zimny ogień

404 52 42
                                    

Obudził go niebywały ból głowy. Pulsujące fale śmiercionośnego bólu promieniowały od górki ciemnofioletowych guzków na jego czole, aż do pozostałych części czaszki.

Zmarszczył się, a następnie zwlókł niezdarnie z łóżka, kierując się prosto do kuchni, żeby znaleźć trochę lodu i przyłożyć go sobie do bolącego czoła.

Kiedy wszedł do pomieszczenia, zauważył Seonghwe, który stał przy kuchence i smażył coś, podśpiewując pod nosem. Po wczorajszym bałaganie nie było ani śladu - ba, było tu czyściej niż kiedykolwiek.

Jak tylko przekroczył próg, android jak na zawołanie odwrócił się do niego, uśmiechając się szeroko. Jednak jego uśmiech szybko zbledł, kiedy zobaczył, w jakim stanie jest Hongjoong.

– O mój Boże, Hongjoong, co ci się stało w czoło?! – Krzyknął, a czerwonowłosy spojrzał się na niego tak, jakby chciał go zabić.

– Uspokój się Hongjoong, to do niczego nie prowadzi. Po prostu go zignoruj, on jest za głupi żeby to zrozumieć. Bądź mądrzejszy i ustąp, nie ma sensu chować urazy, po prostu go ignoruj... – wycedził do siebie pod nosem, po czym zajął wolne miejsce przy stole.

– Proszę, przyłóż sobie do czoła, powinno pomóc – Powiedział Seonghwa, po czym podał mu... patelnię.

Hongjoong spojrzał się najpierw na to, co trzymał w ręce, a potem z powrotem na Seonghwe.

Chwilę na siebie patrzyli w kompletnej ciszy, aż czerwonowłosy bez słowa zamachnął się, po czym przywalił stojącemu spokojnie androidowi prosto w głowę.

– Czy ciebie do reszty popierdoliło, Seonghwa? Odpowiedz mi – Odwrócił patelnię tak, że jej trzon dotykał teraz nosa czarnowłosego – Jak, do jasnej cholery, miałaby mi pomóc w tej sytuacji patelnia?

– Wyszukałem na szybko "lek na rany" no nie? I wyskoczyło mi "Trzeba zwalczać ogień ogniem" – powiedział z podnieceniem – Więc uznałem, że skoro wyglądasz, jakbyś zasadził sobie parę soczystych ciosów patelnią w ryj, to jak przywalisz jeszcze parę razy, to wklepiesz je z powrotem. Genialne, nie?! Jestem genialny, nie? – Zapytał, z autentycznymi iskierkami podekscytowania w oczach.

Znowu zapadła grobowa cisza. Seonghwa, zafascynowany swoim geniuszem, dreptał w miejscu, czekając na odpowiedź Hongjoonga, tamten natomiast poważnie zastanawiał się nad tym, czy zrzucić z klifu siebie, czy androida.

– No? No? Czyż nie jestem genialny? – Dopytywał Seonghwa, a czerwonowłosy westchnął ciężko, przykładając czoło do stołu.

– Po prostu zamknij jadaczkę i usiądź.

–––

– Wycieczka? – Seonghwa był w trakcie drugiego papierosa, kiedy Hongjoong skończył jeść jego naleśniki i zaczął jej temat.

– Tak. Myślałem o jakimś wypadzie w góry, może jakiś biwaczek, ognisko, śpiwory i w ogóle. Ale jeżeli chcesz jechać do jakiegoś centrum, na park trampolin albo ścianę wspinaczkową, czy coś, to też może być. Zależy, co preferujesz.

– A czemu tak nagle chcesz jechać ze mną na wycieczkę? Dopiero co padało w nocy. Poza tym, do centrum? Nie boisz się przypadkiem ludzi?

Hongjoong odchylił się na krześle, kręcąc głową z niedowierzaniem.

– Jakim cudem doszedłeś do tak absurdalnej konkluzji? – Zapytał, kompletnie ignorując wzmiankę o deszczu.

– Signori... Pani Kim mi powiedziała.

phobia - 𝚂𝙷 𝚡 𝙷𝙹Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz