.

2.5K 244 53
                                    

Paryż to takie piękne, spokojne miasto, wypełnione miłością, chyba każdy o tym doskonale wiedział. Tak więc i wszyscy starali się żyć po swojemu i wykonywać swoje obowiązki.

Levi właśnie otworzył swoją piekarnię, po czym wrócił do zamiatania podłogi, w końcu w jego osobistym mniemaniu bałagan musiał koniecznie zniknąć. Jednak jego obecne zajęcie nie trwało długo, bo do piekarni właśnie przyszedł pierwszy klient. Właściciel nawet nie podniósł wzroku, doskonale wiedział, kto zawitał do jego sklepu.

- Dzień dobry

- Bry... - mruknął w odpowiedzi brunet i podszedł do lady. Właśnie teraz przed nim stał Eren, który tak jak codziennie uśmiechał się pogodnie, czekając na swoje wypieki. Levi nawet nie pytał, co ten sobie życzy. Odruchowo zapakował to samo pieczywo co zawsze i wziął jeszcze jedną mufinkę. Zaraz wszystko podliczył i podał chłopakowi.

- Dziękuję, Levi - powiedział ten z uśmiechem i szybko opuścił piekarnie, jakby chcąc uniknąć kary za kolejne przejście na "ty". Levi tylko westchnął cicho, już przyzwyczaił się do tego dziecinnego zachowania, mógł nawet przyznać, że nieco go to bawiło, szczególnie że chłopak robił to codziennie.

Mijały dni, a sytuacja powtarzała się każdego z nich. Eren, jak zwykle wcześnie pojawiał się w piekarni i niezwykle szybko z niej uciekał. Dzisiaj jednak było inaczej. Levi, jak codziennie, otworzył swoją piekarnię i czekał na swojego stałego klienta. Czas mijał nieubłaganie szybko, a chłopaka jak nie było, tak nie ma. Zbliżało się już popołudnie, kiedy to chyba po raz setny zadzwonił dzwonek, oznaczający nadejście nowego klienta. Jak gdyby nigdy nic do piekarni wszedł Eren w towarzystwie jakiejś dziewczyny. Levi tylko spojrzał na nich nieco zaskoczony, jednak nic nie skomentował. Po prostu zaczął nakładać to, co zwykle. Jednak nie było mu to dane, bo Eren szybko zmienił zamówienie, co wprowadziło mężczyznę w jeszcze większe zaskoczenie niż wcześniej, w końcu chłopak nigdy dotychczas nie zmieniał swoich zamówień... Kiedy tylko podał pieczywo Erenowi, ten tylko podziękował, tytułując Leviego na "pan" i szybko wyszedł z piekarni wraz z dziewczyną, która mu towarzyszyła. Zostawił w ten sposób niezwykle zdezorientowanego Leviego.

Przez kilka kolejnych dni Eren nie pokazywał się na oczy, co lekko denerwowało piekarza. Chłopak z dnia na dzień po prostu zniknął, przez co zachwiał codzienne życie mężczyzny. Tego dnia brunet jak zwykle otworzył piekarnie i zajął się zamiataniem podłogi. Nagle do środka wszedł Eren.

- Dzień dobry, Levi - przywitał się, a na jego twarzy widniał szczęśliwy uśmiech. Levi widząc chłopaka, nie mógł się powstrzymać i uderzył go miotłą w głowę. Szatyn z tego powodu cicho jęknął i złapał się za obolałą część ciała.

- Co się stało, Levi? Za to, że znów nie mówię do ciebie per "pan"? - zapytał niemrawo, masując obite czoło. Mężczyzna warknął cicho i po prostu odwrócił się do niego tyłem, jakby chcąc okazać, że nie chce rozmawiać z chłopakiem.

- Za to, że zniknąłeś... - burknął cicho i zaraz stanął za ladą, czekając na zamówienie.

- To co zawsze - poprosił Eren, przyglądając się z uwagą piekarzowi. Chwilę później miał już swoje pieczywo. - Dziękuję, Levi - powiedział po chwili i ku zdziwieniu mężczyzny pocałował go w policzek. Zaraz po tym chłopak wybiegł z piekarni, zostawiając oszołomionego bruneta.

Dopiero po kilku dniach Eren znów pojawił się w piekarni. Kiedy tylko przekroczył jej próg, zaczął niepewnie się rozglądać dokoła, jakby szukając jakiejś dodatkowej drogi ucieczki.

- Em... cześć, Levi - przywitał się niemrawo i od razu dostał miotłą w głowę. Na to tylko cicho się zaśmiał. - Um... Należało mi się... Ja... chciałem przeprosić za tamto... - wydukał nieśmiało, wpatrując się w ziemie. Właśnie za to oberwał po raz drugi miotłą.

- Nie przepraszaj - rzucił poddenerwowany Levi i podszedł do lady, cały czas starając się nie patrzeć na swojego klienta. W pewnym momencie do piekarni zajrzała ta sama dziewczyna, z którą kiedyś przyszedł jego obecny towarzysz.

- Eren, pośpiesz się! - powiedziała i znów zniknęła za drzwiami sklepu.

- Idź, twoja dziewczyna czeka - warknął mężczyzna, podając chłopakowi pieczywo. Eren jednak wydał się być lekko zaskoczony tymi słowami.

- Ale... to tylko moja przyjaciółka z dzieciństwa. - wyjaśnił szybko i już miał wyjść, kiedy to w ostatniej chwili zatrzymał się w drzwiach. - Więc nie masz o co być zazdrosny, Levi - powiedział i wybiegł z piekarni, zostawiając nieco zdenerwowanego Leviego.

Minął już miesiąc od tych wszystkich wydarzeń. Eren znów przychodził do piekarni każdego dnia, jednak z czasem jego wizyty bywały coraz to dłuższe.

- Dzień dobry, Levi - odezwał się głos chłopaka, kiedy tylko wszedł do sklepu. Nie czekając na nic, podszedł do mężczyzny i obdarował go pocałunkiem w policzek. Levi tylko coś cicho mruknął, odwracając wzrok. Już nawet nie upominał chłopaka o to, w końcu ten i tak witał go w ten sposób każdego dnia.

- Wyjdziemy gdzieś dziś?

- Pracuję... - mruknął Levi w odpowiedzi i chciał już odejść, ale Eren zaraz go przytulił od tyłu.

- Levi... proszę... - szepnął mu do ucha. - Chociaż do parku... Chce spędzić z tobą trochę czasu... - mruknął smutno, chcąc chyba w ten sposób wzbudzić poczucie winy u mężczyzny.

- Niech będzie... Ale masz mnie puścić... - warknął niezadowolony mężczyzna, mocniej zaciskając dłonie na trzonku miotły. Chłopak uśmiechnął się tylko i pocałował swojego towarzysza. W tym czasie do piekarni weszła jego przyjaciółka, jednak widząc tę dwójkę razem, szybko się wycofała. Levi oczywiście zauważył nieproszonego gościa, przez co nieco zawstydzony uderzył Erena miotłą. Ten tylko uśmiechnął się i obdarował mężczyznę kolejnym pocałunkiem, zatracając się w nim. Chyba już oboje nie mogli doczekać się wspólnie spędzonego popołudnia.

[SnK] PiekarniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz