Rozdział Dwunasty 🌷

260 12 10
                                    

Nieprzyjemny powiew wiatru oplata moje barki. Wszystko staję się tak nierealne. Czy to na pewno nie jest jakiś sen? Czy naprawdę stoję teraz za szkołą na wprost Jasona, który chce zacząć od nowa? Wyglądam jak posąg, wpatrując się wciąż w jeden punkt. I ani drgnę. O oddychaniu też zapomniałam, dlatego szybko wypuszczam z płuc powietrze, łapiąc się rękami za tył głowy.

— Wszystko w porządku Olivia? — pyta nagle Jason zaniepokojony moim zachowaniem.

Biorę kolejny głęboki wdech i kieruję spojrzenie na blondyna, który ma wystraszoną minę.

— Jasne. W jak najlepszym. — sarkam, zaciskając zęby i sztucznie się przy tym uśmiecham.

— To dobrze, bo nie wyglądasz najlepiej.. — wydusza, drapiąc się po karku.

Głośno wzdycham, potrząsając przy tym głową. Mam zwyczajną ochotę po prostu stąd pójść i już więcej go nie oglądać, ale muszę wiedzieć, o co mu chodzi. To wszystko jest jakieś podejrzane.

— Więc o czym chcesz rozmawiać? — pytam, a następnie zakładam ręce na klatkę piersiową.

Jason robi się coraz bardziej poddenerwowany. Zaczyna przestępować z nogi na nogę, tak jakby zastanawiał się, od czego zacząć. Z każdą kolejną sekundą moja cierpliwość się kończy.

— Chciałbym, żebyś do mnie wróciła — oznajmia, wbijając wzrok w betonową płytę.

Jego słowa sprawiają, że prawie dławię się własną śliną. Głośno kaszle klepiąc się pięścią po klatce piersiowej i wybucham gorzkim śmiechem. Nie no, to naprawdę jest jakiś sen. Niemożliwe jest, że to się dzieje naprawdę. Zaciśnięte w wąską linię usta Jasona sprowadzają mnie na ziemię.

— Powiedz mi, że w tym momencie żartujesz.. — błagam, na co on tylko kręci przecząco głową. — A czy ty przypadkiem nie masz dziewczyny? — mój głos przepełniony jest sarkazmem.

— Miałem, ale zrozumiałem, że wciąż kocham ciebie — robi krok w moją stronę, przez co odruchowo cofam się do tyłu.

— Jason to nie wypali. Nie możesz zrywać ze mną dla innej, a potem wracać do mnie gdy tamta ci się znudzi. Zniszczyłeś mi życie, zrozum.

Kilku uczniów przechodzi obok, nawet nie zwracając na nas uwagi. Zaczyna kręcić mi się w głowie od nadmiaru emocji. Prawda jest taka, że tęsknię za nim każdego dnia, ale nie mogę do niego wrócić. Nie teraz kiedy zaczynam układać sobie wszystko od nowa.

— Skarbie proszę cię. Wiem, że to zepsułem, ale obiecuję ci, że to naprawię — robi kolejny krok w moją stronę, lecz tym razem się nie cofam. Po raz kolejny rozpadam się na kawałki. Po raz kolejny on miesza mi w głowie.

Blondyn ostrożnie unosi jedną rękę do góry i kładzie dłoń na moim policzku. Moja skóra zaczyna mnie palić i jest to cholernie nieprzyjemne uczucie. Bardzo chcę się odwrócić i jak najszybciej stąd ulotnić, ale moje stopy ani drgną. Zupełnie jakbym przykleiła się do podłoża, którego mam pod nogami. Jason przybliża się do mnie jeszcze bardziej, przez co nasze twarze dzieli niebezpiecznie mała odległość.

— Jason nie mogę..  — wyduszam, po czym próbuję się odsunąć, lecz jest za późno.

Nasze usta łączą się w pocałunku. I właśnie teraz zaczynam rozumieć, co się właśnie stało. Ten krótki pocałunek zupełnie nic nie znaczy. Nie czuję tych motylków w brzuchu, które czułam kiedyś za każdym razem gdy tylko mnie pocałował. To już nie jest to samo. Jest pusty, bez żadnych emocji, bez uczuć, lecz może powinnam dać mu szansę. Może tak będzie dla mnie lepiej? Przecież mama będzie zadowolona, skończą się plotki na mój temat i wszystko będzie jak dawniej. Odsuwam się od Jasona i spoglądam mu w oczy. Smutek po raz kolejny przeszywa moje ciało, bo robię coś, czego nie chce.

Wszystko Dla Ciebie 🌷Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz