° 7 °

116 6 0
                                    

| Nicol | {20.09.2019}

Jutro mija tydzień od kiedy są u nas Henryk i Ray, i muszę przyznać że nie chce by wracali do siebie. Ray ze Schwozem wprowadzają bardzo pozytywną atmosferę, a Henryk.. No cóż.. Ja się w nim zakochałam. I to chyba coś naprawdę poważnego, do nikogo wcześniej nie poczułam czegoś tak mocnego jak do tego blondyna. Dzisiejszy wieczór bardzo chciałam z nim spędzić dlatego od rana chodziłam za tatą i namawiałam go by wszyscy dorośli gdzieś poszli. Stanęło na tym że robią imprezę pożegnalną. Ja jednak razem z Hartem będziemy u mnie w pokoju.

Gdy wyszłam spod prysznica udałam się od razu do komody. Podczas gdy ja modliłam się przy stringach do pokoju wszedł Henryk

- Część Stark, mam pytanie gdzie my.. - stanął jak sparaliżowany patrząc na mnie w samym szlafroku - Cóż.. Chyba przyszedłem nie w porę.. - delikatnie cofnął się dalej mnie obserwując. Ja natomiast w napadzie strachu i ogromnego wstydu na wszelkie sposoby próbowałam się zakryć. - Spokojnie, nie patrzę - oznajmił zasłaniając oczy dłońmi, na ten sygnał szybko pobiegłam w stronę łazienki. Mój wzrok powędrował w stronę wielkiego podświetlanego lustra. Ujrzałam tam dziewczynę czerwoną jak pomidor. Super.

- Henryk, poczekaj na mnie w pokoju. Ja za chwilę przyjdę. - nerwowo zaczęłam się rozglądać po pomieszczeniu w celu znalezienia bielizny. A mogłam szafkę na tą część garderoby umieścić tu. Dobra coś znalazłam. Czarne normalne, lepsze to niż nic. Szybko się ubrałam starając się przy tym pomalować i wysuszyć włosy. Szlo mi to uporczywie i pominę fakt w którym upuściłam ulubioną paletkę. Niestety nie przeżyła tego upadku.

Ogarnięta już wyszłam z łazienki z ogromnym uśmiechem. Gdy weszłam do pokoju dostrzegłam Harta stojącego przy moim biurku, podeszłam więc do niego kładąc mu dłoń na lewy bark oraz wyjrzałam zza niego by ujrzeć jego obiekt zainteresowania

- Myślałem że znam cie na wylot. A jednak Stark, nie przestaniesz mnie zadziwiać. Co to jest? Jakąś nowa zbroja dla ojca?

- Nie dla ojca, a dla mnie - powiedziałam zabierając rysunki z planami nieudanych zbroi - Tata powiedział że jeśli chce im pomagać to sama powinnam coś stworzyć.- mój wzrok z kartek przeniósł się w martwy punkt gdzieś przy włochatej pufie - Ale nie potrafię. Chyba nie jest z tego powodu dumny. Chociaż z tego że nie zdam w tym roku z chemii też go nie pociesza. On się chyba na mnie zawiódł - opuściłam wzrok również opuszczając kartki by te spadły razem z dumą ojca. Ten temat jest dla mnie bardzo drażliwy. - Nie spełniam jego oczekiwań. Nie jestem tak bystra jak on. Nie potrafię stworzyć nawet pół zbroi, a o walce to już nawet nie wspomnę. On sobie wymarzył mnie jako następczynię Einsteina chodzącą w sukniach balowych a nocami walczącą ze złem jak agentka Romanoff. No ale sorry bocian dostarczył mu nie to dziecko.

- Ej nie mów tak. Na pewno nie jest tak jak mówisz. On cie kocha taką jaką jesteś. Wszyscy cie taką kochają. Ja cie taką kocham.. Te twoje, jak to nazywasz, "niedoskonałości" są słodkie. A twój uśmiech mógłbym oglądać godzinami.. - spojrzałam zszokowana na chłopaka. Te słowa zapamiętam chyba na zawsze..

¬¬¬¬¬¬¬¬¬¬¬¬¬¬¬¬¬¬¬¬¬¬¬¬¬¬¬¬¬¬¬¬¬¬¬¬¬¬¬¬¬¬¬¬¬

Kończę ten rozdział w takim durnym momencie bo powstanie jego kontynuacja w raczej niedalekiej przyszłości. Będzie ona posiadała bardziej rozwinięty pewny moment romantyczny więc chce go napisać jak najlepiej umiem bo w końcu to pierwszy raz Nikol..

Buźka miśki 😚

Dangerous love // Henryk HartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz