Chapter 20

2.2K 258 161
                                    


Pogrzeb był spokojny. 

Było tam dużo ludzi; większości Kenma nawet nie znał. Najwyraźniej byli to przyjaciele Kuroo z pracy. Starał się nie czuć do nich urazy, bo ani razu nie odwiedzili Kuroo, nawet jeśli dobrze wiedzieli, że to będzie ich ostatnia szansa. 

Kilku z nich złożyło dziś kondolencje, na które Kenma mógł tylko wyjąkać „dziękuję”. Ktoś mu nawet powiedział, że kompozycje kwiatowe podczas ceremonii były cudowne, ale Kenma uznał to za głupi komentarz.

I tak nie mógł przypisać sobie większości organizacji pogrzebu. Akaashi był tym, który potwierdził wszystkie ustalenia w zakładzie pogrzebowym, kiedy Kenma był zbyt odrętwiały, by przetworzyć dokładnie to, o co go proszono. Proste, zamknięte nabożeństwo ku czci pamięci Kuroo. 

„Czy na pewno będzie wszystko w porządku, kiedy wygłosisz przemowę?” - zapytał Akaashi stojący obok niego. Nie było oczywistym, że Akaashi martwił się, jak sobie z tym radził. Prawie zmusili go do pozostania w sypialni jego i Bokuto, dopóki jego udręka nie opadnie, zmęczony faktem, że jego emocje i działania są błędne. 

Bo w końcu kto nie płakał na pogrzebie bratniej duszy?

Ludzie, których ledwo znał, bez wątpienia wpatrywali się w niego, zastanawiając się, dlaczego nie uronił łzy. Och, dyrektor generalny o kamiennej twarzy, nie musiał wcale troszczyć się o swoją bratnią duszę, żeby nie smucić się. To straszne, że biedny Kuroo umarł tak młodo i niekochany. 

Nie wiedzieli, że Kenma już zdążył rozpaczać. Żałował każdego dnia, odkąd Kuroo mu powiedział, nie było dnia, w którym nie czułby się, jakby tonął w bezdennej otchłani smutku.

Nie musiał płakać przed salą ludzi, na których mu nie zależało. Nie zrozumieliby. 

Żal był dziwną rzeczą. Kenma żałował, że nie było tego samego, co w filmach. Żałował, że nie może wypłakać tego wszystkiego ze swojego organizmu, krzyczeć do otępienia, nie może zjeść pojemnika lodów, aby się pocieszyć, a potem wstać i mieć motywację, by uczcić pamięć Kuroo i żyć dalej.

Żal nie był tak poetycki, jak wyglądała fikcja.

Dla Kenmy smutek tkwił w pustce tam, gdzie był pewien, że powinno być jego serce. To było tak, jakby był pusty, zupełnie odrętwiały. 

Skinął głową Akaashiemu, ściskając dłońmi kartkę papieru, na której próbował napisać coś, co przypominało przemówienie. Szybko odkrył, że nie ma słów, które mogłyby oddać sprawiedliwość Kuroo lub opisać osobę, którą był. 

„Wszystko będzie ok, jesteśmy tu dla ciebie,” dodał Bokuto z drugiej strony Akaashiego. Wszyscy trzej siedzieli w pierwszym rzędzie, z ramieniem Bokuto na ramieniu Akaashiego, aby mógł dosięgnąć i pogłaskać ramię Kenmy. Jego oczy były zaczerwienione, tak samo jak przez cały tydzień. 

Ceremonia rozpoczęła się bez zbędnych ceregieli. Kenma próbował słuchać słów pogrzebowego, ale było tak, jakby były to po prostu statyczne, żadne spójne słowa, które mógłby przetworzyć. 

Miał ten sam problem z przemową kolegi z pracy Kuroo, którego Kenma nie rozpoznał, a także z przemówieniem Bokuto, którego mowa była tak emocjonalna, że ​​na widowni nie pozostało suche oko, nie licząc Kenmy. 

A potem przyszła kolej Kenmy. Akaashi położył pocieszającą dłoń na jego plecach, gdy wstał i zaczął iść, jedna stopa za drugą. Wziął głęboki oddech i dotarł do pulpitu, wygładzając kartkę papieru, żeby ją przeczytać. Ale kiedy jego oczy przebiegały po słowach, nie mógł powstrzymać się od świadomości, że nie były wystarczająco dobre. Inni nawet nie zarysowali powierzchni wyjaśnienia osoby, którą był Kuroo Tetsurou. Więc Kenma nie zamierzał tego robić.

Zamiast tego próbował mówić z głębi serca. Co by powiedział Kuroo, gdyby był tutaj, żeby to usłyszeć. Może słuchał. 

„Cześć”, zaczął Kenma. „Um, jeśli się nie spotkaliśmy, nazywam się Kenma. Jestem Kuro - mam na myśli Tetsurou - bratnią duszą. " To zdanie nie musi być w czasie przeszłym. Był, jest i zawsze będzie bratnią duszą Kuroo. Było to jak tytuł, który zawsze nosił z dumą. 

„Myślę, że wszyscy wiemy, jakie mieliśmy szczęście, że mieliśmy Kuro w naszym życiu. Tak naprawdę nie ma nikogo takiego jak on. Gdyby ktoś powiedział mi, że jest aniołem udającym człowieka, prawdopodobnie uwierzyłbym mu. Zawsze podtrzymywał innych ludzi, wspierał ich i kochał ponad wszystko. Zawsze żałowałem, że nie widzę świata tak, jak on. Wiele mnie nauczył o świecie. Nie chodzi tylko o te wszystkie pierdoły naukowe, które tak lubił, ale nauczył mnie też wszystkiego innego. Milion lekcji życia, co to znaczy być życzliwym, co to znaczy być naprawdę silnym i jak być odpornym. Nauczył mnie kochać. Nauczył mnie, jak to jest być kochanym ”. Mózg Kenmy włączał autopilota, słowa, których nigdy wcześniej nie wypowiedział, wyrażały się w uczuciach grożących rozerwaniem jego serca. 

Kenma słyszał szloch Bokuto z miejsca, w którym siedział, Kenma zastanawiał się, czy on też powinien płakać. 

„Odkąd miałem siedem lat, zawsze wiedziałem, że Kuroo Tetsurou jest osobą dla mnie. Miałem szczęście w tym życiu, że posiadałem przywilej bycia jego bratnią duszą, nie potrzebowałem znaku, żeby to wiedzieć. Zawsze przechodziliśmy przez wszystko razem. Dzieliliśmy się każdym doświadczeniem. Nie było mowy, żeby kiedykolwiek był to ktoś inny. Dla mnie zawsze był to Kuro ”. Słowa Kenmy były echem tych, które Kuroo powiedział mu kiedyś, kiedy skończył 16 lat, ale nie wydawały się tak satysfakcjonujące, jak wtedy, gdy je wypowiedział Kuroo. 

Kenma mógł powiedzieć więcej. Mógł opowiedzieć niektóre z ich najcenniejszych wspomnień, trochę wglądu w ich rozmowy, wszystkie sposoby, w jakie Kuroo zawsze spełniał marzenia Kenmy, ale coś go powstrzymywało. Te chwile były święte, dzielone tylko między nim a Kuroo. Teraz wydawało się to obce. 

Zamiast tego Kenma przygryzł dolną wargę. "Kocham go." 

To wszystko, co Kenma miał do powiedzenia. 

*

po korekcie

xoxo

✔the galaxy is endless (i thought we were, too) [Tłumaczenie PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz