1.

158 15 2
                                    

Jak już wspomniałam nic mi nie wychodzi. Moi przyjaciele odeszli. Dawno. Rodzice są zbyt zajęci by ze mną rozmawiać. Cały dzień prazcują. Mają mnie w dupie. O przyjacielach nawet nie wspomnę - nie chce wspominać. Mam kilku. Tylko tyle powiem.

Piątek, 20.17

Moich rodziców jeszcze nie ma. Jestem sama w domu. Muszę zrobić to teraz. Chwytam torbę, w którą już dawno się spakowałam i wychodzę.

Dom zostawilam otwarty, a światła rozpalone, ale nie martwię się tym. Idę przed siebie. Biegnę. Oddalam się od domu. Przebiegam przez ulicę. Mijam szkołę. Biegną obok domów przyjaciół - dawnych przyjaciół. Jestem blisko. Blisko lasu. Wielkiego lasu. I wtedy go zobaczyłam - stał oparty o drzewo, na brzegu lasu.

To był on. A L E K S. Mój kochany Aleks. Był tu. Zgadł. Nie wiem jak ale odszyfrował moją. Zagadkę. Zrobił to.

- Nie zatrzymuj mnie. - powiedziałam

- Przyznam że trochę mi zajęła twoja zagatka. Ale nie jestem aż tak glupi moja droga przyjaciółko. I nie jestem tu aby ci przeszkodzić, jestem tu aby ci pomóc. - odpowiedział. Aleks, mój najlepszy przyjaciel chce uciec ze mną? Nie. Muszę iść sama. Nie chce ryzykować.

- Nie. Zostajesz tu a ja idę. Cześć. - minęłam go i ruszyłam przed siebie

- Idę z tobą. Mam plecak, zapałki i jedzenie. Bezemnie sobie nie poradzisz. A teraz nie mamy czasu na dyskusje twoi rodzice, według mojego zegarka, będą za dziesięć minut w domu, a potem zaczną cię szukać. Jeżeli chcemy być bezpieczni, za pół godziny muisimy być daleko stąd, jeżeli chcemy aby to wypaliło.

Przyznam że mi to zaimponowało, miał już wszystko zaplanowane. Poza tym nie mamy dużo czasu na dyskusję, a on i tak za mną pujdzie. Przede wszystkim to mój kochany Aleks. Muszę podjąć to ryzyko.

- Idziemy - powiedziałam stanowczo i ruszyliśmy.

UcieczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz