†
— To kiedy zaczynasz pracę? — spytał, dociskając telefon ramieniem do ucha, w międzyczasie szukając klucza do skrzynki na listy, pilnując, aby torby z zakupami nie przewróciły się na środek korytarza i witając się bezgłośnie z panem Choi z czwartego piętra, który minął go z podejrzliwą miną.
Jeongguk zaśmiał się ciepło.
— Za trzy dni. Mówiłem — powtórzył spokojnie.
— Szybko...cholera! — syknął.
Udało mu się w końcu odnaleźć klucz do skrzynki i otworzył ją, a na jego buty wysypał się plik kopert. Czasami zapominał, że żył z Yoongim, który nie tylko nie martwił się brakiem jedzenia w lodówce, ale nie zawracał sobie też głowy regularnym sprawdzaniem poczty. Albo chociaż sporadycznym spojrzeniem do skrzynki, Taehyung nie wymagał wiele.
Pochylił się, zbierając rozrzucone papiery i wcisnął je do jednej z toreb z zakupami.
— Przepraszam, Gukkie. Prawie zabiły mnie listy — wytłumaczył.
— Listy? Ktoś jeszcze wysyła listy w tych czasach?
— Właśnie zabrzmiałeś jak Yoongi — przewrócił oczami. — To co? Kiedy opijamy twój sukces?
— Dzisiaj widzę się z rodzicami... może jutro?
Taehyung szybko przejrzał w głowie swoje plany na jutrzejszy dzień. Mniej więcej do piętnastej miał przymiarki do zbliżającego się fashion week, a później planował tylko gruntowne sprzątanie mieszkania. Mógł sobie to darować.
— Jestem za. Nie jestem tylko pewien, jakie Yoongi ma plany. Ostatnio... — odchrząknął, czując nagłą gulę w gardle. — Ostatnio ma dużo pracy.
Nie chciał się zwierzać Jeonggukowi przez telefon, stojąc na klatce schodowej, gdzie w każdej chwili mógł się zjawić któryś z sąsiadów. Rozmowa o jego związku z Yoongim była na tyle trudna, że Tae nawet w bezpośrednim kontakcie się z niej wycofywał. Kiedy wychodził z przyjaciółmi na miasto, raczej chciał się oderwać od swoich problemów niż w kółko je wałkować, aż do momentu, gdy straci ochotę na imprezowanie.
— Zawsze możemy się zobaczyć tylko my i Sooyeon. Nawet chyba tak będzie lepiej, hyung — powiedział ostrożnie Jeongguk.
Taehyung poczuł nagłe ukłucie w piersi i już wiedział, że Sooyeon na pewno zdawała bratu relacje ze wszystkiego, co się u nich działo podczas jego trzytygodniowej nieobecności.
— Wiesz co, JK? Zgadamy się później na spokojnie, bo zaraz mi się lody roztopią — wycofał się szybko z rozmowy.
Pożegnał się z nim błyskawicznie, zanim chłopak zdążył powiedzieć chociaż jeszcze jedno słowo. Schował telefon do kieszeni i sięgnął po zakupy, wzdychając ciężko. Męczyła go nie tyle myśl o wnoszeniu ciężkich toreb na górę, co perspektywa samotnego spędzenia wieczoru w pustym mieszkaniu. Już się nie łudził, że Yoongi wróci o jakiejś przyzwoitej godzinie z pracy. Od tygodnia — od czasu ich nieszczęsnej porannej kłótni, podczas której Taehyung zdarł sobie całkowicie gardło i wypłakał przynajmniej połowę wody z organizmu — Yoongi robił wszystko, aby spędzać z nim jak najmniej czasu. Właściwie to cały czas się mijali. Tae nie był pracoholikiem i nie miał też pracy, która pochłaniałaby cały jego wolny czas, więc gdy tylko ją kończył, od razu umawiał się z którymś z licznych znajomych i wieczory spędzał w jednym z klubów w Gangnam lub Itaewon, a w środku nocy wracał do apartamentu całkiem pijany i zasypiał w gościnnej sypialni.
Jednak w przypadku Taehyunga złość szybko minęła i już po trzech dniach zaczął szukać kontaktu ze swoim chłopakiem. Niestety, całkowicie bezskutecznie. Yoongi był mistrzem w unikaniu i ignorowaniu Taehyunga. W ciągu pięciu lat trwania ich związku doskonale poznał jego zwyczaje oraz rozkład dnia i wiedział, o której godzinie powinien zjawić się w mieszkaniu i o której rano je opuścić, tak, aby nie wybudzić Taehyunga z głębokiego snu. Zablokowanie jego numeru i wydanie asystentce polecenia o odrzucaniu jego połączeń też nie stanowiło problemu. Tae nawet nie próbował pisać do Namjoona. Domyślał się, że właśnie u niego przesiaduje Yoongi, gdy nie ma go w pracy, ale bał się, że jeśli zacznie go tam nachodzić, to Yoongi ucieknie z bezpiecznego mieszkania przyjaciela i całkowicie zniknie, pogrążając się w jakimś narkotykowym ciągu, a tego Tae by nie zniósł. Teraz mógł się jeszcze łudzić, że ma jakąkolwiek — choćby minimalną — kontrolę.
CZYTASZ
ashes to ashes † yoonseok / taegi
FanficSeul to metropolia wypełniona pięknymi, modnie ubranymi ludźmi. Seul to drzewa wiśni, tradycja i k-pop. Seul to sukces, pęd i nowoczesność. Seul to podziemny światek, narkotyki i rywalizacje gangów. Seul to miejsce, w którym przeciwieństwa się łączą...