchni zobaczyłam mojego brata siedzącego przy kuchennym blacie.
- Matt, wystraszyłeś mnie! Co tu robisz o tej godzinie? - spytałam podchodząc do jego oświetlonej pierwszymi promieniami słońca twarzy i delikatnie złożyłam buziaka na jego policzku.
Chłopak spojrzał na mnie i zanim zdążył coś powiedzieć ziewnął zakrywając usta ręką.
- Nie mogłem spać, więc przyszedłem się napić wody. - powiedział kiwając w moją stronę szklanką do połowy wypełnioną wodą. - Serio ty dalej biegasz? - prychnął w moją stronę.
- Przepraszam bardzo czy ty mówisz, że nie widać efektów?! - spojrzałam z szokiem w jego stronę
- Nie przyglądam się takim starym babom jak ty.
-Jaka stara? Jaka stara, szczylu? - powiedziałam czochrając jego głowę, po czym skierowałam się do wyjścia.
Wzięłam kluczę i powiedziałam bratu, by lepiej wyszedł zanim rodzice się obudzą. Ten tylko pokiwał głową i poszedł do siebie. To nie tak, że nie chcę by się nie widzieli w ogóle. Chcę by widywali się tylko tyle ile muszą dla jego dobra. Moi rodzice, mimo iż nas wychowali i zapewnili dom, to od kilku lat zmienili się nie do poznania. Mój tata z jego bratem zaczął pić i ćpać. Moja mama i ciocia (żona bliźniaka mojego taty) nie widzą w tym problemu, albo przynajmniej nie chcą zajmować tym sobie głowy. Nasze rodziny mieszkają w jednym domu, odziedziczyliśmy go po babci. Nie jest do zwykły dom... Posiada kilka ogromnych sypialni, ogromną kuchnię z jadalnią dla nastu osób, oraz kilka łazienek. Zadecydowaliśmy że nasza rodzina Johnson będzie mieszkała w północnej części domu, natomiast Johnson-Carey w południowej. Przynajmniej nie muszę widzieć wszystkich codziennie, gdyż salon jest w południowej części domu.
Zamknęłam dom od zewnątrz i pobiegłam do lasu. Mimo, iż nasz dom jest ogromny to jest bardzo stary i zaniedbany. Mieszkamy praktycznie na końcu miasta - z jednej strony las a z drugiej kilka starych domów. Za naszym domem jest mały park naszej rodziny. Kiedyś podobno mieszkali tu królowie czy innu ważni lordowie, jednak z pokolenia na pokolenie ten dwór był w coraz gorszym stanie. Podejrzewam, że po nas już nikt nie będzie zamieszkiwał tego domu - rozwalimy go doszczętnie.
Gdy miałam już wejść do lasu koło mnie zatrzymał się samochód, z którego wypadła moja kuzynka Cindy, córka brata bliźniaka mojego taty. Zataczała się na bardzo wysokich szpilkach a jej, krótka sukienka nie zakrywała praktycznie niczego. Poleciała w moją stronę a ja w ostatnim momencie zdążyłam się cofnąć. Cindy zwymiotowała na chodnik prosto koło moich butów.
-Dziwka... -szepnęłam cicho i już chciałam odejść, jednak przypomniałam sobie o kierowcy auta. -A ty co? Zostawisz ja na chodniku? - spytałam zniżając się do okna samochodu.
-Śliczna, może ty chcesz się teraz ze mną zabrać? - spytał z obrzydliwym uśmiechem i mocniej uchylił okno w swoim audi. Zaczęłam szukać jakiejś riposty, jednak ten szybko się zaśmiał i odjechał z piskiem opon. Ten dźwięk był tak głośny że słyszało go raczej pół okolicy.
Odwróciłam się i zaczęłam biec jednak po kilku metrach zaczęłam myśleć o mojej biednej kuzynce. Odwróciłam się do niej i spojrzałam na nią z żalem w oczach. Ma tyle samo lat co ja, jednak ona już zdecydowała co będzie robić w życiu. Może i czułabym się gorzej względem niej gdyby nie to, że jej się to podoba. Każdy z nas wie czym się zajmuję i to jest złe. A jeszcze gorsze jest to, że jej rodzice zabierają zarobione przez nią pieniądze na alkohol i narkotyki - mimo, że zarobiła je kurwiąc się jak zwykła szmata. No cóż wujek Jo nigdy nie był aniołkiem jednak gdy zaczął wciągać w to mojego ojca, byłam jeszcze za młoda by móc cokolwiek zaradzić. Wzięłam brunetkę pod ramię i postanowiłam zanieść ją do domu zanim ktokolwiek się obudzi. Nie jestem pewna czy robi to z poczucia odpowiedzialności za rodzinę i chęć zarabiania pieniędzy, czy jej się to po prostu podoba.
Zaciągnęłam ją do swojego pokoju i natychmiast korytarzem poszłam do swojej części domu. Po dwóch minutach byłam już u siebie - jednak straciłam chęć do biegania.
Była już 6:15 więc postanowiłam zebrać się do pracy. Przebrałam się w białą koszulę z marką kawiarni, do tego czarna obcisła spódnica sięgająca nad kolano i beżowy płaszcz na górę. Na nos założyłam okulary przeciwsłoneczne, a do ręki wzięłam czarną kopertówkę. Włożyłam do niej dokładnie wyprasowany fartuch, telefon i kartę do bankomatu. Nie było na niej dużo pieniędzy, jednak wolałam zawsze mieć coś przy sobie - nawet jeśli nie zamierzałam nic kupować. Wyszłam z domu i pobiegłam do pracy.
Miał to być zwykły dzień - jednak nie podejrzewałam, że zmieni on całe moje życie...
CZYTASZ
Nie Chce Tu Być
Teen FictionOsiemnastoletnia dziewczyna zostaje porwana, jak się okazuję razem z swoją rodziną ma poważny problem - długi jej ojca i jego brata mają zostać spłacone przez pracę na rzecz porywaczy. Dziewczyna nie może pogodzić się z swoim losem, na który nie ma...