Biskupiec w listopadzie ogarniała mgła, a przenikliwe zimno wdzierało się do ludzkich domów, wchodziło do łóżek i gasiło ogień w piecach. Strachy na wróble na pustych polach już dawno zaprzyjaźniły się z ptactwem. Korzuchy chochołów opatulały krzaki róż w ziemskim ogrodzie. Wszędzie czuć było atmosferę nerwowego wyczekiwnia na Boże Narodzenie.
Ten dość ponury czas udzielał się mieszańcom parafialnego cmentarza, a szczególnie nieboszczykom z zakątka położonego najdalej od kaplicy. A zamieszkiwali go: Maria pani podliskiego majątku, Żebrak, Mnich z krakowskiego klasztoru, Anna wdowa po młynarzu, młoda dziewczyna zwana Brzozą, z powodu jasnej jak kora tego drzewa cery i jej ukochany Witold.
Mieszkańców Biskupca nie raz budził śmiech lub ciche rozmowy jednak straszyły one tylko przyjezdnych.

CZYTASZ
W kwiatach zmartwychwstanie
Historia CortaMają zmarli w niedziele ten pośmiertny kłopot, że w obczyźnie cmentarza czują się bezdomnie A lubią noc tę spędzać popod mgłą lub popod Wiecznością co się w jarach gęstwi nieprzytomnie. Rok 1960 W listopadzie wracają wspomnienia a z nimi zmarli z pa...