XX - DEREK

526 29 0
                                    

- Scott nie powinien być zły za wykorzystanie jego łóżka, prawda? - spytałem uśmiechajac się do chłopaka. Leżeliśmy cali nadzy przykryci połowicznie koldra.
- Nie musi o tym wiedzieć. - Też się uśmiechnął.
- Nie widzialem cie chwilę, a czuje się jakby wieczność. - przybliżyłem się do niego i dałem mu lekkiego całusa w usta.
- Nie mów tak, bo będę czul się bardziej winny. - teraz na jego twarzy pojawil się smutek.
- Za co winil? - patrzyłem mu prosto w oczy.
- Przeze mnie cierpiałes i zmieniłeś się.
- Nie prawda. - teraz pocalowalem go po szyji.
- Derek mówię poważnie. - spowaznialem. - Nie panujesz nad swoimi uczuciami i zachowaniem przeze mnie. Peter nawet to zauważyl.
- Moze i to prawda. - objalem jego twarz. - Jednak i tak wolę to niż utratę ciebie.
- Nie chce cie zmieniac.
- Zrozum, że zmieniasz mnie na lepsze. - pocalowalem jego boskie dłonie. - Nie przejmuj się tak. Niczym się nie przejmuj. - lekko się uśmiechnąłem - Lydia nie jest już na ciebie zła.
- Nie? - naprawdę się zdziwil.
- Zrozumiala co dla ciebie dobre. - usiadłem na nim w rozkroku.
- Nie pochlebiaj sobie. - zasmial się kpiaco.
- Żałuj, że to powiedziales. - agresywnie pocalowal mnie w usta. Nastepnie w szyję, ręce, klatkę, nogi.
Jeknalem. Zaśmiał się. - Jesteś moj?
- Tak. - odpowiedziałem pewnie. - A ty moj.
Jego penis też był mój. Uszczesliwilem go tym. Zapewniłem mu niezły orgazm. Po chwili zamieniliśmy się rolami. Dokonał tego samego. Potem wspolny prysznic. Wszytko było idealne.
- Myślisz, że zauważy, że pościel jest inna? - zapytał poważnie.
- Nie wiem. - spojrzał na mnie z wyrzutem. Zaśmiałem się.
Zmienilismy pościel na łóżku Scotta, a ta która "zzurzylismy" wyrzucilismy do kosza. Położyliśmy się na kanapie. Wtulil się we mnie jak w maskotkę.
Pocalowalem go w czoło. Uśmiechnął się.
- Bedziesz zły jak zaproszę wszystkich i powiem im o nas? - spytał wcierajac się w moja koszulkę.
- Nie. Tylko ostrzegam, że może to ich zaskoczyc. - spojrzał na mnie.
- Na pewno nie bardziej niż mnie lub ciebie. - pocałował mnie w usta.
- Racja. - uśmiechnąłem się.
- A Peter? - spojrzal mi w oczy - Obiecałem mu, że cię zostawie. - był przejęty.
- Mowilem żebyś się nie martwil? Spokojnie. Nie jest problemem.
- Jeśli tak uważasz. - twarz znów wtarł w moja koszulkę. - A Lydia? Jak ja przekonales, że nie jest na mnie zła? Tak naprawdę?
- Powiedziałem jej, że jestes dla mnie ważny. Ze zależy mi na tobie. Powiedzialem też, że ja kochasz i takie tam.
- I jak można cie nienawidzic? - wystawił zeby. Zacisnął się jeszcze bardziej.
- Nie wiedziałem, że z ciebie taka przytulnka. - powiedzialem z kpina w głosie.
- Mogę się odkleić jeśli Ci przeszkadza.
- Nie próbuj nawet.

Derek i Stiles - "Jedna Impreza" Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz