𝐖𝐈𝐎𝐒𝐍𝐀

34 6 3
                                    

uwaga
to fanfiction zawiera spoilery do ,,nie całuj się pod kapliczką"

Jasne loki opadały wdzięcznie na ramiona Joanny Jackowskiej. Przypominały one złote, jedwabne nici, które odbijały słoneczny blask, ledwo przedostający się przez korony drzew. Słońcu towarzyszył Wiatr, który poruszał przyjemnie włosami i liściami i muskał delikatnie bladą skórę kobiety. Asia wzięła głęboki wdech i zamknęła oczy. Zdała sobie sprawę, że mogłaby zostać tu wieczność, podziwiając uroki Sercowa.

Nadal nie rozumiała, dlaczego kiedyś tak bardzo nienawidziła tego miasteczka. Co sprawiało, że tak bardzo chciała od tego miejsca uciec? Nadal nie potrafiła odpowiedzieć na to pytanie. Nawet po pięciu latach, od kiedy skończyła edukację w Żółtym Liceum. Jak ona mogła nienawidzić tych rozłożystych drzew wznoszących się ponad krzewami i małymi drzewkami niczym królowie lasu? Jak mogła nienawidzić tej krętej jak niebieska wstęga rzeczki przepływającej przez pola, wzgórza i lasy? Jak mogła nienawidzić tych uroczych ulic, gdzie na każdym kroku mogła ujrzeć uśmiechnięte twarze mieszkańców? Wcześniej nawet nie potrafiła wytłumaczyć, dlaczego wszystko i wszystkich tak bardzo darzyła nienawiścią. Ona bowiem była Zimą - obrzucała chłodem każdego, kto ją spotkał.

Asia zerwała stokrotkę, która kryła się w morzu trawy i przyjrzała się jej. Płatki białe jak kiedyś jej włosy. Wzdrygnęła się, kiedy tylko o tym pomyślała. Co prawda biel była piękna, ale jej się kojarzyło tylko z jednym. Zimą. Ten kolor nadawał chłód zarówno jej życiu, jak i włosom. Dlatego właśnie postanowiła okiełznać swój naturalny kolor włosów.

Nadal nie mogła zapomnieć, jak pięć lat temu ogarnął ją chłód nie do zniesienia. Już wcześniej dotknęła lodu, ale tym razem było inaczej. Śmierć Bartka i odkrycie przez Asię, że jest w ciąży, wywarło na niej jeszcze większą presję i stres. Czuła, że nic już nie będzie takie same. Miała wrażenie, że nie ma już nikogo przy sobie. Że jest sama jak palec. Mimo że nie poradziła się nikogo, nie prosiła nikogo o pomoc, wiedziała, że to i tak nic nie da, że ludzie i tak nie zrozumieją, że i tak nie wybaczą. Czuła się po prostu niekochana. Niepotrzebna. Porzucona.

Dziś nie potrafiła zrozumieć, dlaczego wtedy chciała to zrobić. Dlaczego zgodziła się, aby Zima owładnęła nią i całym jej życiem. To była chwila, to było nieprzemyślane. Lecz w głębi duszy cieszyła się, że jednak postanowiła się zawahać.

Pamiętała dobrze ten grudniowy dzień, kiedy w drżących rękach trzymała dwanaście tabletek. Dwanaście tabletek, które prowadziły do Zimy. Przyglądała się im, z trudem powstrzymując łzy. Asia Jackowska nie miała w zwyczaju płakać. Życie ją nauczyło, że nie należy okazywać bólu, smutku czy rozżalenia, bowiem to świadczyło o tym, że jest słaba. Ale w tym momencie zrozumiała, że nie miała racji. Zrozumiała za to, że jest kobietą. Jest człowiekiem. I podobnie jak inni ludzie też ma uczucia.

Jej rozum podpowiadał jej, że musi za wszelką cenę uciszyć Wiosnę, a Zima miała jej w tym pomóc. Zima miała dać jej ulgę. Ale w głębi duszy nie chciała tego robić. Nie chciała zabić Wiosny. Bowiem dziecko było dla niej Wiosną, czyli szczęściem, ciepłem i miłością. Szczególnie, że to było dziecko jej i Bartka. Było ono dziełem samego Boga.

I wtedy głos jej serca okazał się silniejszy niż głos rozumu.

Asia oparła atak Zimy. Nie pozwoliła dotknąć Wiosny. Nie pozwoliła Zimie odebrać resztki szczęścia, które zostały w jej sercu. W tym momencie dwanaście tabletek wysypało się z rąk Asi. Dwanaście płatków śniegu spadło na ziemię i natychmiast się rozpuściło. Za to poleciał deszcz łez, którego nikt nie był w stanie powstrzymać. Deszcz łez białowłosej anielicy. Asia uratowała Wiosnę. W ten sposób pokazała, że tak naprawdę jest silna. Silniejsza, niż by się innym wydawało. Nawet jej samej.

𝐍𝐀𝐒𝐙𝐄 𝐒𝐄𝐑𝐂𝐀Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz